top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraCzesław Czapliński

PORTRET z HISTORIĄ Krzysztof Penderecki

Zaktualizowano: 30 mar 2023


„…Żyję intensywnie, jestem rygorystyczny w stosunku do siebie, zmuszam się, żeby napisać choć parę taktów dziennie…”– Krzysztof Penderecki.


Dziś w niedzielę (29 marca 2020 r.) nad ranem w Krakowie po długiej chorobie zmarł wybitny kompozytor, dyrygent i wspaniały człowiek – Krzysztof Penderecki. Miał 86 lat. Jak robiłem wystawę w Galerii Plenerowej Łazienek Królewskich w Warszawie, w październiku 2013 r. pt.: „Górecki – Lutosławski – Penderecki” tylko on żył, teraz wszyscy są po tamtej stronie. Swoimi osiągnięciami mógłby obdzielić wielu, nie sposób nawet z nazwy wymienić, to co zrobił i co za to otrzymał.

Krzysztof Penderecki światowej sławy kompozytorem i dyrygentem (ur. 23 listopada 1933 r. w Dębicy – zm. 29 marca 2020 r. w Krakowie) w rodzinie o muzycznych tradycjach, muzykami byli jego dziadek – dyrektor banku, oraz ojciec – adwokat. Początkowo uczył się grać na fortepianie, następnie na skrzypcach. Pierwsze kompozycje zaczął pisać już w wieku 8 lat.

W latach 1955-58 studiował kompozycję w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie. Do pierwszego publicznego występu Pendereckiego doszło w 1959 r. na Międzynarodowym Festiwalu Warszawska Jesień, wówczas też powstał "Tren ofiarom Hiroszimy", jedna z najbardziej znanych i najczęściej wykonywanych kompozycji, za którą otrzymał nagrodą UNESCO. W 1971 r. na zamówienie ONZ powstało dzieło oratoryjne, kantata "Kosmogonia". Wykonanie utworu odbyło się w obecności prezydentów, premierów i członków rodzin królewskich.


W 1980 r. Penderecki otrzymał propozycję od Solidarności na napisanie utworu, który uświetniłby ceremonię odsłonięcia pomnika upamiętniającego ofiary Wydarzeń grudniowych w Stoczni Gdańskiej. Skomponował początkowo "Lacrimosę" dedykowaną Lechowi Wałęsie. W następnych lat powstały pozostałe części dzieła - "Agnus Dei" pamięci kardynała Stefana Wyszyńskiego, "Recordare" z okazji kanonizacji o. Maksymiliana Marii Kolbego, "Dies Irae" zadedykowane zostało ofiarom Powstania Warszawskiego zaś "Libera Me" upamiętnia ofiary Zbrodni Katyńskiej. Zaliczana do "Requiem..." część "Sanctus" została napisana w 1993 roku. A po śmierci papieża Jana Pawła II – Penderecki włączył do niej "Chaconne per archi". 28 września 1984 r. miała miejsce światowa premiera pierwszej wersji dzieła w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Radia w Stuttgarcie, Chóru Opery Miejskiej Wirtembergii i Chóru Sueddeutscher Rundfunk oraz solistów w pod batutą Mścisława Rostropowicza. Utwór ten był też odczytywany jako komentarz do stanu wojennego w Polsce.


W 1983 r. swoją premierę miał "II Koncertu wiolonczelowego", za który w 1988 r. Penderecki otrzymał nagrodę Grammy. Rok później napisał "IV Symfonię" ("Adagio") na zamówienie rządu francuskiego z okazji 200-lecia Rewolucji Francuskiej.

Karierę dyrygencką rozpoczął Penderecki w 1972 r.; prowadził największe orkiestry świata. Był też pedagogiem – w latach 1966-68 był profesorem w Folkwang-Hochschule fuer Musik w Essen oraz na Yale University School of Music latach 1972-1978. Prowadził również zajęcia z młodymi kompozytorami w Europejskim Centrum Muzyki w Lusławicach, które stworzył.

Penderecki był także autorem oper. W latach 1968-69 powstały "Diabły z Loudun", w 1978 - "Raj utracony", a w 1986 - "Czarna maska". Premiera czwartej opery Pendereckiego, "Ubu Króla", miała miejsce 6 lipca 1991 r. w Operze Monachijskiej.

Nie sposób wymienić nawet z nazwy nagród i odznaczeń jakie otrzymał z całego świata, oczywiście Order Orła Białego (2005), Order Trzech Gwiazd, Łotwa (2006), Złoty Medal Ministra Kultury Armenii (2008), Polska Nagroda Filmowa Orzeł 2008 w kategorii Najlepsza Muzyka za film „Katyń” (kwiecień 2008), Ordre de Mérite du Grand-Duché de Luxembourg (2009).


