top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraCzesław Czapliński

PORTRET z HISTORIĄ Adam Smorawiński

Zaktualizowano: 12 mar


„…Mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwym człowiekiem. Właściwie spełniłem wszystkie swoje marzenia. Na kolejnych etapach życia robiłem to, co chciałem, co dawało mi wiele zadowolenia…” – Adam Smorawiński.


Adam Smorawiński (ur. 23 grudnia 1927 w Poznaniu, zm. 24 kwietnia 2021) – przesiębiorca, kierowca rajdowy, mistrz Polski.

Starty rozpoczął w latach 60. XX wieku jako zawodnik Automobilklubu Wielkopolskiego. Wielokrotnie zdobywał tytuł rajdowego mistrza Polski oraz mistrza Polski w wyścigach samochodowych. Jego największym sukcesem było zwycięstwo w klasyfikacji generalnej rajdowych mistrzostw Polski w 1972. W tym samym roku zwyciężył również w Rajdzie Wisły (z pilotem Andrzejem Zembrzuskim). Sześciokrotnie startował w Rajdzie Monte Carlo. Czterokrotnie triumfował w samochodowych mistrzostwach Polski wszechklas.

Od lat 50. prowadził działalność gospodarczą (m.in. tartak, warsztat produkujący zabawki). W latach 1970. został dyrektorem budowy Toru Poznań otwartego w 1977. Następnie wyjechał do Niemiec, prowadził w Berlinie działalność gospodarczą. Po 1989 został generalnym przedstawicielem na Polskę koncernu BMW.

W wyścigach samochodowych startował jego syn, Wojciech Smorawiński i wnuk Wojciech Smorawiński junior. Drugi wnuk, Tomasz Smorawiński, był kierowcą rajdowym.

Adam Smorawiński, prowadził w drugiej połowie lat 50. prywatną działalność gospodarczą, najpierw zafascynowany był motocyklami. Przez długi czas dojeżdżał motocyklem do swojego tartaku niedaleko Krzyża. Potem musiał sprzedać go jakiejś spółdzielni i otworzył warsztat mechaniczny w Poznaniu, produkujący zabawki.

Został członkiem Automobilklubu Wielkopolski i na początku lat 60. zaczął startować w rajdach samochodowych z dużym powodzeniem. W ciągu następnych kilkunastu lat wywalczył 15 tytułów mistrza Polski w rajdach i wyścigach. Trafił do kadry Polskiego Związku Motorowego i mógł startować w rajdach międzynarodowych. W rajdzie Monte Carlo w 1966 roku wziął udział jako pilot Henryka Rucińskiego. Trzy lata później już sam wystartował, a w 1970 roku pojechał do Monte Carlo swoim BMW i z pilotem Andrzejem Zembrzuskim. Przez kolejne lata tworzyli doskonałą parę rajdową.

W połowie lat 70. XX wieku w Poznaniu zrodził się pomysł, aby obok lotniska Ławica zbudować tor wyścigowy. Adam Smorawiński został dyrektorem tego przedsięwzięcia.

Adam Smorawiński uhonorowany najwyższym odznaczeniem rotariańskim Paul Harris Fellow – członka honorowego RC Poznań i prezydenta tego klubu w kadencji 1992/1993.

Trzynaście razy był mistrzem Polski w wyścigach i rajdach samochodowych. Aż siedem razy reprezentował Polskę w słynnym rajdzie Monte Carlo. Wielokrotnie wygrywał wyścigi w Polsce i zagranicą. Na arenie międzynarodowej w rajdach i wyścigach wystąpił 56 razy. Był też dyrektorem budowy Toru Poznań, który pod koniec 1977 roku został otwarty. Przez prawie 40 lat istnienia Toru Poznań na obiekcie odbyły się setki wyścigów samochodowych, motocyklowych, kartingowych.

„…Kiedy przestałem jeździć w rajdach, wspólnie z synami Andrzejem i Wojciechem kupiliśmy dwupłatowca wilgę. Oczywiście zrobiliśmy licencje pilotów. Latałem dla przyjemności, ale też na polowania, bo to była kolejna moja pasja. Samolotem zawsze bliżej i szybciej na Mazury czy w Bieszczady. Niezapomniane były też wyjazdy na polowania do Afryki, Ameryki Północnej i Południowej oraz na Grenlandię…” - wspomina Adam Smorawiński.

W 2004 roku Fundacja Teresy i Adama Smorawińskich ufundowała specjalny pawilon dla Muzeum Przyrodniczo-Łowieckiego w Uzarzewie, gdzie można oglądać praktycznie wszystkie łowieckie trofea rodziny.

Na początku lat 90. został generalnym importerem BMW w Polsce. Był człowiekiem spełnionym, ale zawsze skromnym. Swoimi sukcesami zawsze dzielił się z potrzebującymi, wspierając m. in. działania Rotary Clubu Poznań.


Pierwszy raz odwiedziłem Adama Smorawińskiego 23 kwietnia 1992 r. w Poznaniu, rozmowa i spotkanie potoczyły się fantastycznie, za kilka dni przyjechałem następny raz. Zapytałem wówczas Adama Smorawińskiego o jego ośrodek wypoczynkowy, o którym krążą już legendy. Zrobiła się ładna pogoda – zareagował Smorawiński – możemy tam podjechać. Pan wie, że nie było tam jeszcze żadnego dziennikarza? – dodaje Smorawiński, gdy siedzimy już w jego sportowym BMW 850. Kilkadziesiąt kilometrów drogą biegnącą wśród pięknych lasów, przebywamy w rekordowym tempie, mimo że nawierzchnia jest mokra po niedawnym deszczu. Już z dala góruje wieża stacji nadawczej prywatnego lotniska Smorawińskiego, całość znajduje się w lesie. Pierwsze kroki, gdy ktoś z obsługi otworzył nam bramę wjazdową, Smorawiński skierował do stajni i swoich koni, które przyjacielsko wyciągają łby w naszą stronę. Później obeszliśmy inne budynki gospodarcze, garaże, ogromny basen z sauną i na koniec weszliśmy do przytulnego domu. Usiedliśmy przy kominku, a na stole pojawiła się kawa i koniak.

– Tu uciekam w każdy weekend, gdy jestem zmęczony problemami – zaczął Smorawiński.


SMORAWIŃSKI i SPÓŁKA nowojorski mag. KARIERA wrzesień 1992:


Adam Smorawiński 13 – krotny Mistrz Polski w rajdach samochodowych, dziś 65 –letni mężczyzna, startuje już tylko dla przyjemności w Rajdzie Żubrów w Krakowie, dla ludzi po pięćdziesiątce Smorawiński i jego dwaj synowie, Andrzej i Wojciech, są właścicielami generalnego przedstawicielstwa firmy BMW AG na Polskę „Smorawiński i S–ka”, oraz przedsiębiorstwa „Atos” zajmującego się głównie konfekcją. Na wielu listach najbogatszych ludzi w Polsce wymieniani są w czołówce. W skład ich prywatnego majątku wchodzi m. in. ośrodek wypoczynkowy ze stadniną koni i lotniskiem, w miejscowości Kalista. Tam właśnie rozmawiamy.


