top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraCzesław Czapliński

PORTRET z HISTORIĄ Andrzej Wawrzyniak

Zaktualizowano: 8 sty 2022


Andrzej Wawrzyniak (ur. 3 grudnia 1931 r. w Warszawie, zm. 8 listopada 2020) – marynarz, dyplomata, kolekcjoner, twórca Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie, to tylko kilka wywoławczych tytułów „człowieka legendy”, który tak mnie uwiódł, że zrobiłem o nim kilka filmów dokumentalnych. Nie mówiąc już o zdjęciach, które same powstają, jak się odwiedzi Wawrzyniaka w jego mieszkaniu, przypominającym muzeum. Oprócz wizualnych przeżyć były również smakowe dla podniebienia i płynne. Nie da się tego opowiedzieć, trzeba to przeżyć. Najbardziej wpadły mi w oko „Ptasie domy” o których potem.

Lata młodzieńcze Andrzej Wawrzyniak spędził w Gdyni, gdzie jego ojciec był budowniczym nowego portu. Tuż przed wybuchem II Wojny Światowej wrócił wraz z matką do Warszawy. Podczas okupacji między 1942 i 1943 r. działał aktywnie w podziemnych strukturach Harcerstwa Polskiego, za co został odznaczony Krzyżem Kombatanckim. Po wyzwoleniu Gdańska powrócił nad morze. W 1947 roku wstąpił do Szkoły Jungów, pływał na „Darze Pomorza”. Był marynarzem, a następnie oficerem, na statkach Polskiej Marynarki Handlowej. W 1950 roku na pokładzie statku „Pułaski” po raz pierwszy dotarł do Azji. Symboliczne dotknięcie stopą chińskiego lądu i zaczerpnięcie w płuca azjatyckiego powietrza - jak sam wspomina - nadaje nowy kierunek jego życiu. Pierwsze „egzotyczne” pamiątki z tego wyjazdu, nie przedstawiały wartości kolekcjonerskiej, ale były już świadectwem początkowej fascynacji sztuką i kulturą Azji, która przerodziła się w dzieło jego życia.

Od roku 1951 łączył pracę ze studiami na Wydziale Dyplomatyczno–Konsularnym Szkoły Głównej Służby Zagranicznej w Warszawie. W 1956 roku został skierowany do pracy w Delegacji Polskiej do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie. Od tej pory związał się jednoznacznie ze służbą dyplomatyczną w krajach azjatyckich. W 1973 roku osiągnął rangę ministra pełnomocnego. W latach 1977-1981 był szefem Ambasady Polskiej w Nepalu; z niezwykłym zaangażowaniem wspierał polskie wyprawy himalaistyczne, których okres świetności zbiega się właśnie z latami pracy Andrzeja Wawrzyniaka. W latach 1990–1993 sprawował funkcję szefa Ambasady Polskiej w Afganistanie, aż do ostatecznego zawieszenia działalności tej placówki podczas wojny domowej. Był też obserwatorem ONZ w Namibii (1990), Bośni i Hercegowinie (1996) i na Timorze Wschodnim (1999).

W latach 1997-2003 pełnił funkcję honorowego konsula generalnego Sri Lanki w Polsce. Jako uznany ekspert w sprawach azjatyckich wielokrotnie doradzał polskim premierom i prezydentom. Był członkiem oficjalnych delegacji prezydenckich i rządowych do krajów Azji (w ostatnich latach: Indonezja i Tajlandia 2004, Korea Płd. i Mongolia 2004, Japonia, Wietnam i Sri Lanka 2005).

Swoją profesjonalną działalność kolekcjonerską rozpoczął podczas pobytu na placówce w Indonezji w latach 60. Początkowo interesowała go przede wszystkim biała broń, szybko jednak zainteresowanie to rozszerzyło się na maski, tkaniny, lalki teatralne, rzeźby, malarstwo, instrumenty muzyczne, a także sztukę współczesną. Nawiązał przyjaźnie z wieloma wybitnymi artystami indonezyjskimi tego czasu. Przez Indonezyjczyków jest powszechnie uważany za stałego ambasadora ich kultury w Polsce, a jego działalność często budzi zainteresowanie tamtejszych mediów.