Krzysztofa Pendereckiego i jego żonę Elżbietę, spotykałem od początku lat 80-tych, najpierw w Nowym Jorku, jak przylatywali do Carnegie Hall, Jerozolimie z Jerzym Kosińskim, potem w Krakowie, Warszawie... Ale na trwałe zapisało się spotkanie i zdjęcia zrobione w królestwie roślin, w Ogrodzie Botanicznym UW w Warszawie, w Al. Ujazdowskich – 16 września 1995 r., które znalazło się w magazynie „TWÓJ STYL” - POLACY’95, to była sensacja. Wybrałem Ogród Botaniczny UW z pełną premedytacją, wiedząc o zainteresowaniach Pendereckiego ogrodami. Wróćmy do Ogrodu Botanicznego UW, gdzie niektóre drzewa sadzone były jeszcze ręką prof. Michała Szuberta, założyciela Ogrodu. Między innymi ściągnięty z Chin, miłorząb dwuklapowy (Ginkgo biloba), którego wachlarzowaty liść stał się symbolem ogrodu. Poza rzadkimi i niezwykłymi roślinami, można tu znaleźć również pamiątki naszej historii, takie jak fundament Świątyni Opatrzności, która miała powstać właśnie w tym miejscu dla uczczenia uchwalenia Konstytucji 3 Maja.

Kiedy przed sesją wspomniałem Pendereckiemu, że studiowałem biologię, powiedział, że mając 5 lat, musiał znać nazwy drzew po łacinie, czego wymagał od niego dziadek. A potem zobaczyłem XIX wieczny dwór Pendereckich w Lusławicach, w którym stworzył prywatne arboretum, złożone z ponad 1500 gatunków drzew i krzewów, jakie przywoził ze swoich podróży z całego świata. Powiedział wówczas Penderecki: "...Na wiosnę czuję wręcz zew, niezależny ode mnie. Muszę wyjść w pole, sadzić drzewa, jeździć w poszukiwaniu nowych gatunków. Ta potrzeba często tak mnie bierze we władanie, że zapominam nawet o komponowaniu. Teraz park jest o wiele większy niż wtedy, gdy go zakładałem; ma 30 ha. Nigdy nie jest taki sam, zmienia się z każdą porą roku i obserwowanie tych zmian jest fascynujące...". Jak się zastanowimy, jak zmieniają się rośliny w ciągu roku, to w pewnym sensie przypomina to, kompozycję utworów muzycznych, może tu należy szukać motywów twórczości Pendereckiego?

Kiedy na początku lat 80-tych spotkałem Krzysztofa Pendereckiego w Carnegie Hall w Nowym Jorku, podczas koncertu Polskiej Orkiestry Kameralnej, dyrygowanej przez Jerzego Maksymiuka, a później w hotelu „Plaza”, przeprowadziłem z nim wywiad o „Fundacji Elżbiety i Krzysztofa Pendereckich”, o czym wiemy niewiele, który ukazał się 23 maja 1985 w nowojorskim „Nowy Dziennik” pt.: „Fundacja Pendereckich”.

—Czesław Czapliński: Który moment ze swojej artystycznej kariery uważa pan za najważniejszy?

—Krzysztof Penderecki: Przełomowy był dla mnie rok 1960, gdyż pod koniec 1959 r. wyjechałem po raz pierwszy z Polski. Był to dla mnie wielki szok po życiu w zupełnej izolacji; czasami udawało mi się zobaczyć jakąś partyturę, czy coś usłyszeć. Zetknięcie się z innym środowiskiem zadecydowało o mojej karierze – wtedy zacząłem samodzielnie myśleć.

—Od tego czasu wiele pan podróżował po świecie oraz przez dłuższy okres mieszkał poza Polską?

—Już w latach 60-tych mieszkałem w Berlinie Zachodnim – miałem z tego powodu wiele kłopotów. Później gdy wykładałem w Yale University, mieszkałem w Stanach Zjednoczonych i jakoś wszyscy się do tego przyzwyczaili.

Czuję się w Polsce niezależnym, nie znaczy to wcale, że nim jestem, ale postępuję tak, jakbym był. Jeśli nie mógłbym robić tego, co chcę, czyli jeździć na koncerty, wykłady po świecie, to wyemigrowałbym z Polski, gdyż najważniejsza jest dla mnie możliwość wykonywania zawodu.