–Czesław Czapliński: Zastanawiam się, obserwując bogatych ludzi na całym świecie, dlaczego po dojściu do dużych pieniędzy nadal je robią, choć mogliby żyć wygodnie z tego co już mają?

–Adam Smorawiński: Nie ma pan chyba mnie na myśli? W momencie, kiedy stanie się w miejscu i zacznie żyć z procentów, co jest sprawą najłatwiejszą, to kończy się inicjatywa. W Polsce jest grupa ludzi, która doszła już do majątku, ma bardzo duże pieniądze. Tym się nikt rozsądny nie chwali, a wszyscy oni pracują i robią normalne interesy, zatrudniają ludzi.


–Cz.Cz.: Mówiąc o dużych pieniądzach, co ma pan na myśli?

–A.S.: Dla każdego to zupełnie inna suma. Kiedyś w biznesie w Polsce 1 mln złotych to były duże pieniądze, dzisiaj to się zdewaluowało. Ale dla każdego ważne było pierwsze 10 czy 100 mln złotych, a potem pierwszy milion marek, pierwszy milion dolarów itd.


–Cz.Cz.: W pana przypadku?

–A.S.: Ja mówię ogólnie i nie określałbym tego konkretnymi sumami,

którzy chcieli wprowadzić formułę pierwszą do Polski. I gdyby nie stan wojenny, to mielibyśmy dzisiaj formułę I w Polsce.


Cz.Cz.: Myśli pan, że są już na to szanse?

–A.S.: Wyprzedzili nas Węgrzy, którzy zdążyli zbudować w krótkim czasie tor i mają w tej chwili wyłączność na organizowanie imprez w tym rejonie do 1996 roku. Z tego co wiem, dopiero po 1996 roku będzie można próbować ściągnąć Formułę I do Polski.


–Cz.Cz.: To byłoby dla Polski bardzo prestiżowe i opłacalne finansowo.

–A.S.: Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy już nie ma problemu z wymienialnością złotego. Dawniej hamował strasznie wszystko oficjalny przelicznik wymiana pieniędzy etc.


–Cz.Cz.: Trudności z torem nie załamały pana?

–A.S.: Wszedłem wówczas już na dobre w biznes, na który zaczęły być w Polsce warunki. Można było pokazać to, co dawniej trzeba było chować. Krótko mówiąc przywiozłem do Polski pieniądze, ulokowane na zachodnich kontach, które na ówczesne czasy były olbrzymie. Umożliwiło to mi dobry start. Otworzyłem w Poznaniu fabrykę konfekcji, szyjącą dżinsy, które były sprzedawane na Zachodzie, zatrudnialiśmy ponad 300 osób. Zarzuciliśmy również całą Polskę dżinsami pod marką Levis. Prowadziłem również drugą firmę w Berlinie, która prowadziła handel dżinsem na całym świecie: w Stanach Zjednoczonych, Argentynie, Hong Kongu. W sumie do Polski przez ten okres sprowadziliśmy kilkanaście milionów metrów dżinsu.


–Cz.Cz.: Co należy do waszych obowiązków jako przedstawicieli BMW w Polsce?

–A.S.: Oprócz sprowadzania samochodów prowadzimy ośrodek szkoleniowy dla mechaników w całym kraju, obsługę gwarancyjną, centralny magazyn części zamiennych. Musimy czuwać, aby powstające stacje miały odpowiedni poziom, jest ich obecnie już 16, chcemy aby było po jednej w każdym województwie.


–Cz.Cz.: Ile jest w Polsce samochodów BMW?

–A.S.: Szacuje się, że nowych samochodów (maksimum czteroletnich) jest w Polsce około 15–16 tysięcy. W sumie jeździ tu około 60–70 tysięcy BMW, oczywiście większa część to wozy starsze, ale są to nasi potencjalni klienci.


–Cz.Cz.: Wszędzie obok pana są dwaj synowie — Andrzej i Wojciech. Naszej rozmowie przysłuchuje się młodszy syn Wojciech.

–A.S.: Od paru lat ściśle współpracuję z synami. Funkcje są oczywiście podzielone. Ja stanowię coś w rodzaju czapki i nie mam zamiaru rozdzielać przedsiębiorstwa. Wojciech, który skończył Akademię Rolniczą w Poznaniu, prowadzi magazyn części zamiennych i związaną z tym administrację i księgowość. Starszy syn, Andrzej, jest po Politechnice Poznańskiej i zajmuje się w firmie działem handlowym. Wojtek ma trzech synów, a Andrzej dwóch synów i jedną córkę.


–Cz.Cz.: Z tego co wiem – zwracam się do przysłuchującego się naszej rozmowie syna Wojciecha – jest pan kontynuatorem rajdowych tradycji ojca?

–W.S.: Jeżdżę w wyścigach płaskich i górskich, staram się dogonić ojca w osiągnięciach, który miał 13 tytułów Mistrza Polski, mnie jeszcze do tego brakuje dwóch.


–Cz.Cz.: Jeździ pan bez wątpienia na BMW?

–W.S.: Tak, używam BMW, modelu M–3, 260 KM, stoi praktycznie przygotowany do wyścigów górskich.


–Cz.Cz.: To jest specjalny samochód?

–W.S.: Tak, przygotowany przez dział sportu firmy BMW, koszty ponosiłem ja sam. Dla BMW polskie wyścigi nie są jeszcze atrakcyjne pod względem reklamowym.


–Cz.Cz.: Ktoś młody jak najszybciej chciałby wyskoczyć z domu, uniezależnić się?

–W.S.: Ja muszę powiedzieć, że również miałem podobne ciągoty, dostałem nawet propozycję wyjazdu do Stanów Zjednoczonych na studia. Jednak ojciec, który był zawsze głównym motorem napędowym, miał duże doświadczenie w prowadzeniu interesów, wciągnął nas. Mamy do siebie pełne zaufanie, każdy z nas zajmuje się czymś innym. Różnimy się też poglądami na wiele spraw, bo źle by było, gdybyśmy sobie przyklaskiwali. Często spotykamy się we trójkę i wymieniamy doświadczenia, wybieramy najlepsze rozwiązania.


–Cz.Cz.: Ukończył pan Akademię Rolniczą, jak to się ma w stosunku do tego, co teraz pan robi?

