top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraCzesław Czapliński

PORTRET z HISTORIĄ Wojciech T. Moszyński

Zaktualizowano: 12 mar


Wojciech T. Moszyński (ur. 11 marca 1937 we Lwowie, zm. 29 marca 2021 w Middleburgh, NY) – fotografia, taniec towarzyski.


Z Wojtkiem Moszyńskim i jego żoną Siasią, poznałem i zaprzyjaźniłem się na początku lat 80-tych w Nowym Jorku. Pamiętam, że jak pokazał mi swoją ciemnię, to oniemiałem. Był pefekcjonistą, nic dziwnego, że Kodak w Rochester, chciał go natychmiast zatrudnić, to był wówczas szczyt, jeśli chodzi o laboratorium w Ameryce, czyli na świecie. Zdjęcia kolorowe doprowadził do pefekcji, szczególnie, że fotografował „trudne” tematy – pustynie, piasek, skały…

Ostatnio, nie mieliśmy bezpośredniego kontaktu, gdyż wyprowadził się na północ stanu New York do miejscowości Middleburgh niedaleko Albany. Kiedy niedawno przyszła do mnie nieprzyjemna wiadomość, że 29 marca 2021 r. zmarł, zaczęłem szukać materiałów. Ostatnią kartkę jaką znalazłem, otrzymałem od niego na Nowy Rok 2015.

Ale wróćmy do przeszłości – 29 kwietnia 1997 r. zrobiłem serię jego portretów z dużym, powiększonym i wydrukowanym przez niego zdjęciem, jako głównym motywem, a następnie przeprowadziłem z nim rozmowę: „Wojciech MOSZYŃSKI – fascynuje mnie przyroda, która jest piękniejsza niż ludzie”, która ukazała się w nowojorski mag. KARIERA lipiec/sierpień 1997:


Wojciech Moszyński urodził się we Lwowie. Studiował na Akademii Górniczo–Hutniezcj w Krakowie. W Polsce pierwsze zdjęcia publikował w „Echu Krakowa", „Sztandarze Młodych" i „Przekroju".

W 1961 r. wygrał Polish Professional Dance Tournament, co otworzyło mu droge do podróży międzynarodowych. Najpierw przeniósł się do Wiednia, a po dwóch latach, w 1963 r. wyemigrował do USA i osiadł w Nowym Jorku.

Po krótkim czasie zaczął pracować w Fred Astaires Studio. Sprowadził z Polski swoją partnerkę i zaczęli razem szyć suknie balowe, stroje wieczorowe oraz tuniki dla uznanych firm. W 1967 r. Voitek ukończył Germain School of Professional Photography w NY i stał się uznanym specjalistą w dziedzinie fotografii kolorowej, współpracował z najwybitniejszym specjalistą od fotografii kolorowej Frankiem Tartaro. Wykonywał prace dla Kanadyjskich Linii Lotniczych Nord Air, otrzymał ofertę pracy w laboratorium Kodaka, której nie przyjął, założył wraz z żoną firmę odzieżową „Siasia", która istnieje do dziś i współpracuje z ponad tysiącem klientów od Florydy po Alaskę.

Za swoje zdjęcia wielokrotnie wyróżniany, największą satysfakcję sprawił mu złoty medal przyznany przez „Sierra Club” z San Francisco w 1975 roku.

Wojtek uznawał fotografie za swoją życiową pasję, nie źródło utrzymania. Fascynowała go zwłaszcza fotografia krajobrazu i natury, w czym doszedł do perfekcji. Podróżował intensywnie po świecie, ale jego ulubionym miejscem był południowy zachód. Jego prace były wystawiane w wielu galeriach. Szczególnie dumny był z nagrody Golden Award, którą otrzymał z Sierra Club of Săn Francisco w Kalifornii w 1975 r. Po wyjeździe z Nowego Jorku osiadł na stałe na północy NY, w domu, który sam zbudował.

Obecna wystawa jest pierwszą większą ekspozycją Wojciecha Moszyńskiego w Polsce, po ponad trzydziestu latach emigracji. Ze wszech miar zasługuje na zainteresowanie, nie tylko dlatego, że prace Moszyńskiego są nienaganne technicznie, wręcz wirtuozerskie, ale również a może przede wszystkim dlatego, że pokazuje często zupełnie banalne pejzaże w sposób zupełnie nowy i odkrywczy. Z prac zaprezentowanych w Domu Wspólnoty Polskiej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie emituje miłość do przyrody, martwe skały nabierają życia, na długo pozostając w pamięci.