—W prasie muzycznej i nie tylko – były szeroko komentowane festiwale, jakie urządza pan u siebie w Lusławicach. Czy mógłby pan coś o tej formie działania powiedzieć?

—Zorganizowałem dotychczas trzy festiwale; w 1980, 1983 i 1984 roku. Wszystko zaczęło się bardzo kameralnie, ale już na trzeci festiwal musiałem zaprosić tylu ludzi, że nie mieścili się w moim dworze (dwór w Lusławicach, który należał kiedyś do Jacka Malczewskiego), postanowiłem więc zbudować coś w rodzaju sali koncertowej.

—Czy ma to związek z pana Fundacją?

—Tak, będę to realizował przez Fundację Elżbiety i Krzysztofa Pendereckich. Kiedy zacząłem myśleć o zebraniu funduszów na ten cel, zrobiłem przy pomocy artysty grafika Z. Piotrowskiego dwie grafiki pod tytułem Kosmogonia nr A, B/3/33. Akwaforty i akwatinty wykonano w 1985 r. na podstawie moich oryginalnych szkiców do utworu Kosmogonia, który skomponowałem w 1970 r. na zamówienie Sekretarza Generalnego ONZ U Thanta. Prawykonania tej kompozycji dokonała w Nowym Jorku Los Angeles Philharmonic Orchestra pod dyrekcją Zubina Mehty na uroczystości związanej z 25-leciem ONZ (1970 r.).

W tym okresie utwory zapisywałem najpierw graficznie, a później dopiero rozwijałem ten zapis. Jest to oczywiście jednorazowa forma na zdobycie funduszów, gdyż nie sądzę, abym w przyszłości robił grafiki. Dyptyk grafik podpisany przeze mnie i odbijany przez Piotrowskiego i Lewego na papierze czerpanym w formacie 108 x 56 cm wyceniony jest na 10 tysięcy dolarów. Jest to dokładnie tyle, ile wynosi honorarium autorskie za prawykonanie 15-20 minutowego utworu napisanego na specjalne zamówienie. Oprócz tego grafiki będą pokazywane na Międzynarodowym Biennale w Săo Paulo, w Metropolitan Museum of Art i w Anglii.

—Jakie oprócz tego są cele stworzonej przez pana Fundacji?

—Zamierzam zamawiać utwory u młodych kompozytorów polskich i zagranicznych, głównie ze Wschodu. W ten sposób staram się dać im możliwość startu, gdyż młodym ludziom jest niezmiernie trudno zaczynać.

Swój czas zawsze dzieliłem między Wschód i Zachód, bo uważam, że w Polsce nikt jeszcze kariery nie zrobił. Nie dość, że nie ma właściwie możliwości, a teraz ich jeszcze mniej, to jeszcze sami Polacy mają przykry charakter – wiele robią, aby zaszkodzić drugiemu. Nie ma takiego drugiego narodu, który nawet na emigracji byłby tak skłócony. Jeśli weźmie się Polaków w Londynie, czy tutaj w Ameryce, to zadziwiające jest, że ludzie z różnych ugrupowań nie rozmawiają z sobą. To samo jest w Polsce. Zapraszam na festiwale w Lusławicach ludzi, żywię ich nawet, za wszystko płacę z własnej kieszeni. A potem są donosy i anonimy. To czasem zniechęca do pracy, ale generalnie się nie przejmuję, bo inaczej musiałbym nic nie robić. Jeśli każdy myślący człowiek zniechęci się i machnie ręką, to kraj zostanie pogrążony we wszechogarniającym chamstwie. W Polsce panuje system polegający na tym, że jeśli ktokolwiek zaczyna myśleć samodzielnie, to go się utrąca i bierze ludzi, którzy są posłusznym narzędziem.

—Czy mógłby pan wymienić jakichś polskich młodych, dobrze zapowiadających się kompozytorów?

—W Polsce, mimo ogromnych trudności ze wszystkim, jest wielu dobrych kompozytorów: Szymański, Chrzanowski, Lasoń, Knapik – w Ameryce nie mógłbym wymienić ani jednej osoby. Polska szkoła kompozycji narodziła się w jakimś sensie z izolacji.

—Jakie ma pan plany na najbliższą przyszłość?

—Obecnie piszę operę na festiwal w Salzburgu, która będzie miała amerykańską premierę w 1987 r. w Santa Fe. W styczniu 1986 r. przyjadę na tournee do Stanów Zjednoczonych z Filharmonią Krakowską; odbędzie się w tym samym czasie prawykonanie polskiego Requiem w Carnagie Hall i Bostonie.


PORTRAIT with HISTORY


"... I live intensively, I am strict with myself, I force myself to write at least a few bars a day ..." - Krzysztof Penderecki.