–W.S.: Rzeczywiście jest to może trochę śmieszne, że po takim kierunku prowadzę taką firmę. Ale już w latach 80–ych zaczęliśmy od konfekcji, która również nie jest z mojej branży. Zgadzam się tu z ojcem, że jeśli człowiek ma w sobie zakodowaną jakąś chęć dążenia do czegoś, to do prowadzenia biznesu nie jest potrzebny określony kierunek. Zresztą do samochodów mieliśmy zawsze pociąg, bo już jako młodzi chłopcy biegaliśmy z ojcem na wszystkie imprezy sportowe. Kiedy zdobyłem prawo jazdy, jeździłem z ojcem na serwisy, a w 1978 roku rozpocząłem swoją karierę zawodniczą.


–Cz.Cz.: Ciągle jest pan czynnym zawodnikiem?

–W.S.: Tak. Obecnie jeżdżę, praktycznie tylko w Polsce, ze względu na ograniczone możliwości czasowe. Poza tym sport samochodowy wymaga bardzo dużych nakładów finansowych. Do zawodowego uprawiania sportu samochodowego trzeba się włączyć w wieku 16-18 lat, dla mnie praktycznie to jest schyłek kariery i już nic więcej nie osiągnę startując nawet w Mistrzostwach Europy.


–Cz.Cz.: Czy zdobycie 11 razy tytułu Mistrza Polski wiązało się również z otrzymaniem wysokiej nagrody?

–A.S.: Traktuję to hibystycznie, więcej pieniędzy wkładam niż wyciągam. Oczywiście można tutaj liczyć na pewnych sponsorów, ale są to znikome kwoty w porównaniu z tym, ile wymaga przygotowanie samochodu do sezonu. Chcąc startować w Mistrzostwach Europy (bo właściwie już nie myślę o Mistrzostwach Świata), praktycznie trzeba by cały sezon poświęcić tylko temu, żeby samochód przygotować, zorganizować parę osób na wyjazd, co pochłania duże fundusze. Z kolei zarobki z tego nie są aż tak olbrzymie, żeby przez pierwszy rok czy dwa pokrywały wkład. Poza tym trzeba mieć dobre kontakty z zachodnimi sponsorami. Przeciętny zawodnik nie ma szans, gdyż samochód wyścigowy to suma paruset tysięcy dolarów.


–Cz.Cz.: Kto według pana jest najlepszym w Polsce rajdowcem?

–A.S.: Marian Kuglewicz. Jest rozgraniczenie między kierowcami rajdowymi i wyścigowymi. Kuglewicz jeździ tylko na rajdach, ja tylko na wyścigach.


–Cz.Cz.: Wszędzie obok znaku BMW umieszczacie swoje nazwisko –zwracam się ponownie do Adama Smorawińskiego.

–A.S.: Ludzie przypuszczają, że się reklamujemy. Ale to jest nasz obowiązek, fabryka wymaga, żeby obok znaczka BMW znajdowało się nazwisko importera, tak samo jest w Niemczech.


–Cz.Cz.: Jak pan reaguje na swoje nazwisko na dużych planszach?

–A.S.: Z początku było troszkę dziwnie. Teraz już się do tego przyzwyczaiłem, uważam, że jest to normalna sprawa.


–Cz.Cz.: Do reklamy w Polsce jest jeszcze nieufne podejście, wiele biznesmenów uważa, że jest to tylko wydatek pieniędzy.

–A.S.: My mamy zupełnie inne podejście, wydajemy bardzo dużo pieniędzy na reklamę w prasie, telewizji, na ogromnych plakatach, jak koło Hotelu Merkury. Kosztuje to dziesiątki milionów złotych miesięcznie. Sponsorujemy różnego rodzaju koncerty, występy artystyczne, drukujemy olbrzymie ilości kalendarzy, upominków dla klientów. Ale o całej strategii może panu powiedzieć więcej mój syn Andrzej, który się tym zajmuje, a skończył politechnikę ze specjalnością samochody i ciągniki, napisał pracę dyplomową z małego fiata i odbył podyplomową praktykę w firmie Porsche w Stuttgarcie.


–Cz.Cz.: Na czym polega filozofia firmy BMW, która ma silnego konkurenta, jakim jest przecież mercedes? – zwróciłem się do Andrzeja Smorawińskiego.

–A.S.: Trzeba sięgnąć do historii. W ubiegłym roku firma BMW obchodziła 75–lecie istnienia. Najpierw znana była z produkcji motocykli, silników samolotowych, a dopiero potem zajęła się produkcją samochodów. Po wojnie przeżywała duży kryzys, związany z tym, że w czasie wojny zajmowali się produkcją silników dla wojskowych junkersów. Zresztą w Niemczech prawie wszystkie zakłady wówczas były przestawione na przemysł zbrojeniowy. Pierwsze modele BMW, które były produkowane po wojnie, były nieudane. BMW zaczęło przeżywać duży kryzys na początku lat

60–ych i w zasadzie była fabryką spisaną na straty, została nawet wystawiona na sprzedaż.

Jednak pod nowym kierownictwem w latach 1965—67 zaczęto wprowadzać nową filozofię firmy, nową paletę modeli, zaczęto fabrykę ukierunkowywać.


–Cz.Cz.: Na czym to polegało?

–A.S.: Przede wszystkim nie naśladowali istniejących modeli Mercedesa, ale zaczęli tworzyć samochód usportowiony, luksusowy, niezawodny – charakterystyczne dziś cechy BMW. Szefem zakładu został Eberhard von Kuenheim, który prowadzi tę firmę od 23 lat. Jest chyba najdłużej kierującym szefem jednego koncernu na świecie. Jemu firma BMW ma najwięcej do zawdzięczenia. Jego słynnym powiedzeniem z połowy lat 70–ych było: „nie większy wygra z mniejszym, ale szybszy wyprzedzi wolniejszego”. To właśnie odzwierciedla filozofię BMW. Lata 70. były latami, w których BMW po raz pierwszy sięgnęło po tzw. ExClasse, która do tej pory była wyłącznie zarezerwowana w Niemczech dla mercedesa S i SR, wprowadzając do niej swój model VII.


–Cz.Cz.: Na czym ona polega?

–A.S.: Samochody należące do tej klasy muszą charakteryzować się dużym komfortem jazdy. W skali światowej należy do niej jeszcze jaguar i w ostatnich 2-3 latach dobił japoński lexus.

Rozmawiał Czesław Czapliński


–Cz.Cz.: Kiedy zajął się pan sportem samochodowym?

–A.S.: Od 1962 roku rozpocząłem zabawę w kierowcę rajdowego. Z początku traktowałem to jako hobby, a od roku 1966, po wielu sukcesach stałem się kierowcą fabrycznym firmy BMW. A już od 1968 roku dostałem tzw. carte blanche z GKKF (Główny Komitet Kultury Fizycznej).


–Cz.Cz.: Na czym to polegało?