–Czesław Czapliński: Dlaczego fotografia, zajmowałeś się tańcem towarzyskim, modą?

–Wojciech Moszyński: Jednak pierwszą rzeczą, która mnie zainteresowała, to była fotografia, gdy miałem dwanaście lat. Znalazłem mianowicie książkę swojego ojca z czasw przedwojennych, napisaną przez Mariana Cypriana, które właściwie nauczyłem się na pamięć. Niedługo potem znalazłem gdzieś na strychu stare klisze, kocem zasłoniłem okna w kuchni i zaczęłem robić pierwsze odbitki. Jeszcze wtedy nie miałem aparatu fotograficznego.


–Cz.Cz.: Kiedy zdobyłeś pierwszy aparat fotograficzny?

–W.M.: Gdy miałem piętnaście lat i mieszkałem w Krakowie, mój kolega, który zawsze miał dużo pieniędzy, widział, że ja się fotografią interesuję, powiedział, że kupi aparat, a ja będę fotografował. Tak właśnie się zaczęło.


–Cz.Cz.: Czyli taniec, w którym doszedłeś do szczytów, był później?

–W.M.: Tak, gdy miałem siedemnaście lat zapisałem się do szkoły prof. Artura Wieczystego i w ciągu 3 lat byłem w reprezentacji polski, a w 1961 roku wygrałem ogólnopolskie mistrzostwa w tańcu towarzyskim w konkurencji zawodowców, a syn prof. Wieczystego, Marian w konkurencji amatorów.


–Cz.Cz.: Kiedy i w jakich okolicznościach wyjechałeś za granicę?

–W.M.: Jako zawodnik w tańcu i sędzia międzynarodowy wyjechałem do Wiednia w 1962 roku sędziować turniej i zostałem za granicą.


–Cz.Cz.: A kiedy przyjechałeś do Stanów Zjednoczonych?

–W.M.: W 1964 roku przyjechałem do Nowego Jorku, gdzie miałem trochę zleceń fotograficznych, uczyłem tańca w Studio Astera, a w 1966 roku, z żoną Siasią, otworzyliśmy fabrykę odzieży, którą przez ponad 30 lat prowadziliśmy do dziś. Fotografia stała się tylko moim hobby, które robię dla przyjemności, dużo podróżując.


–Cz.Cz.: Jakiego typu zdjęcia pokazujesz na swojej pierwszej, większej wystawie w Polsce?

–W.M.: Są to zdjęcia z południowo-zachodnich stanów, takich jak Nawada, Nowy Meksyk, Arizona, Kolorado i wschodnia część Kalifornii. Głównie fascynują mnie pustynie.


–Cz.Cz.: Dlaczego?

–W.M.: Bo nie ma tam ludzi. Fascynuje mnie przyroda, która jest piękniejsza niż ludzie.

Amerykańskie pustynie są szalenie malownicze, mimo tego, że mogłoby się wydawać, że są tylko skały, to w zależności światła wszystko zmienia się. Ogromna różnorodność, nigdy nie będzie dwóch podobnych zdjęć i to mnie fascynuje.


–Cz.Cz.: Jakie masz plany na przyszłość?

–W.M.: Chciałbym zrobić jeszcze wystawę ludzi, nieznanych, przypadkowo spotkanych podczas moich podróży.


PORTRAIT with HISTORY Wojciech T. Moszyński


Wojciech T. Moszyński (born March 11, 1937 in Lviv, died March 29, 2021 in Middleburgh, NY) - photography, ballroom dance.


With Wojtek Moszyński and his wife Siasia, I met and made friends in the early 1980s in New York. I remember showing me his darkroom and I was speechless. He was a pefectionist, no wonder Kodak in Rochester wanted to hire him immediately, it was then the pinnacle of a laboratory in America, that is, in the world. Color photos led to a defect, especially since he photographed "difficult" subjects - deserts, sand, rocks ...

Recently, we have had no direct contact as he has moved north of New York State to Middleburgh near Albany. When I recently received the unpleasant news that he died on March 29, 2021, I started looking for material. The last card I found I got from him for the New Year 2015.