Today, on Sunday (March 29, 2020) in the morning in Krakow, after a long illness, an outstanding composer, conductor and wonderful man - Krzysztof Penderecki died. He was 86 years old. As I did the exhibition at the Outdoor Gallery of the Royal Łazienki Park in Warsaw, in October 2013: "Górecki - Lutosławski - Penderecki" only he lived, now everyone is on the other side. His achievements could divide many, it is impossible to name, what he did and what he received for it. Krzysztof Penderecki, a world-famous composer and conductor (born on November 23, 1933 in Dębica - died on March 29, 2020 in Krakow) in a family with musical traditions, the musicians were his grandfather - director of the bank, and father - lawyer. Initially, he learned to play the piano, then the violin. He began to write his first compositions at the age of eight. In 1955-58 he studied composition at the State College of Music in Krakow. Penderecki's first public performance took place in 1959 at the Warsaw Autumn International Festival, at which time "Tren to the Victims of Hiroshima" was created, one of the best known and most frequently performed compositions, for which he received a UNESCO award. In 1971, at the request of the UN, an oratorio work was created, the cantata "Kosmogonia". The song was performed in the presence of presidents, prime ministers and members of royal families.

In 1980, Penderecki received a proposal from Solidarność to write a song that would honor the unveiling ceremony of the monument commemorating the victims of the December Events at the Gdańsk Shipyard. He initially composed "Lacrimosa" dedicated to Lech Wałęsa. In the following years the remaining parts of the work were created - "Agnus Dei" in memory of Cardinal Stefan Wyszyński, "Recordare" on the canonization of Father Maksymilian Maria Kolbe, "Dies Irae" was dedicated to the victims of the Warsaw Uprising and "Libera Me" commemorates the victims of the Katyn Massacre. The "Sanctus" part of "Requiem ..." was written in 1993. And after the death of Pope John Paul II - Penderecki included "Chaconne per archi" in it. On September 28, 1984, the world premiere of the first version of the work was performed by the Symphony Orchestra of the Radio in Stuttgart, the Choir of the City Opera of Württemberg and the Choir of Sueddeutscher Rundfunk and soloists under the baton of Mstislav Rostropowicz. This song was also read as a commentary on martial law in Poland. In 1983, "Cello Concerto No. 2" premiered, for which Penderecki received a Grammy in 1988. A year later he wrote the "Fourth Symphony" ("Adagio") commissioned by the French government to celebrate the 200th anniversary of the French Revolution. Penderecki began his conducting career in 1972; he led the largest orchestras in the world. He was also a teacher - in 1966-68 he was a professor at Folkwang-Hochschule fuer Musik in Essen and at Yale University School of Music 1972-1978. He also taught young composers at the European Music Center in Lusławice, which he created.


Penderecki was also the author of operas. In 1968-69 "Devils of Loudun" were created, in 1978 - "Paradise lost", and in 1986 - "Black mask". The premiere of Penderecki's fourth opera, "King Ubu," took place on July 6, 1991 at the Munich Opera.

It is impossible to mention even the name of awards and decorations he received from around the world, of course the White Eagle Order (2005), Order of the Three Stars, Latvia (2006), Gold Medal of the Minister of Culture of Armenia (2008), Polish Film Award Eagle 2008 in the Best Music category for the film "Katyn" (April 2008), Ordre de Mérite du Grand-Duché de Luxembourg (2009).

I met Krzysztof Penderecki and his wife Elżbieta since the beginning of the 1980s, first in New York, as they flew to Carnegie Hall, Jerusalem with Jerzy Kosiński, then in Krakow, Warsaw ... But the meeting and photos taken in the kingdom were permanently recorded plants, in the Botanical Garden of the University of Warsaw in Al. Ujazdowskie - September 16, 1995, which was in the magazine "YOUR STYLE" - POLES'95, it was a sensation. I chose the Warsaw Botanical Garden with full deliberation, knowing about Penderecki's interests in gardens. Let's return to the University of Warsaw Botanical Garden, where some trees were still planted by prof. Michał Szubert, founder of the Garden. Among other things, ginkgo biloba (Ginkgo biloba), downloaded from China, whose fan-shaped leaf has become a symbol of the garden. In addition to rare and unusual plants, you can also find memorabilia of our history, such as the foundation of the Temple of Providence, which was to be built in this place to celebrate the adoption of the Constitution of May 3