Po powrocie do kraju na początku lat 70. zbiory Andrzeja Wawrzyniaka liczyły blisko 4 tysiące obiektów. 22 lutego 1973 roku doszło do przekazania kolekcji w darze na rzecz Państwa Polskiego. Powstało Muzeum Archipelagu Nusantary a 1 stycznia 1976 roku oficjalnie powołano do życia Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie jako niezależną instytucję. Wraz z założeniem Muzeum dyrektor Wawrzyniak nie porzucił służby dyplomatycznej, odwiedził też wielokrotnie niemal wszystkie kraje Azji i Oceanii. Muzeum przez ponad 40 lat działalności zorganizowało ponad tysiąc wystaw czasowych jak też niezliczoną ilość spotkań, wykładów, pokazów filmowych i koncertów. Od 2014 roku funkcjonuje w nowej przestrzeni przy ulicy Solec w Warszawie. Dziś oficjalnie nazywa się Muzeum Azji i Pacyfiku im. Andrzeja Wawrzyniaka.

Muzeum jednego człowieka. Rzecz zupełnie niespotykana i możliwa do wykonania tylko przy tego typu człowieku jakim jest Andrzej Wawrzyniak, który oddaje się z pasją wszystkiemu co robi w życiu i to musi dawać efekty. On otworzył przed nami, może nie wszyscy jeszcze zdają sobie z tego sprawę, ogromne bogactwo kultur Dalekiego Wschodu” – powiedział kpt. ż. w. Ryszard Pośpieszyński.

Za zasługi dla rozwoju stosunków pomiędzy Polską a rejonem Azji i Pacyfiku oraz działalność kulturalną Andrzej Wawrzyniak został uhonorowany wieloma odznaczeniami i nagrodami polskimi, m.in. Krzyżem Kawalerskim (1967), Oficerskim (1985), Komandorskim (1995), Komandorskim z Gwiazdą (2003) Orderu Polonia Restituta i innymi. Odznaczenia i wyróżnienia przyznawały mu rządy Indonezji, Wietnamu, Mongolii, Afganistanu i Laosu.

Zaprawdę pan Andrzej, marynarz, dyplomata, podróżnik – pielgrzym przemierzający kontynenty, a przede wszystkim człowiek – ciekawy drugiego człowieka. Człowiek, który zostawił swoje serce w Indonezji, gdzie dotarł jako dyplomata w 1961 r.; który kraje azjatyckie stara się połączyć ze swoją Ojczyzną – Matką znad Wisły. Robi to od wielu lat, poprzez założenie i stałe powiększanie Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie” – napisał Ksiądz Arcybiskup Józef Kowalczyk, Prymas Polski w liście gratulacyjnym z okazji 80-lecia Andrzeja Wawrzyniaka.

Kiedy już pokrótce wiemy, kim jest Andrzej Wawrzyniak, opowiem o PTASICH DOMACH. Zawsze klatka kojarzyła mi się z zamknięciem wbrew czyjejś woli i już z tego względu nie wzbudzała mojej sympatii. W szczególności klatka... dla ptaków, była dla mnie okrutnym „rekwizytem”. Bo przecież więziła najbardziej wolne istoty. Stworzone, aby fruwać, aby doświadczać swobody w nieograniczonych przestworzach.

Dlatego, kiedy Andrzej Wawrzyniak, zaproponował mi obejrzenie kolekcji klatek dla ptaków (nazywa je „Ptasimi domami”), nie byłem entuzjastą. Ale muszę przyznać, że po wysłuchaniu jego barwnej opowieści i zobaczeniu unikalnego zbioru, zmieniłem radykalnie zdanie. Do tego stopnia, że postanowiłem coś z tym zrobić.