–A.S.: Tylko ja i Sobek Zasada w Polsce mieliśmy stałe paszporty i na własną rękę mogliśmy jeździć na imprezy przez siebie wybrane. Oczywiście sami ponosiliśmy tego koszty i ryzyko, ale związane z tym ewentualne profity były nasze, nie musieliśmy się dzielić z PZM (PoIski Związek Motorowy). Był to ewenement na ówczesne czasy. Doszedł do nas Wojtek Fibak. Radził się wielokrotnie u mnie, w jaki sposób załatwić w GKKF stały paszport, który umożliwił — jeśli tak to można nieelegancko powiedzieć, odczepienie się od PZT (Polskiego Związku Tenisowego) i rozpoczęcie kariery na własną rękę.


–Cz.Cz.: Teraz Fibak ma paszport dyplomatyczny, a pan stały pobyt w Niemczech, gdzie pan dość długo mieszkał?

–A.S.: W 1981 roku wyjechałem na stałe z Polski do Berlina, otrzymałem paszport konsularny i zorganizowałem przedsiębiorstwo zajmujące się handlem materiałami tekstylnymi, co umożliwiło mi, uruchomienie przedsiębiorstwa polonijno–zagranicznego w kraju. Nie ukrywam, że głównym celem mojego wyjazdu nie były żadne względy polityczne, a po prostu chęć działalności biznesowej.


–Cz.Cz.: Przez ponad dziesięć lat (1966—78) byt pan zawodnikiem sportowym. Czy te kontakty przydały się panu w biznesie?

–A.S.: Wszystkie kontakty przydały się potem znakomicie. Najlepszy dowód, że firma BMW – której byłem reprezentantem przez wiele lat, mnie powierzyła wyłączność importera na Polskę, a starało się o to w Polsce kilka osób. Decydujące znaczenie miał mój kontakt z fabryką i zaufanie do mnie.


–Cz.Cz.: Czy chciał pan zbudować w Polsce tor wyścigowy?

–A.S.: W 1978 roku, kiedy przestałem jeździć, wziąłem się za budowę toru samochodowego w Poznaniu. Przez dwa lata doprowadziłem budowę bardzo daleko, byliśmy właściwie o krok od homologacji.




SMORAWIŃSKI i SPÓŁKA mag. Nowojorski KARIERA październik 1992:


–Cz.Cz.: Gdy mowa o problemach, to co pan sądzi o wprowadzonym podatku od luksusu w Polsce?

–A.S.: To zupełna bzdura. W przypadku samochodów powyżej 102 mln wchodzi podatek od luksusu, wynoszący 50%! Czyli bez tzw. podatku od luksusu w Polsce można będzie kupić tylko Skody, Trabanty, Wartburgi i nie wiem co jeszcze.


–Cz.Cz.: Jak zamierzacie rozwiązać ten problem, który dramatycznie podniesie ceny samochodów?

–A.S.: W sumie mówiąc o cle i podatku obrotowym do fabrycznej ceny samochodu trzeba będzie w Polsce dodać 100,2%. Próbowaliśmy w Ministerstwie Finansów negocjować podpisane już umowy, ale nie było szans. Chcąc obejść ten podatek zamierzamy uruchomić zakłady montażowe w Polsce samochodów BMW, fabryka chce nam w tym pomóc, jesteśmy właściwie gotowi. Staramy się jeszcze uzyskać jakieś gwarancje rządowe, że ten przepis będzie obowiązywał przez 3 czy 4 lata. Brak stabilności w Polsce uniemożliwia właściwie funkcjonowanie biznesu, nam, którzy znamy realia, a co dopiero ludziom z Zachodu.

Trzeba jeszcze do tego dodać, że jest kilka grup ludzi, którzy robią interesy w Polsce. My należymy do tej grupy, która chce budować interes w Polsce na stabilnych warunkach i chce działać przez wiele lat. Nie możemy sobie pozwolić na różnego rodzaju numery. Ale wiele ludzi z tego powodu jest spychanych na margines, bo uważają, że lepiej zaryzykować i zrobić szybki interes z papierosami czy wódką, gdyż inwestowanie pieniędzy w Polsce nie ma żadnych gwarancji. My ciągle uważamy, że to się ustabilizuje, czekaliśmy na wolną Polskę wiele lat i chcemy w niej żyć. Ciągle wierzymy, że rząd w końcu dojdzie do przekonania, że tylko na stabilnych przepisach można coś zbudować. Cały kapitał zachodni ucieka do Czechosłowacji, także przemysł samochodowy, bo tam są gwarancje rządowe. Do Polski nikt nie chce przyjść i nie traktuje się jej poważnie.


–Cz.Cz.: W pana klapie widzę znaczek Rotary Club, jak ten prestiżowy na całym świecie klub działa w Polsce?

–A.S.: Jest 16 oddziałów w większych wojewódzkich miastach, w poznańskim oddziale jest 42 członków. Składki trzeba płacić zgodnie ze światowym regulaminem, nie ma taryfy ulgowej. Raz w tygodniu jest obowiązek przyjścia na zebranie, frekwencja w ciągu roku w sumie musi nie być mniejsza niż 80%. Obecność jest sprawą honorową. Raz na rok są wybory, tak jak na całym świecie, rok sprawuje się władzę. Chodzi o to, aby każdemu umożliwić prowadzenie Clubu i zaprezentować, że tak powiem, swoje możliwości i inicjatywę.


–Cz.Cz.: Kto może należeć do Rotary Club, nie mówiąc o płaceniu składek?

–A.S.: Trzeba mieć odpowiednią pozycję, żeby się dostać do Clubu. Trzeba mieć dwóch członków wprowadzających i minimum 75% członków musi być za. Obecnie na dostanie się do Clubu ludzie czekają latami. Program mamy taki jak obowiązuje na całym świecie wzajemna życzliwość, pomoc bliźnim, pomoc ludziom zrzeszonym w Clubie, różnego rodzaju akcje charytatywne, przekazywanie środków finansowych na hospicja, szpitale, sierocińce.


–Cz.Cz.: Masoneria XX wieku?

–A.S.: Ja bym powiedział, że zamknięty ekskluzywny klan. W Poznaniu należą ludzie interesu, rektorzy uczelni, ordynatorzy szpitali, po prostu wybitne jednostki. Polska podlega gubernatorowi w Szwecji, który się nami opiekuje.


–Cz.Cz.: Ma pan samolot i lotnisko, czy sam pan lata?

–A.S.: Tak, za latanie wziąłem się pięć lat temu, gdy skończyłem 60 lat zdałem egzamin na pilota. Był to ewenement, bo normalnie przepisy zabraniają zawodowego latania w wieku powyżej 60 lat. Ponieważ ja mam prywatny samolot, to zgodzili się na to. Zdawaliśmy w trójkę z synami.

