Henryk Burzec (ur. 21 lutego 1919 roku w Międzyrzecu Podlaskim – zm. 31 października 2005 w Zakopanem). W 1936 roku przyjechał do Zakopanego, by w Państwowej Szkole Przemysłu Drzewnego studiować techniki rzeźbiarskie. Po wojnie Burzec podjął studia w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie trafił do pracowni jednego z najwybitniejszych polskich rzeźbiarzy prof. Xawerego Dunikowskiego. Współpracował z mistrzem Dunikowskim m.in. przy głowach wawelskich oraz przy powstawaniu Pomnika Powstańców Śląskich na Górze Św.Anny.
W 1954 roku Henryk Burzec osiadł w Zakopanem, gdzie w 1987 roku przy ul. Piaseckiego 14 otworzył autorską galerię, w której zgromadził kilkadziesiąt prac – zarówno rzeźb jak i obrazów. Znaczące miejsce w dorobku artysty zajmuje także sztuka sakralna - kościoły w Krynicy, Ruptawie, Leszczynach i Międzybrodziu Żywieckim mieszczą rzeźby artysty, a prawie całość wnętrz kościołów w Mrzeżynie, Knurowie i Mysłowicach-Brzeczkowicach została przez niego zaprojektowana oraz wykonana. W wielu miastach Henryk Burzec ma rzeźby plenerowe: Kielce - "Macierzyństwo", Łódź - "Latorośl", "Koszykówka", "Rzut kulą", "Taniec", "Pocałunek", "Wakacje", "Owoc", "Wiosna"; Mielec - "Tancerka", "Biegaczki", "Lot", fontanna "Delfiny", "Miotacz", "Radość życia"; Mrzygłód - pomnik "Bohaterom Powstania Styczniowego"; Ochotnica Dolna - pomnik "Partyzantom i ofiarom faszyzmu"; Stadniki - pomnik Leona Dehona; Zakopane - "Pegaz", "Orbity", "Baca", "Syn nieba", "Poranek", "Rodzina góralska", "Taniec", "Kosmonautka", "Rakieta", "Millenium", pomnik "Twórcom Polskiego Harcerstwa Andrzejowi i Oldze Małkowskim".
W 1999 roku decyzją XX Walnego Zjazdu Delegatów Związku Polskich Artystów Plastyków w Toruniu Henryk Burzec został odznaczony najwyższą Złotą Odznaką ZPAP za szczególne zasługi dla sztuki oraz znaczący wkład pracy społecznej na rzecz artystów plastyków.
Niebo od dłuższego czasu zaciągnięte ciężkimi, ołowianymi chmurami nie zachęca do dłuższej wycieczki w góry. Postanawiam pokręcić się po Zakopanem, może pogoda się ustabilizuje, po kilku kwadransach snucia się po Krupówkach czuję na głowie krople deszczu. Chowając się przed deszczem pod konarami rozłożystych drzew skręcam w boczną ulicę,dalej idę już bez planu.
Nagle Oleńka chwyta mnie za rękę, — Popatrz, jakie ciekawe rzeźby – mówi jednym tchem. Rzeczywiście, wąskim, wartkim górskim potokiem, między drzewami widać monumentalne rzeźby.
— Jak można się tam dostać? — pytam.
–Tam jest mostek wskazując ręką kierunek mówi Oleńka.
Przechodzimy przez ulicę, a następnie mostek. Przed nami spory drewniany dom, a na otwartych drzwiach duży plakat "Galeria: rzeźba i malarstwo. Henryk Burzec, czynna: wszystkie dni tygodnia oprócz wtorku, w godz. 10.00 — 18.00”
To zupełny przypadek, że 24 lipca 1987 r. trafiam do Galerii Henryk Burzec w Zakopanem, nie szukałej jej, nie wiedziałem, że istnieje, a więc los szczęścia.
Przez otwarte drzwi wchodzimy do środka i stajemy oszołomieni nagromadzonymi wewnątrz rzeźbami i obrazami. Starszy, siwy mężczyzna zamiatający podłogę zwraca nam uwagę, że przy wejściu jest – informacja, iż galeria jest płatna. Przepraszamy, kładziemy do stojącego przy drzwiach naczynia pieniądze.