„…Stosunkowo późno zainteresowałem się wdzięcznym, ale i trudnym tematem jakim są klatki dla ptaków – rozpoczął Andrzej Wawrzyniak. Piękne, a zarazem delikatne i kruche, zajmują dużo miejsca, stanowią jeden z najbardziej kłopotliwych przedmiotów kolekcjonerstwa, zwłaszcza jeśli trzeba z nimi podróżować. Mimo to fascynacja przeważyła nad trudnościami i od kilku lat przywożę z moich wojaży kolejne eksponaty.

W tej chwili jest ich prawie 50. Pochodzą z Wietnamu, Tajlandii, Chin, Indonezji, Singapuru, Sri Lanki, Indii i krajów Bliskiego Wschodu. Z prostych i łatwo dostępnych materiałów, takich jak drewno, rotang, bambus, włókno roślinne, a także miedź, mosiądz i żelazo, azjatyccy rzemieślnicy tworzą małe arcydzieła, łączące piękno i funkcjonalność. Wiele z nich ma kształt domów, inne wyróżniają się swoistą, specyficzną architekturą, użyteczną i dopasowaną do charakteru skrzydlatych mieszkańców. W każdym przypadku klatki odzwierciedlają cechy sztuki danego kraju lub regionu. Odnaleźć tu można

zwieńczenia chińskich pagód, sumatrzańskie dachy w kształcie łodzi, płomieniste ozdoby tajskich świątyń. Szczególnie barwne są klatki indonezyjskie, z dekoracją malowaną lub płaskorzeźbioną, a wyjątkowo luksusowe – niektóre klatki wietnamskie, inkrustowane macicą perłową, z porcelanowymi pojemnikami na pokarm i wodę. Ascetyczne czy ozdobne, zawsze zwracają uwagę czystością formy i powietrzną lekkością konstrukcji.

Od klatek prosta droga wiodła do zainteresowania ptakami. Tradycja hodowli ptaków śpiewających jest bardzo ważna zwłaszcza w Chinach i Azji Południowo-Wschodniej, gdzie uprzyjemniają ludziom wszystkie codzienne zajęcia. Trzymane są nie tylko w domach, ale także w sklepach, restauracjach, na straganach ulicznych. Moje klatki też od niedawna są zamieszkane, a żyjące w nich ptaki: krzykliwe gwarki z Indochin, przekomarzające się papugi australijskie, ciekawskie i wesołe majny z Indii i reszta mniejszego, choć nie mniej kolorowego bractwa, przypominają mi atmosferę azjatyckich tropików. Przypatrując się im z bliska trudno czasem zdecydować, co przyciąga bardziej: sama klatka czy zamieszkujący ją lokator. Trudno wybrać między dziełem natury, a wytworem ludzkiego rękodzieła…”.

Również i mnie, to tak wciągnęło, że zrobiłem kalendarz o „Ptasich domach”, który był sensacją. Pamiętam jednego z wieloletnich przyjaciół Andrzeja Wawrzyniaka, który widząc jak papuga siedzi dostojnie na ręku Andrzeja, zaczął się do niej zbliżać i nawet próbował dotykać. Nagle został dziobnęty i trysnęła krew. Sprawdziło się tu przysłowie, co wolno wojewodzie, to nie tobie…

PORTRAIT with HISTORY Andrzej Wawrzyniak

Andrzej Wawrzyniak (born on December 3, 1931,died November 8, 2020 in Warsaw) - a sailor, diplomat, collector, creator of the Asia-Pacific Museum in Warsaw - these are just a few call titles of "legendary man" who seduced me so much that I made several documentaries about him. Not to mention the pictures that they themselves make, when you visit Wawrzyniak in his apartment, resembling a museum. In addition to visual experiences, they were also palatable and liquid. You can't tell it, you have to experience it. The most bird-eye-catching was Bird Houses, about which later.

Andrzej Wawrzyniak (born on December 3, 1931, diet November 8, 2020 in Warsaw) - a sailor, diplomat, collector, creator of the Asia-Pacific Museum in Warsaw - these are just a few call titles of "legendary man" who seduced me so much that I made several documentaries about him. Not to mention the pictures that they themselves make, when you visit Wawrzyniak in his apartment, resembling a museum. In addition to visual experiences, they were also palatable and liquid. You can't tell it, you have to experience it. The most bird-eye-catching was Bird Houses, about which later.