Zawsze chciałem latać, zapisałem się po wojnie na kurs szybowcowy, zdałem kategorię AB. Kiedy w 1948 roku szedłem do wojska chciałem być w lotnictwie. Na komisji kwalifikacyjnej zapytano mnie, czy pochodzę z rodziny gen. Smorawińskiego, gdy powiedziałem, że to mój stryj, kazali mi wyjść na korytarz. Za chwilę wyszedł facet, oddał mi wszystkie papiery i kazał iść do domu, mówił, że będę zawezwany w terminie późniejszym. Tak ominęło mnie wojsko. Podobny los spotkał moich dwóch synów.


–Cz.Cz.: Tu gdzie się obecnie znajdujemy, ma pan ponad 90 ha ziemi ornej i lasu. W odróżnieniu od wielu ludzi interesu korzysta pan również z życia?

–A.S.: Teren, który tu mam wykorzystuję do rekreacji, ziemi ornej nie uprawiam dla zbierania płodów, a po prostu, aby zwierzyna miała gdzie wychodzić na karmę. Muszę panu powiedzieć, że jest to jeden z najlepszych obszarów w Wielkopolsce, w którym ja również poluję i w którym od 16 lat jestem łowczym. Całość lasów wokół mojej posiadłości ma 6,5 tys. ha i rokrocznie strzela się około 100 jeleni i 90 dzików. Stan taki utrzymuje się od wielu, wielu lat. Jest to po prostu sprzyjający biotop, są tereny taktyczne, służące na siedliska dzika, przepływa mała rzeczka przez środek łowiska.

Znajduję czas na swoje przyjemności. Wyjeżdżam minimum raz w roku, jak to nazywam do ciepłych krajów, gdzieś na Wyspy Kanaryjskie. Żona lubi morze i piaszczyste plaże. Raz w zimie staram się wyjechać na narty, najczęściej jeżdżę do Austrii lub Niemiec. A poza tym kończę pracę w piątek wieczorem i na sobotę, i niedzielę obowiązkowo tu przyjeżdżam. Nie tylko po to, żeby zapolować, co bardzo lubię, ale żeby posiedzieć, pograć w tenisa, popływać, iść do lasu pooglądać zwierzęta. Niezależnie od intensywnej pracy zawodowej znajduję dość dużo czasu na moje prywatne sprawy, nie szczędzę na ten cel pieniędzy. Uprawiam dużo sportu. Minimum trzy razy w tygodniu biegam nad Jeziorem Strzeszyńskim w Poznaniu i to każdorazowo w granicach 8–10 km i minimum dwa razy gram w tenisa, znajduję czas, aby jeździć konno.


–Cz.Cz.: O inne przyjemności, które pan sobie funduje nie będę pytac, znają je najbliżsi pana koledzy?

–A.S.: Lepiej nie – śmieje się Smorawiński – zawsze miałem dobre poczucie humoru, nawet jak przegrywałem rajd. Właściwie nigdy po mnie nie było można poznać, po zakończeniu rajdu, czy wygrałem, czy przegrałem. Moi znajomi mówili przegrałeś, a w dalszym ciągu masz humor, jak ty to robisz? Niezależnie od chęci sukcesu, jak zawsze traktowałem wszystko w życiu przyjemnościowo. Tak traktuję również teraz.


–Cz.Cz.: Bez wątpienia zrobił pan karierę w sporcie i biznesie. Co kojarzy się panu z karierą?

–A.S.: Robiąc karierę nie myślałem o niej. Moją troską było, aby zrobić pieniądze, żeby sobie stworzyć warunki do godnego życia. To było moim podstawowym celem. Z biegiem czasu, w miarę, jak to się udawało, powstawała sprawa gromadzenia pieniędzy dla następnych pokoleń. To uważam za karierę.


–Cz.Cz.: Czy to jest tylko chęć posiadania i pomnażania dorobku?

–A.S.: Nie jest to związane z chęcią posiadania. W cesze człowieka leży dążenie do czegoś. Trzeba coś mieć w sobie, że się prze do przodu. W moim przypadku było to z początku dążenie do usamodzielnienia się, interes, duże pieniądze, do stworzenia sobie właściwych warunków. Potem przeszło to na sport i w sporcie również w miarę uzyskiwanych wyników stawiałem sobie poprzeczkę coraz wyżej i wyżej.


–Cz.Cz.: Można powiedzieć, że ma pan wszystkie elementy człowieka, który uważać może siebie za szczęśliwego: pieniądze, udanych synów, wnuki, sławę... Gdyby jednak miał pan możliwość jeszcze raz przeżyć swoje życie, jak ono by wyglądało?

–A.S.: W zależności, w jakim ustroju bym się urodził. Gdyby to był ustrój komunistyczny, w jakim przeżywałem swoje najlepsze lata, to poszedłbym tą samą drogą, bo innej drogi nie było. Uważam, że wybrałem dobrą drogę do zrobienia interesu, dającego nawet możliwość dobrego życia w ustroju komunistycznym. Uważam, że życia nie zmarnowałem. Żałuję ogromnie, że ustrój komunistyczny się w Polsce nie skończył, chociażby 20 lat temu. Przez wiele lat trzeba było ukrywać to co się miało. Jak wyjechałem w 1981 roku do Berlina, to wśród moich przyjaciół panowało przekonanie teraz Adam zobaczy, że zrobienie interesów za Zachodzie nie jest prostą sprawą. Miałem ogromną satysfakcję, gdy po pięciu latach w Berlinie rozwinąłem przedsiębiorstwo, które robiło dziesiątki milionów dolarów obrotu rocznie.

Rozmawiał Czesław Czapliński



PORTRAIT with HISTORY Adam Smorawiński



“… I can say that I am a happy person. I actually made all my dreams come true. In the next stages of my life I did what I wanted, which gave me a lot of satisfaction ... ” – Adam Smorawiński.


Adam Smorawiński (born December 23, 1927 in Poznań, died April 24, 2021) - businessman, rally driver, Polish champion.


He started his starts in the 1960s as a competitor of the Automobilklub Wielkopolski. He has repeatedly won the title of the Polish rally champion and the Polish champion in motor racing. His greatest success was the victory in the general classification of the Polish Rally Championship in 1972. In the same year he also won the Wisła Rally (with pilot Andrzej Zembrzuski). He has competed in the Monte Carlo Rally six times. He has won the all-class car championship of Poland four times.

From the 1950s, he ran a business (including a sawmill, a toy workshop). In the 1970s, he became the construction director of Toru Poznań, which was opened in 1977. Then he moved to Germany and ran a business in Berlin. After 1989 he became the general representative for Poland of the BMW concern.

His son Wojciech Smorawiński and his grandson Wojciech Smorawiński junior competed in car racing. The second grandson, Tomasz Smorawiński, was a rally driver.