Po długiej wędrówce, zainteresowany misternie wykończonymi rzeźbami, postanawiam dowiedzieć się czegoś o rzeźbiarzu, którego nazwisko niewiele mi mówi. Rozglądam się dookoła, ale wewnątrz poza nami nie ma nikogo. Z zewnątrz natomiast dobiega rytmiczny dźwięk młotka. Idziemy w tym kierunku. Okazuje się, że sprzątający przed chwilą mężczyzna siedzi teraz przy bezkształtnym klocu drewna, w którym sprawnymi ruchami dłuta i młotka rzeźbi. Po dłuższej chwili zwraca się do nas:
— W czym mógłbym państwu pomóc?
Pan jest twórcą tych wszystkich rzeźb? pytam wskazując ręką w stronę galerii.
Tak — odpowiedział nie przerywając pracy.
— Muszę przyznać, że byłem wielokrotnie w Zakopanem, ale nie widziałem pana dzieł ani nie słyszałem o galerii. Znam tylko podobne galerie Brzozowskiego i Hasiora, Pracuje pan w drewnie, które przez wielu współczesnych rzeźbiarzy zastępowane jest różnymi metalami, tworzywami sztucznymi. Czy jest jakiś szczególny tego powód?
–Drewno towarzyszy człowiekowi przez całe życie, zaczynając od kolebki, a kończąc na trumnie — rozpoczyna Henryk Burzec. Od dzieciństwa najlepiej się czułem w lesie i zawsze fascynowały mnie olbrzymie pnie drzew. Dziś są - one dla mnie głównym materiałem rzeźbiarskim, chociaż rzeźbię też w granicie, dolomicie, marmurze...
–Robi pan również monumentalne kompozycje w żelbetonie? wskazuję na rzeźby przy potoku.
– To tylko nieliczne przykłady. W samym tylko Zakopanem jest kilka moich rzeźb plenerowych i pomników, są również w Mielcu, Kielcach, Łodzi.
–Który z monumentów ceni pan sobie najbardziej?
— Dużą przygodą życiową była kompozycja Ikar (10 m wysokości i 10 m w przestrzeni), która stoi w Mielcu przed zakładami lotniczymi. Ikar był trudny w realizacji nie tylko ze względu na wielkość, ale również dlatego, że podparty jest w jednym punkcie.
— Zaczęliśmy naszą rozmowę jakby od końca. Jeszcze nie wiem, kiedy i dlaczego zajął się pan rzeźbiarstwem?
— Pochodzę z rodziny, w której się dużo mówiło o sztuce — zaczął z dumą w głosie Henryk Burzec.
Ojciec mojej mamy był rzeźbiarzem, pracował jako budowniczy kościołów, a jednocześnie urządzał wnętrza. Jego synowie, a moi wujkowie również byli rzeźbiarzami. Ja urodziłem się w 1919 r. w Międzyrzeczu Podlaskim, między Siedlcami a Łukowem.
— A kiedy zawitał pan do Zakopanego?
–Po ukończeniu trzyletniej szkoły stolarskiej w Brześciu nad Bugiem w 1936 r. przyjechałem do Zakopanego. Mój instruktor, który wykładał w szkole stolarskiej, był absolwentem szkoły zakopiańskiej. Zauważył, że mam pewne zdolności. Dał mi dłuto i zamiast robić meble raczej je rzeźbiłem. A w końcu namówił mnie na pójście do szkoły zakopiańskiej, którą ukończyłem w 1939 r.
— Czy w Zakopanem zastała pana wojna?
— Nie. W Brześciu przeżyłem pierwsze bombardowania, a następnie pojechałem na Polesie, gdzie miał być punkt zborny. Jednak wejście wojsk sowieckich uniemożliwiło walkę. Nie mogłem się z tym pogodzić i razem z bratem przedostaliśmy się do Generalnej
Guberni, Walczyłem z Niemcami w szeregach AK.
— Jak po wojnie potoczyły się pana losy?
— Zaraz po wyzwoleniu udałem się do Krakowa, zdałem egzamin do Akademii Sztuk Pięknych i już jesienią 1945 r. znalazłem się w pracowni Xawerego Dumkowskiego. Dziś, po czterdziestu latach widzę, że był to niezmiernie ważny okres. Profesorowie z wielkim zapałem przekazywali swoją wiedzę, którą my chłonęliśmy, Oprócz rzeźby chodziłem na różne zajęcia, np. do znanego scenografa Frycza. studiowałem grafikę u Srzednickiego i Jurkiewicza, historii sztuki uczył prof. Estreicher.