Andrzej Wawrzyniak spent his youth in Gdynia, where his father was the builder of the new port. Just before the outbreak of World War II, he returned to Warsaw with his mother. During the occupation between 1942 and 1943, he was active in the underground structures of the Polish Scouting, for which he was awarded the Veteran's Cross. After the liberation of Gdańsk, he returned to the sea. In 1947 he joined the Jung School and sailed on "Dar Pomorza". He was a sailor and then an officer on the ships of the Polish Merchant Navy. In 1950, he reached Asia for the first time aboard the Pulaski ship. The symbolic touch of the Chinese mainland with his foot and drawing in the lungs of Asian air - as he recalls - gives a new direction to his life. The first "exotic" souvenirs from this trip did not present collector's value, but were already a testimony to the initial fascination with the art and culture of Asia, which turned into the work of his life.

From 1951, he joined work with studies at the Diplomatic and Consular Department of the Main School of Foreign Service in Warsaw. In 1956 he was sent to work in the Polish Delegation to the International Commission for Supervision and Control in Vietnam. From then on, he became explicitly involved in the diplomatic service of Asian countries. In 1973 he became a ministerial minister. In 1977-1981 he was the head of the Polish Embassy in Nepal; with extraordinary commitment he supported Polish Himalayan expeditions, whose period of splendor coincides with the years of Andrzej Wawrzyniak's work. In the years 1990–1993 he was the head of the Polish Embassy in Afghanistan until the final suspension of this institution during the civil war. He was also an UN observer in Namibia (1990), Bosnia and Herzegovina (1996) and Timor-Leste (1999).

"... Relatively late I became interested in the graceful but difficult topic of birdcages," Andrzej Wawrzyniak began. Beautiful, and at the same time delicate and fragile, they take up a lot of space, are one of the most troublesome collectibles, especially if you have to travel with them. Despite this, the fascination outweighed the difficulties and for several years I have been bringing more exhibits from my travels.

At present there are almost 50 of them. They come from Vietnam, Thailand, China, Indonesia, Singapore, Sri Lanka, India and the Middle East. From simple and easily available materials such as wood, rotang, bamboo, plant fiber, as well as copper, brass and iron, Asian craftsmen create small masterpieces that combine beauty and functionality. Many of them have the shape of houses, others are distinguished by specific, specific architecture, useful and adapted to the character of winged inhabitants. In any case, the frames reflect the art features of the country or region. You can find here the tops of Chinese pagodas, Sumatran boat-shaped roofs, and the flame decorations of Thai temples. Especially colorful are the Indonesian cages, with painted or bas-relief decoration, and extremely luxurious - some Vietnamese cages, inlaid with mother-of-pearl, with porcelain containers for food and water. Ascetic or decorative, they always pay attention to the purity of form and the airiness of the structure.

From the cages, the straight path led to interest in birds. The tradition of breeding songbirds is very important especially in China and Southeast Asia, where people enjoy everyday activities. They are kept not only in homes, but also in stores, restaurants, street stalls. My cages have been inhabited for a short time, and the birds living in them: screaming Indochina dialects, bantering Australian parrots, curious and happy mayas from India and the rest of the smaller, though no less colorful brotherhood, remind me of the atmosphere of the Asian tropics. Looking closely at them, it is sometimes difficult to decide what attracts more: the cage itself or the tenant inhabiting it. It is difficult to choose between the work of nature and the creation of human handicrafts ... ".

I was so drawn into it that I made a calendar about "Bird Houses", which was a sensation. I remember one of Andrzej Wawrzyniak's longtime friends who, seeing the parrot sitting dignifiedly in Andrzej's arm, began to approach her and even tried to touch. Suddenly he was pecked and blood spurted. A proverb came true here, what a voivode can do is not you ...



Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page