Adam Smorawiński ran a private business in the second half of the 1950s, at first he was fascinated by motorcycles. For a long time he traveled by motorcycle to his sawmill near Krzyż. Then he had to sell it to some cooperative and he opened a mechanical workshop in Poznań, producing toys.

He became a member of the Automobilklub Wielkopolski and in the early 1960s he began to take part in car rallies with great success. Over the next several years, he won 15 titles of the Polish champion in rallies and races. He joined the team of the Polish Motor Association and could compete in international rallies. In the Monte Carlo rally in 1966 he took part as a pilot of Henryk Ruciński. Three years later, he started by himself, and in 1970 he went to Monte Carlo with his BMW and co-driver Andrzej Zembrzuski. Over the next years, they formed an excellent rally pair.

In the mid-1970s, an idea was born in Poznań to build a racing track next to the Ławica airport. Adam Smorawiński became the director of this project.

Adam Smorawiński honored with the highest Rotary award Paul Harris Fellow - honorary member of RC Poznań and president of this club in the term of 1992/1993.

He was the Polish champion in racing and car rallies thirteen times. He represented Poland as many as seven times in the famous Monte Carlo rally. He has won races in Poland and abroad many times. Internationally, he has appeared in rallies and races 56 times. He was also the construction director of Toru Poznań, which was opened at the end of 1977. For almost 40 years of Toru Poznań's existence, hundreds of car, motorcycle and karting races have been held at the facility.

“… When I stopped racing, together with my sons Andrzej and Wojciech we bought a moisture biplane. Of course, we have licensed pilots. I flew for fun, but also for hunting, because it was my next passion. By plane, it is always closer and faster to Masuria or the Bieszczady Mountains. The hunting trips to Africa, North and South America and Greenland were also unforgettable… ”- recalls Adam Smorawiński.

In 2004, the Teresa and Adam Smorawiński Foundation funded a special pavilion for the Nature and Hunting Museum in Uzarzewo, where you can see practically all of the family's hunting trophies.

In the early 1990s, he became the general importer of BMW in Poland. He was a fulfilled man, but always modest. He always shared his successes with those in need, supporting, among others, activities of Rotary Club Poznań.


I visited Adam Smorawiński for the first time on April 23, 1992 in Poznań, the conversation and meeting turned out fantastically, and in a few days I came for another time. Then I asked Adam Smorawiński about his holiday resort, about which there are legends. The weather is nice - Smorawiński reacted - we can go there. Do you know no journalist has been there yet? - adds Smorawiński, when we are already sitting in his sports BMW 850. Several dozen kilometers along the road running among beautiful forests, we are traveling at a record pace, despite the fact that the surface is wet after the recent rain. Already from a distance, the tower of the broadcasting station of the private Smorawski airport towers over, everything is located in the forest. The first steps, when someone from the staff opened the entrance gate for us, Smorawiński directed him to the stables and his horses, which are pulling their heads towards us in a friendly way. Later we walked around other outbuildings, garages, a huge swimming pool with sauna and finally entered the cozy house. We sat down by the fireplace and coffee and cognac appeared on the table.

- I run away here every weekend when I'm tired of problems - Smorawiński began.


SMORAWINSKi & Co. (SMORAWIŃSKI i SPÓŁKA) New York mag. CAREER September 1992:

Adam Smorawiński 13 times Polish Champion in car rallies, today 65 years old man, competes only for pleasure in the Bison Rally in Krakow, for people over 50 Smorawiński and his two sons, Andrzej and Wojciech, are the owners of the BMW AG general representative office at Poland "Smorawiński i S – ka", and the company "Atos" dealing mainly with clothing. On many lists of the richest people in Poland, they are listed among the leaders. Their private property includes, among others holiday village with a stud farm and an airport in the town of Kalista. That's where we talk.


–Czesław Czapliński: I wonder, watching rich people all over the world, why after reaching big money they still make it, even though they could live comfortably from what they already have?

–Adam Smorawiński: You don't mean me, do you? The moment you stand still and start living off interest, which is the easiest thing, the initiative is over. In Poland, there is a group of people who have already made money and have a lot of money. No reasonable person boasts of this, and they all work and do normal business, employ people.


–Cz.Cz .: Speaking of big money, what do you mean?

–A.S .: It's a completely different amount for everyone. In the past, 1 million zlotys in business in Poland was a lot of money, today it has devalued. But for everyone, the first 10 or 100 million zlotys were important, then the first million marks, the first million dollars, etc.


–Cz.Cz .: In your case?

–A.S .: I am speaking generally and I would not describe it with specific sums,

who wanted to introduce the first formula to Poland. And if it were not for martial law, we would have Formula I in Poland today.


Cz.Cz .: Do you think there are chances for that?

–A.S .: We were overtaken by Hungarians who managed to build a track in a short time and now have the exclusive right to organize events in this area until 1996. As far as I know, only after 1996 will it be possible to try to bring Formula I to Poland.

–Cz.Cz .: It would be very prestigious for Poland and financially profitable.

–A.S .: Especially nowadays, when there is no problem with the convertibility of the zloty. In the past, all the official exchange rate, money, etc. was terribly inhibited.


–Cz.Cz .: Difficulties with the track did not break you down?

–A.S .: At that time, I had already entered the business for good, for which the conditions had begun in Poland. It was possible to show what had to be hidden in the past. In short, I brought money to Poland, deposited in Western accounts, which at that time were huge. It gave me a good start. I opened a garment factory in Poznań, sewing jeans that were sold in the West, we employed over 300 people. We have also thrown all of Poland with jeans under the Levis brand. I also had a second company in Berlin that traded in denim all over the world: the United States, Argentina, Hong Kong. In total, we imported several million meters of denim to Poland during this period.


–Cz.Cz .: What are your duties as BMW representatives in Poland?

–A.S .: In addition to importing cars, we run a training center for mechanics throughout the country, warranty service, and a central warehouse of spare parts. We must ensure that the stations that are being built have an appropriate level, there are already 16 of them, we want there to be one in each voivodeship.


–Jun.Ch .: How many BMW cars are there in Poland?

–A.S .: It is estimated that there are approximately 15,000–16,000 new cars (maximum four years old) in Poland. In total, about 60-70 thousand BMWs drive here, of course most of them are older cars, but these are our potential customers.

–Cz.Cz .: There are two sons everywhere - Andrzej and Wojciech. Our younger son, Wojciech, listens to our conversation.

–A.S .: I have been working closely with my sons for several years. Of course, the functions are broken down. I am a kind of cap and have no intention of splitting up the company. Wojciech, who graduated from the Agricultural University in Poznań, runs a spare parts warehouse and the related administration and accounting. The older son, Andrzej, graduated from the Poznań University of Technology and works in the company's sales department. Wojtek has three sons and Andrzej has two sons and one daughter.