When I mentioned to Penderecki that I was studying biology before the session, he said that at the age of five he had to know the names of trees in Latin, which his grandfather required. And then I saw the nineteenth-century Penderecki manor in Lusławice, in which he created a private arboretum, composed of over 1,500 species of trees and shrubs that he brought from his travels from around the world. Penderecki said at the time: "... In the spring I feel a call, independent of me. I have to go out into the field, plant trees, ride in search of new species. This need often takes me over so I forget to even compose. Now the park is much bigger than when I was setting it up; it has 30 ha. It is never the same, it changes with each season of the year and observing these changes is fascinating ... ". If we think about how the plants change during the year, in a sense it resembles the composition of musical works, maybe here you should look for motives of Penderecki's work? When in the early 1980s I met Krzysztof Penderecki at Carnegie Hall in New York, during a concert of the Polish Chamber Orchestra conducted by Jerzy Maksymiuk, and later at the Plaza hotel, I interviewed him about the "Elżbieta and Krzysztof Penderecki Foundation" what we know very little, which was published on May 23, 1985 in the New York New York entitled "The Penderecki Foundation".


—Czesław Czapliński: Which moment of your artistic career do you consider the most important?

—Krzysztof Penderecki: 1960 was a breakthrough year for me, because at the end of 1959 I left Poland for the first time. It was a great shock for me after living in complete isolation; sometimes I could see a score or hear something. Contact with a different environment decided about my career - then I started to think for myself.

—You have traveled a lot around the world since then and lived outside of Poland for a long time?

—I lived in West Berlin in the 1960s - I had a lot of trouble about it. Later, when I was lecturing at Yale University, I lived in the United States and somehow everyone got used to it.

I feel independent in Poland, it doesn't mean that I am, but I act as if I were. If I could not do what I want, i.e. go to concerts and lectures around the world, I would emigrate from Poland, because the most important for me is the opportunity to practice.

—In the music press and not only - there were widely commented festivals that you organize at your place in Lusławice. Could you say something about this form of action?

—I have organized three festivals so far; in 1980, 1983 and 1984. It all started very intimate, but for the third festival I had to invite so many people that they did not fit in my court (the court in Lusławice, which once belonged to Jacek Malczewski), so I decided to build something like a concert hall.

—Is it related to your Foundation?

—Yes, I will implement it through the Elżbieta and Krzysztof Penderecki Foundation. When I started thinking about raising funds for this purpose, I did the graphics of Z. Piotrowski with the help of the artist under the title Kosmogonia No. A, B / 3/33. The etchings and aquatins were made in 1985 on the basis of my original sketches for the work Kosmogonia, which I composed in 1970 at the request of the UN Secretary General U Thant. The composition was premiered in New York by the Los Angeles Philharmonic Orchestra conducted by Zubin Mehta at a ceremony related to the 25th anniversary of the United Nations (1970).

During this period, I first saved the songs graphically, and then only developed this record. This is of course a one-time way to raise funds, because I don't think I would do graphics in the future. The diptych by me, signed and reflected by Piotrowski and Lewy on handmade paper in the format 108 x 56 cm, is valued at 10,000 dollars. This is exactly the author's fee for the first performance of a 15-20 minute song written on a special order. In addition, the graphics will be shown at the International Biennale in São Paulo, the Metropolitan Museum of Art and in England.

—What else are the goals of the Foundation you created?

—I intend to order songs from young Polish and foreign composers, mainly from the East. In this way I try to give them the opportunity to start, because it is very difficult for young people to start. I have always divided my time between East and West, because I believe that no one has ever made a career in Poland. Not only is it not possible, but now there are even fewer Poles, they are also unpleasant - they are doing a lot to harm others. There is no other nation that would be so at odds even in exile. If you take Poles in London or here in America, it is amazing that people from different groups do not talk to each other. The same is in Poland. I invite people to festivals in Lusławice, I even feed them, I pay for everything out of my own pocket. And then there are denunciations and anonyms. This sometimes discourages work, but generally I do not care, otherwise I would have to do nothing. If every thinking person gets discouraged and waves his hand, then the country will be overwhelmed by overwhelming rudeness. In Poland, there is a system based on the fact that if anyone begins to think for themselves, it is broken down and takes people who are an obedient tool.


—Could you name any Polish young promising composers?

—In Poland, despite enormous difficulties with everything, there are many good composers: Szymański, Chrzanowski, Lasoń, Knapik - in America I could not name a single person. The Polish school of composition was born in some sense from isolation.

—What are your plans for the near future?

—Currently I'm writing an opera for the Salzburg Festival, which will have its American premiere in 1987 in Santa Fe. In January 1986 I will come on a tour to the United States with the Krakow Philharmonic; the world premiere of the Polish Requiem will take place at Carnagie Hall and Boston.






Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page