Był pan w pracowm legendarnego Xawerego Dunikowskiego; jestem ciekaw, jaki był na co dzień dla swoich studentów ten wielki mistrz?
Dunikowski był wielką indywidualnością, poza tym, w kontaktach osobistych szczery, otwarty. Ponieważ angażował mnie do swoich prywatnych zajęć, mogłem go dodatkowo podpatrywać.
— Co to znaczy, że angażował pana do prywatnych zajęć?
— Kiedy byłem studentem — zapalając się kontynuuje Burzec — zlecił mi m.in. rekonstrukcję swego słynnego autoportretu, który opiewany był nawet w wierszach. Autoportret składał się z dwu głów: mistycznej i ziemskiej, W czasie wojny zaginęła mistyczna i jej odtworzenie właśnie mi zlecił. Nie była to prosta sprawa, mimo że dał mi zrobiony na poczekaniu model i wytłumaczył. jak mam robić dalej. Trudności zaczęły się piętrzyć dopiero później, kiedy przychodził i mówił, że to jeszcze nie tak. Trwało to parę tygodni. Bardzo się męczyłem, bo skąd mogłem wiedzieć, jak rzeźba ma wyglądać? W czasie rozmów z Dunikowskim odkryłem pewne tajemnicze związki z tą postacią i wówczas zrobiłem tak, że był zadowolony. Po tej pracy zawiązała się między nami bliższa przyjaźń. Dunikowski często mówił, że traktuje mnie jak własnego syna; w tym czasie moi rodzice byli na Syberii.
—Czy tak ogromna indywidualność nie wywarła wpływu na pana styl?
—Wziąłem od niego wiele duchowych cech, ale mój styl chyba na zasadzie kontrastu z pracownią Dunikowskiego był syntetyczny, uproszczony, co zauważył ówczesny rektor ASP, prof. Eibisch.
— Kończy pan Akademię i co dalej?
— Po ukończeniu ASP w 1950 r., a właściwie jeszcze w czasie wakacji na studiach zacząłem pracować w kościołach. Głównie na Śląsku: Mysłowice, Brzęczkowice, Knurów. Robiłem ołtarze, mozaiki, formy ryte, itd.
—Równocześnie, jak wynika z katalogów, zaczął pan wystawiać.
—Tak, najpierw na wystawach zbiorowych, a od 1959 r. na indywidualnych, m.in. w Zachęcie, Pałacu Lubomirskich za Żelazną Bramą, BWA w Białymstoku i Zakopanem oraz za granicą: Norwegia, Austria, Francja…
—Czy jest jakiś szczególny temat, który interesuje pana jako twórcę?
—Interesuje mnie właściwie wszystko, począwszy od okupacji, która była bardzo dotkliwym doświadczeniem. Niejednokrotnie miałem pistolet przy skroni, przeżyłem jednak. Mam więc dług wobec ludzi, którzy zgineli. Z tą myślą powstały kompozycje: Oświęcim, Egzekucja Żydów, Powstanie warszawskie. Z doświadczeniem wojny związana jest moja walka o pokój, przeciwstawienie się zagrożeniu nuklearnemu. Polska, która tak wiele przecierpiała w czasie II wojny światowej, ma prawo mówić o pokoju. Uczestniczyłem kilkakrotnie w wystawach „Przeciw wojnie”.
—Na zakończenie chciałbym się dowiedzieć, jaką rolę w pańskiej twórczości pełni malarstwo; na ścianach pana galerii pełno obrazów…
—Malarstwo uprawiam nietypowe, jako uzupełnienie do moich rzeźb, bo jestem rzeźbiarzem. Staram się w obrazach nawiązać tematyczny kontakt z rzeźbami i podczas wystaw indywidualnych łączyć je ze sobą.
Przez cały czas naszej rozmowy i później, kiedy robiłem portrety, Henryk Burzec był smutny. Gdy w czasie pożegnania zapytałem go o przyczyny tego nastroju, odpowiedział, lekko się uśmiechając: „Jest jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, a ludzie są skłóceni, chcą dominować nad sobą, a nie współżyć”. Kiedy cichą uliczką wracałem w stronę centrum Zakopanego, pomyślałem sobie, że dobrze by było, aby ktoś z Komitetu Doradczego Nagrody Fundacji im. Alfreda Jurzykowskiego zapędził się kiedyś na ul. Piaseckiego 14. Wizytę w galerii Henryka Burzca polecam również wszystkim odwiedzającym Zakopane. Prace artysty można też zobaczyć m.in. w Muzeum Narodowym w Krakowie i Lublinie, Muzeum Tatrzańskim im. Tytusa Chałubińskiego z Zakopanem i w Muzeum Martyrologii i Męczęństwa na Majdanku.