–Cz.Cz .: As far as I know - I turn to my son Wojciech who listened to our conversation - are you a continuator of your father's rally traditions?

–W.S .: I ride flat and mountain races, I try to catch up with my father in achievements, who had 13 Polish Champion titles, I'm still missing two.


–Ch.Ch .: Do you drive a BMW without a doubt?

–W.S .: Yes, I use a BMW M-3 model, 260 KM, it is practically prepared for mountain racing.


- Cz.Cz .: This is a special car?

–W.S .: Yes, prepared by the sports department of BMW, the costs were borne by me. For BMW, Polish races are not yet attractive in terms of advertising.


–Cz.Cz .: Anyone young as soon as possible would like to jump out of the house and become independent?


–W.S .: I must say that I also had similar inclinations, I even got a proposal to go to the United States to study. However, my father, who was always the main driving force, had a lot of experience in doing business, got us hooked. We fully trust each other, each of us deals with something different. We also differ in our views on many things, because it would be bad if we applauded ourselves. The three of us often meet and exchange experiences and choose the best solutions.


–Cz.Cz .: You graduated from the Agricultural Academy, how does that compare to what you are doing now?

–W.S .: It is indeed a bit funny that I run such a company in this direction. But already in the 80's we started with confection, which is also not from my industry. I agree with my father here that if a person has a coded desire to strive for something, then a specific direction is not needed to run a business. Anyway, we always had a train to our cars, because as young boys we ran with my father to all sports events. When I got my driver's license, I went to repair shops with my father, and in 1978 I started my racing career.


–Cz.Cz .: Are you still an active player?

–W.S .: Yes. Currently, I travel, practically only in Poland, due to limited time possibilities. Besides, motor sport requires a lot of money. You have to get involved in professional car sports at the age of 16-18, for me it is practically the end of my career and I will not achieve anything more by participating in the European Championship.


–Cz.Cz .: Was winning the title of the Polish Champion 11 times also associated with receiving a high prize?

–A.S .: I treat it hibistically, I put in more money than I take out. Of course, you can count on certain sponsors here, but these are negligible amounts compared to what it takes to prepare the car for the season. If you want to take part in the European Championships (because I don't really think about the World Championships anymore), you would have to devote the whole season only to preparing the car, organizing a few people for the trip, which consumes a lot of money. In turn, the earnings from this are not so huge that they cover the contribution for the first year or two. Besides, you need to have good contacts with Western sponsors. The average competitor has no chance, because a racing car is a sum of several hundred thousand dollars.


–Cz.Cz .: Who do you think is the best rally driver in Poland?

–A.S .: Marian Kuglewicz. There is a distinction between rally and racing drivers. Kuglewicz only rides, I only races.


–Cz.Cz .: Everywhere you put your name next to the BMW sign - I am addressing Adam Smorawiński again.

–A.S .: People assume we advertise. But this is our responsibility, the factory requires that next to the BMW badge there is the importer's name, and it is the same in Germany.


–Cz.Cz .: How do you react to your name on large boards?

–A.S .: It was a bit strange at first. Now I am used to it, I believe it is a normal thing.


–Cz.Cz .: There is still a distrustful approach to advertising in Poland, many businessmen believe that it is only an expense of money.

–A.S .: We have a completely different approach, we spend a lot of money on advertising in the press, on television, on huge posters, like near the Mercury Hotel. It costs tens of millions of zlotys a month. We sponsor various types of concerts, artistic performances, we print huge amounts of calendars and gifts for clients. But my son Andrzej, who deals with this, who graduated from the technical university with a specialization in cars and tractors, wrote his diploma thesis on a small Fiat and completed a post-graduate internship at Porsche in Stuttgart, can tell you more about the whole strategy.

–Cz.Cz .: What is the philosophy of the BMW company, which has a strong competitor, namely Mercedes? - I turned to Andrzej Smorawiński.

–A.S .: You have to go back to history. Last year, the BMW company celebrated its 75th anniversary. First, it was known for the production of motorcycles and aircraft engines, and only then was it engaged in the production of cars. After the war, it experienced a major crisis related to the fact that during the war they were involved in the production of engines for military junkers. Anyway, in Germany, almost all plants were converted to the arms industry. The first BMW models that were produced after the war were unsuccessful. BMW began to experience a major crisis at the beginning of the years

It was even put up for sale, and it was essentially a write-off factory.

However, under new management, in 1965-67, a new company philosophy began to be introduced, a new model range, and the factory began to orientate itself.


–Cz.Cz .: What was it about?

–A.S .: First of all, they did not imitate the existing Mercedes models, but began to create a sporty, luxurious, reliable car - characteristic features of BMW today. Eberhard von Kuenheim, who has been running the company for 23 years, became the head of the plant. He is probably the longest managing boss of one concern in the world. BMW owes him the most. His famous saying from the mid-1970s was: "no bigger will win over smaller, but faster will overtake slower". This is what reflects the philosophy of BMW. The 1970s were the years when BMW used the so-called The ExClasse, which until now has been exclusively reserved in Germany for the Mercedes S and SR, introduces its VII model.

–Cz.Cz .: What is it about?

–A.S .: Cars belonging to this class must be characterized by high driving comfort. On a global scale, it also belongs to the jaguar and in the last 2-3 years it has finished off the Japanese Lexus.

Czesław Czapliński spoke


–Cz.Cz .: When did you start car sport?

–A.S .: In 1962 I started playing a rally driver. At first I treated it as a hobby, and from 1966, after many successes, I became a BMW factory driver. And since 1968 I got the so-called carte blanche from GKKF (Main Committee of Physical Culture).


–Cz.Cz .: What was it about?

–A.S .: Only me and Sobek Zasada had permanent passports in Poland and we could go to events we chose on our own. Of course, we incurred the costs and risk ourselves, but the possible profits related to it were ours, we did not have to share with PZM (Polish Motor Association). It was a phenomenon for those times. Wojtek Fibak joined us. He repeatedly advised me on how to get a permanent passport at GKKF, which made it possible - if so inelegant to say, disconnecting from the PZT (Polish Tennis Association) and starting a career on your own.


–Ch.Ch .: Now Fibak has a diplomatic passport, and you have permanent residence in Germany, where you lived for quite a long time?

–A.S .: In 1981 I left Poland for permanent residence in Berlin, received a consular passport and organized a textile trading enterprise, which enabled me to start a Polish-foreign enterprise in the country. I must admit that the main purpose of my trip was not political reasons, but simply the will to do business.

–Cz.Cz .: For over ten years (1966—78) you were a sports competitor. Were these contacts useful to you in business?

–A.S .: All contacts were of great use afterwards. The best proof that the BMW company - which I have represented for many years, entrusted me with the exclusivity of the importer for Poland, and several people in Poland tried to do so. My contact with the factory and trust in me were decisive.