But let's go back to the past - on April 29, 1997, I made a series of his portraits with a large, enlarged and printed photo by him as the main motif, and then interviewed him: "Wojciech MOSZYŃSKI - I am fascinated by nature, which is more beautiful than people", which appeared in New York Mag. CAREER July / August 1997:


Wojciech Moszyński was born in Lviv. He studied at the AGH University of Science and Technology in Kraków. In Poland, he published his first photos in "Echo Krakowa", "Sztandar Młodych" and "Przekrój".

In 1961, he won the Polish Professional Dance Tournament, which opened the way for him to travel internationally. First he moved to Vienna, and after two years, in 1963, he emigrated to the USA and settled in New York.

After a short time he started working at Fred Astaires Studio. He brought his partner from Poland and they started sewing ball gowns, evening dresses and tunics together for recognized companies. In 1967, Voitek graduated from the Germain School of Professional Photography in NY and became a recognized specialist in the field of color photography, working with the most eminent specialist in color photography, Frank Tartaro. He worked for Canadian Airlines Nord Air, received a job offer at the Kodak laboratory that he refused, and founded the "Siasia" clothing company with his wife, which still exists today and works with over a thousand clients from Florida to Alaska.

For his photos, he was awarded many times, the greatest satisfaction was the gold medal awarded by the "Sierra Club" from San Francisco in 1975.

Wojtek considered photography his life passion, not a source of income. He was especially fascinated by landscape and nature photography, which he has perfected. He traveled extensively around the world, but his favorite place was the Southwest. His works have been exhibited in many galleries. He was especially proud of the Golden Award he received from the Sierra Club of Săn Francisco, California in 1975. After leaving New York, he settled down in the north of NY, in a house he had built himself.

The present exhibition is the first major exhibition by Wojciech Moszyński in Poland, after more than thirty years of emigration. It deserves attention in every way, not only because Moszyński's works are technically impeccable, even virtuoso, but also, and perhaps above all, because they often show completely banal landscapes in a completely new and innovative way. From the works presented at the Polish Community House in Krakowskie Przedmieście in Warsaw, he emits a love of nature, dead rocks take on life, remaining long remembered.


–Czesław Czapliński: Why photography, did you deal with ballroom dancing and fashion?


–Wojciech Moszyński: However, the first thing that interested me was photography when I was twelve. I found my father's pre-war book written by Marian Cyprian, which I actually learned by heart. Soon after, I found old cliches somewhere in the attic, covered the kitchen windows with a blanket, and started making the first prints. Back then I didn't have a camera.


–Ch.Ch .: When did you get your first camera?

–W.M .: When I was fifteen and lived in Krakow, my friend, who always had a lot of money, saw that I was interested in photography, said that he would buy a camera and I would take pictures. This is how it started.


–Cz.Cz.: So the dance in which you reached the heights was later?

–W.M.: Yes, when I was seventeen, I enrolled in prof. Artur Wieczyny and for 3 years I was in the Polish national team, and in 1961 I won the national championship in ballroom dancing in the competition of professionals, and the son of prof. Perpetual, Marian in the competition of amateurs.


–Cz.Cz.: When and under what circumstances did you go abroad?

–W.M.: As a dance competitor and international judge, I went to Vienna in 1962 to judge the tournament and stayed abroad.


–Ch.Ch.: And when did you come to the United States?

–W.M.: In 1964 I came to New York, where I had some photography assignments, I taught dance at Astera Studio, and in 1966, with my wife Siasia, we opened a clothing factory, which we have been running for over 30 years to this day. Photography has become just my hobby which I do for pleasure, traveling a lot.


–Cz.Cz.: What kind of photos do you show at your first, larger exhibition in Poland?

–W.M.: These are photos from southwestern states such as Nawada, New Mexico, Arizona, Colorado, and eastern California. I am mainly fascinated by deserts.


- Cz.Ch.: Why?

–W.M.: Because there are no people there. I am fascinated by nature that is more beautiful than people.

The American deserts are extremely picturesque, although it might seem that there are only rocks, everything changes depending on the light. Huge variety, there will never be two similar photos and this fascinates me.


–Cz.Cz.: What are your plans for the future?

–W.M.: I would also like to make an exhibition of people, unknown, accidentally met during my travels.




















Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page