Nietrudno nas urzec,
Gdy rzeźbi kto jak Burzec
— z zawartym w tych dwu wersach twierdzeniem Jana Sztaudyngera w pełni się zgadzam, stąd tytuł artykułu o zakopiańskim twórcy, który ukazał się w Nowym Jorku 9 czerwca 1988 r. Wysłem go oczywiście razem ze zdjęciami listem, przepraszam jeszcze internetu nie było, ale dzięki temu otrzymałem 5 października 1988 r. piękny, odręcznie napisany list od Henryka Burzca:
Sprawił Pan wspaniałą niespodziankę przesyłając mi zdjęcia, gazetę, ksero i katalog fot.
W piśmie nowojorskim umieszczony artykuł jest bardzo żywy, szczery i serdeczny. Życzę Panu osiągnięcia wszelkiego suksesu w wystawie w Zachęcie.
Zdjęcia pańskie otrzymałem i zobaczyłem w katalogu, zasługują na pełne uznanie.
Jeśli chodzi o fotografię z profilu do połowy mojej osoby prosi się o szersze skomentowanie.
W momencie otworzenia koperty pierwsze wrażenia były piorunujące. Niby proste zdjęcia a jednak niezwykłe. Emanuje z nich jakaś szczególna atmosfera, oparta na prawdzie przekazu, pogłębiona pierwiastkiem duchowym. Widzę siebie prawdziwszym niż jestem w rzeczywistości.
Jak to się stało? Aparat przywłaszczyło sobie bezwzględnie moją osobowość zostawiając mnie na pastwę zagłady. Nie wiem czy mam się radować czy smucić? Wiem, że powędrowałem w daleki świat, a to co zostało musi na nowo zapracować i wywalczyć nowe wartości. Ale się cieszę.
Życzę dużo zdrowia i serdecznie pozdrawiam.
Z poważaniem,
Henryk Bużec
Zakopane 5 X 1988 r.
PORTRAIT with HISTORY Henryk Burzec (1919-2005)
Henryk Burzec (born on February 21, 1919 in Międzyrzec Podlaski - died on October 31, 2005 in Zakopane). In 1936 he came to Zakopane to study sculpting techniques at the State School of the Wood Industry. After the war, Burzec took up studies at the Academy of Fine Arts in Krakow, where he went to the studio of one of the most outstanding Polish sculptors prof. Xawery Dunikowski. He collaborated with master Dunikowski among others at the heads of Wawel and at the creation of the Monument to the Silesian Insurgents on Mount St. Anna. In 1954, Henryk Burzec settled in Zakopane, where in 1987 at ul. Piaseckiego 14 opened his own gallery, where he collected several dozen works - both sculptures and paintings. A significant place in the artist's oeuvre is also occupied by sacred art - the churches in Krynica, Ruptawa, Leszczynach and Międzybrodzie Żywiecki contain the artist's sculptures, and almost all the interior of the churches in Mrzeżyno, Knurów and Mysłowice-Brzeczkowice was designed and constructed by him. In many cities, Henryk Burzec has outdoor sculptures: Kielce - "Motherhood", Łódź - "Latorośl", "Basketball", "Ball Shot", "Dance", "Kiss", "Holiday", "Fruit", "Spring"; Mielec - "Dancer", "Biegaczki", "Lot", "Dolphins" fountain, "Miotacz", "Joy of life"; Mrzygłód - a monument to "Heroes of the January Uprising"; Ochotnica Dolna - a monument to "Partisans and victims of fascism"; Stadniki - a monument to Leon Dehon; Zakopane - "Pegaz", "Orbity", "Baca", "Son of Heaven", "Morning", "Highlander's Family", "Taniec", "Kosmonautka", "Rocket", "Millenium", a monument to "Polish Scouting Artists Andrzej and Olga Małkowski. "
In 1999, by the decision of the 20th General Congress of the Delegates of the Association of Polish Artists in Toruń, Henryk Burzec was awarded the highest ZPAP Gold Badge for outstanding contributions to art and a significant contribution of social work to visual artists. For a long time, the sky, drawn with heavy, leaden clouds, does not encourage a long trip to the mountains. I decide to wander around Zakopane, maybe the weather will stabilize, after a few minutes of wandering around Krupówki I can feel rain drops on my head. Hiding from the rain under the branches of spreading trees I turn into a side street, I go on without a plan anymore. Suddenly, Oleńka grabs my hand, - Look what interesting sculptures - he says in one breath. Indeed, a narrow, swift mountain stream, monumental sculptures can be seen between the trees. - How can you get there? - I ask. - There is a bridge pointing the direction by hand says Olenka. We cross the street and then the bridge. There is a large wooden house in front of us, and a large poster on the open door "Gallery: sculpture and painting. Henryk Burzec, open: all days of the week except Tuesday, between 10.00 and 18.00" It is a complete coincidence that on July 24, 1987, I came to the Henryk Burzec Gallery in Zakopane, she was not looking for her, I did not know that there was, and therefore the fate of happiness.