–Cz.Cz .: Did you want to build a racing track in Poland?

–A.S .: In 1978, when I stopped driving, I started building a car track in Poznań. For two years, I led the construction very far, we were actually one step away from approval.



SMORAWINSKI & Co. (SMORAWIŃSKI i SPÓŁKA) New York mag. CAREER October 1992:


–Cz.Cz .: Speaking of problems, what do you think about the introduced luxury tax in Poland?

–A.S .: This is complete nonsense. For cars over 102 million, there is a luxury tax of 50%! So without the so-called The luxury tax in Poland will only be available for purchase from Skoda, Trabant, Wartburg and I don't know what else.


–Cz.Cz .: How are you going to solve this problem, which will dramatically increase car prices?

–A.S .: In total, speaking of customs and sales tax, you will have to add 100.2% to the factory price of a car in Poland. We tried to negotiate already signed contracts in the Ministry of Finance, but there was no chance. In order to circumvent this tax, we intend to start assembly plants for BMW cars in Poland, the factory wants to help us with this, we are actually ready. We are still trying to obtain some government guarantees that this regulation will be in force for 3 or 4 years. The instability in Poland prevents the proper functioning of business, us who know the reality, let alone people from the West.

It should also be added that there are several groups of people who do business in Poland. We belong to the group that wants to build business in Poland on stable conditions and wants to operate for many years. We cannot afford all kinds of numbers. But many people are marginalized for this reason, because they think it is better to take a risk and make a quick deal with cigarettes or vodka, because investing money in Poland has no guarantees. We still believe that it will stabilize, we have waited for free Poland for many years and we want to live in it. We still believe that the government will eventually come to the conclusion that only on stable regulations can something be built. All Western capital escapes to Czechoslovakia, including the car industry, because there are government guarantees there. Nobody wants to come to Poland and it is not taken seriously.


–Cz.Cz .: I see the Rotary Club badge on your lapel, how does this prestigious club operate in Poland?

–A.S .: There are 16 branches in larger provincial cities, there are 42 members in the Poznań branch. Contributions must be paid according to the global regulations, there is no reduced tariff. There is an obligation to attend the meeting once a week, and the total attendance during the year must not be less than 80%. Presence is a matter of honor. There are elections once a year, just like all over the world, one year is in power. The point is to enable everyone to run the Club and to present, so to speak, their possibilities and initiative.

–Jun.Ch .: Who can belong to the Rotary Club, let alone pay membership fees?

–A.S .: You have to be in the right position to get into the Club. You must have two introductory members and a minimum of 75% of members must be in favor. Currently, people wait for years to get into the Club. We have a program like mutual kindness all over the world, helping others, helping people associated in the Club, various charity campaigns, donating funds to hospices, hospitals, orphanages.


–Choch: 20th century Freemasonry?

–A.S .: I would say that a closed exclusive clan. In Poznań, there are business people, university chancellors, hospital heads, and simply outstanding individuals. Poland is subordinate to the governor in Sweden who looks after us.


–Ch.Ch .: Do you have a plane and an airport, do you fly yourself?

–A.S .: Yes, I started flying five years ago, when I turned 60, I passed the pilot exam. It was a phenomenon, as the regulations normally prohibit professional flying over the age of 60. Since I have a private plane, they agreed to it. There were three of us and my sons.

I always wanted to fly, I signed up for a gliding course after the war, I passed the AB category. When I joined the army in 1948, I wanted to be in the aviation. At the selection committee I was asked if I came from the family of General Smorawiński, when I said it was my uncle, they told me to go out into the corridor. In a moment the guy came out, gave me all the papers and told me to go home, he said that I would be called at a later date. So I missed the military. A similar fate befell my two sons.


–Cz.Cz .: Where we are today, you have over 90 ha of arable land and forest. Unlike many business people, do you also enjoy life?

–A.S .: I use the area that I have here for recreation, I do not cultivate the arable land for harvesting crops, but simply so that the game has a place to get fodder. I have to tell you that this is one of the best areas in Greater Poland, where I also hunt and where I have been a hunter for 16 years. The entire forest around my property is 6.5 thousand. ha and annually about 100 deer and 90 wild boars are shot. This state of affairs has been going on for many, many years. It is simply a favorable biotope, there are tactical areas for wild boar habitats, a small river flows through the center of the fishery.

I find time for my pleasures. I go at least once a year, as I call it, to warm countries, somewhere in the Canary Islands. The wife likes the sea and sandy beaches. Once in winter, I try to go skiing, most often I go to Austria or Germany. Besides, I finish work on Friday evening and on Saturday and Sunday I must come here. Not only to hunt, which I really like, but to sit, play tennis, swim, go to the forest and watch the animals. Regardless of my intense professional work, I find a lot of time for my private affairs, I do not spare money for this purpose. I cultivate a lot of sports. I run at Lake Strzeszyński in Poznań at least three times a week, each time within the limits of 8-10 km and I play tennis at least twice, I find time to ride a horse.


–Cz.Cz .: I will not ask about other pleasures that you give yourself, do your closest colleagues know them?

–A.S .: Better not - laughs Smorawiński - I always had a good sense of humor, even when I lost the rally. Actually, I was never known after the end of the rally whether I won or lost. My friends said you lost, and you are still in the mood, how do you do it? Regardless of my desire to be successful, as always, I have made everything in my life a pleasure. I also treat it that way now.

–Cz.Cz .: You have undoubtedly made a career in sports and business. What do you associate with a career?

–A.S .: When I was making a career, I didn't think about it. My concern was to make money to create the conditions for a dignified life. This was my primary goal. Over time, as this was done, the question of hoarding money for the next generations arose. This is what I consider a career.


–Cz.Cz .: Is it just a desire to have and multiply your achievements?

–A.S .: It is not related to the will to possess. It is in the human trait to strive for something. You have to have something to keep moving forward. In my case, at the beginning it was a desire to become independent, a business, a lot of money, to create proper conditions for myself. Then it turned to sport and in sport, also as the results obtained, I set the bar higher and higher for myself.


–Ch.Ch .: You can say that you have all the elements of a man who can consider yourself happy: money, successful sons, grandchildren, fame ... But if you had the opportunity to live your life again, what would it be like?

–A.S .: Depending on what system I was born in. If it had been the communist system in which I had lived my best years, I would have followed the same path, because there was no other path. I believe that I chose the right way to do business, which even gave the possibility of a good life under the communist regime. I believe that I have not wasted my life. I very much regret that the communist system in Poland is not over, even 20 years ago. For many years you had to hide what you had. When I went to Berlin in 1981, my friends were convinced now that Adam will see that doing business in the West is not a simple matter. After five years in Berlin, I had great satisfaction when I developed a company that generated tens of millions of dollars in turnover per year.

Czesław Czapliński spoke

















Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page