Through the open door we enter and become stunned by the sculptures and paintings accumulated inside. An older, gray-haired man sweeping the floor tells us that there is - at the entrance - information that the gallery is paid. Sorry, we put money in the dish by the door. After a long journey, interested in intricately finished sculptures, I decide to learn something about a sculptor whose name doesn't tell me much. I look around but there is nobody inside us. The rhythmic sound of a hammer comes from outside. We are going in this direction. It turns out that the cleaning man just now sits by the shapeless block of wood in which he carves with a smooth chisel and hammer. After a long moment he turns to us: - How can I help you? Are you the creator of all these sculptures? I ask, pointing with my hand towards the gallery. Yes, he answered without interrupting his work. - I have to admit that I have been to Zakopane many times, but I have not seen your works or heard about the gallery. I only know similar galleries of Brzozowski and Hasior, You work in wood, which by many contemporary sculptors is replaced by various metals, plastics. Is there a particular reason for this? - Wood accompanies man throughout his life, starting from the cradle and ending with the casket - begins Henryk Burzec. I have felt best in the forest since childhood and I have always been fascinated by huge tree trunks. Today they are - for me the main sculptural material, although I also carve in granite, dolomite, marble ... - Do you also make monumental compositions in reinforced concrete? I point to the sculptures by the stream.
- These are just a few examples. In Zakopane alone there are a few of my outdoor sculptures and monuments, they are also in Mielec, Kielce, and Łódź.
- Which of the monuments do you value the most?
- A great life adventure was the composition of Icarus (10 m high and 10 m in space), which stands in Mielec in front of the aviation plant. Icarus was difficult to implement, not only because of its size, but also because it is supported at one point.
- We started our conversation as if from the end. I don't know yet when and why you got into sculpture?
- I come from a family where people talked a lot about art - Henryk Burzec began proudly.
My mother's father was a sculptor, he worked as a church builder, and at the same time arranged interiors. His sons and my uncles were also sculptors. I was born in 1919 in Międzyrzecz Podlaski, between Siedlce and Łuków.
- And when did you come to Zakopane?
- After graduating from a three-year carpentry school in Brest on the Bug in 1936, I came to Zakopane. My instructor, who lectured at the carpentry school, was a graduate of the Zakopane school. He noticed that I have some abilities. He gave me a chisel and instead of making furniture, I carved it. And finally he persuaded me to go to Zakopane school, which I graduated in 1939.
- Did you find war in Zakopane?
- No. In Brest I survived the first bombing, and then I went to Polesie, where there was to be a meeting point. However, the entry of Soviet troops prevented the fight. I couldn't accept it and my brother and I got through to General Guberni, I fought with Germany in the ranks of the Home Army. - What happened after the war? - Immediately after liberation, I went to Krakow, passed the exam at the Academy of Fine Arts and in autumn 1945 I found myself in the studio of Xawery Dumkowski. Today, after forty years, I can see that it was an extremely important period. The professors with great enthusiasm passed on their knowledge, which we absorbed. In addition to sculpture, I attended various classes, e.g. to the famous set designer Frycz. I studied graphics with Srzednicki and Jurkiewicz, the history of art was taught by prof. Estreicher. You were in the work of the legendary Xawery Dunikowski; I am curious, what was the great master like for his students every day? Dunikowski was a great individuality, besides, honest and open in personal contacts. Because he involved me in his private classes, I could additionally watch him.
- What does it mean that he involved you in private activities?
- When I was a student - he continues lighting up Burzec - he commissioned me, among others reconstruction of his famous self-portrait, which was even praised in poems. The self-portrait consisted of two heads: mystical and terrestrial. During the war the mystical disappeared and he just commissioned me to recreate it. It was not a simple matter, despite the fact that he gave me the model I made immediately and explained it. how should I keep doing it? Difficulties began to accumulate only later, when he came and said that it was not yet. It lasted a few weeks. I was very tired because how could I know what the sculpture should look like? During the talks with Dunikowski I discovered some mysterious connections with this character and then I did it so that he was pleased. A close friendship has been established between us after this work. Dunikowski often said that he treated me like his own son; at that time my parents were in Siberia.
—Have such a huge individuality influenced your style?
—I took many spiritual traits from him, but my style was probably synthetic and simplified by contrast with Dunikowski's studio, as noted by the then rector of the Academy of Fine Arts, prof. Eibisch.
- Are you finishing the Academy and what next?
- After graduating from the Academy of Fine Arts in 1950, and actually during my university holidays, I started working in churches. Mainly in Silesia: Mysłowice, Brzęczkowice, Knurów. I made altars, mosaics, engraved forms, etc. - At the same time, as you can see from the catalogs, you started exhibiting. —Yes, first at collective exhibitions, and since 1959 at individual exhibitions, including in Zachęta, Lubomirski Palace behind the Iron Gate, BWA in Bialystok and Zakopane, and abroad: Norway, Austria, France ...
—Is there a specific topic that interests you as a creator?
—I'm almost interested in everything from the occupation, which was a very severe experience. Often I had a gun at my temple, but I survived. So I owe people who have died. With this thought in mind, the following compositions were created: Oświęcim, Execution of Jews, Warsaw Uprising. My fight for peace and opposition to the nuclear threat are connected with the experience of war. Poland, which suffered so much during World War II, has the right to speak of peace. I participated several times in the exhibitions 'Against the War'. - Finally, I would like to know what role painting plays in your work; the walls of your gallery are full of paintings ...
- Painting is unusual for me, as a complement to my sculptures because I am a sculptor. I try to make thematic contact with the sculptures in my paintings and combine them during individual exhibitions.
All the time we talked and later, when I was doing portraits, Henryk Burzec was sad. When I asked him about the reason for this mood during his farewell, he replied, smiling slightly: "There are still so many things to do and people are at odds, they want to dominate themselves, not to have sex." When I returned to the center of Zakopane on a quiet street, I thought that it would be good for someone from the Advisory Committee of the Award of the Alfred Jurzykowski once drove on ul. Piaseckiego 14. I also recommend a visit to the Henryk Burzc gallery to all visitors to Zakopane. The artist's works can also be seen, among others at the National Museum in Krakow and Lublin, the Tatra Museum Titus Chałubiński with Zakopane and the Museum of Martyrdom and Martyrdom at Majdanek.
It is not difficult to captivate us
When he carves who like Burzec
- I fully agree with Jan Sztaudynger's statement in these two verses, hence the title of the article about the creator of Zakopane, which appeared in New York on June 9, 1988. I sent it, of course, along with the pictures by letter, I am sorry I did not have internet yet, but thanks to this On October 5, 1988, I received a beautiful, handwritten letter from Henryk Burzec:
You made a great surprise by sending me photos, a newspaper, photocopier and catalog fot.
The New York newspaper article is very lively, honest and cordial. I wish you all successes in the exhibition at Zachęta.
I received and saw your photos in the catalog, they deserve full recognition.
When it comes to photography in profile, half of my person is asked to comment more widely.
When the envelope was opened, the first impressions were staggering. Like simple photos and yet amazing. A special atmosphere emanates from them, based on the truth of the message, deepened by a spiritual element. I see myself more real than I am in reality.
How did this happen? The camera ruthlessly appropriated my personality, leaving me to be destroyed. I don't know if I should be happy or sad? I know that I have traveled to a distant world, and what has been left must earn again and fight for new values. Im so happy.
I wish you a lot of health and best regards.
Best regards,
Henryk Bużec
Zakopane, 5 October 1988.
Comments