PORTRET z HISTORIĄ Władysław Pawelec
- Czesław Czapliński

- 22 sty 2020
- 21 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 22 paź

O fotografii aktu i swoich modelkach Władysław Pawelec mówił: "Kobieta, nawet odsłonięta w swojej cielesności, może pozostać niedookreślona i wciąż tajemnicza".
„…Na wpół przymknięte powieki, rozchylone wargi, pierś wymykająca się spod futra… Pstryk! Na pozór nic nadzwyczajnego. Zwykły dzień zdjęciowy. Tyle, że modelka jest uroczą uwodzicielską blondynką wesoło uśmiechniętą lub nad wyraz zmysłową – na życzenie fotografa. Słowem rutyna. Jesteście w błędzie! To scena o nieobliczalnych konsekwencjach. To kamień rzucony w bajoro obowiązującego w społeczeństwach komunistycznych purytanizmu. Albowiem jesteśmy w Polsce!...” – pisano o zdjęciach Pawelca w okresie ostrego socjalizmu 27 X 1983 r., w Gazeta Lausanne-Cités.

Władysław Pawelec (ur. 14 października 1923 w Mińsku Mazowieckim, zm. 28 października 2004 w Warszawie) – polski fotograf, prekursor fotografii erotycznej w Polsce. Członek ZPAF.
Studiował na Akademii Medycznej w Lublinie, ukończył trzy lata studiów, dalszą edukację przerwała II wojna światowa. W latach 1947–1952 pracował w przemyśle farmaceutycznym jako st. asystent w laboratorium naukowo-badawczym. W 1952 r. otrzymał Nagrodę Państwową II stopnia w Dziale Postępu Technicznego za uruchomienie produkcji środka przeciwreumatycznego A.C.T.H. W tym też roku został przeniesiony do Instytutu Leków w Warszawie.
W latach 1954–1964 w Instytucie Surowic i Szczepionek w Warszawie prowadził pracownię fotografii naukowej – równolegle zaczął uprawiać fotografię kreatywną i magazynową, pojawiły się też pierwsze publikacje prasowe. W tamtym czasie zapoznał się z metodami fotografii naukowej w szerokim zakresie, ze zdjęciami przy pomocy mikroskopu elektronowego włącznie.
W 1966 roku Władysław Pawelec został członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików, nawiązał również współpracę z redakcją magazynu turystycznego "Światowid", gdzie opublikował kilkaset zdjęć okładkowych i liczne fotoreportaże z kraju i zagranicy.
W 1974 roku miała miejsce jego pierwsza indywidualna wystawa fotografii pt. Monika w galerii ZPAF-u w Warszawie.
W 1976 roku artysta uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu, co spowodowało roczną przerwę w pracy. Jednak szybko wrócił do działalności fotograficznej, co więcej, usamodzielnił się i założył własne studio w Warszawie. Jego specjalizacją była fotografia reklamowa i wydawnicza (szczególnie portret i akt). Z jego usług korzystało wiele znanych osób, m.in. Wojciech Młynarski, Czesław Niemen, zespół Czerwone Gitary, Katarzyna Sobczyk, Karin Stanek, Krystyna Konarska, Anna Dymna, Joanna Szczepkowska, Beata Tyszkiewicz, Joanna Pacuła oraz Izabela Trojanowska.
W 1978 wziął udział w APA International Exhibiton of Photography w Tokio, w roku następnym nawiązał współpracę z japońską agencją fotograficzną "Orion-Press". W 1983 roku został wydany ilustrowany zdjęciami Pawelca, pierwszy w Polsce kalendarz typu "pin-up" w masowym nakładzie 200 tysięcy egzemplarzy, publikowany następnie w prasie na całym świecie.

Bardzo podoba mi się wypowiedz, na temat jego twórczość napisana przez Krzysztofa Teodora Toeplitza, słynnego KTT, którego również znałem: “…Jego wyobraźnia cofa nas jakby o kilkadziesiąt lat w przeszłość. Wracamy z nim razem w krąg dawnego, zapomnianego już fetyszyzmu, zwiewnych materii, koronkowych pończoch, czarnych gorsetów, luster, pereł, amuletów, starych zegarów i secesyjnych statuetek. Ta dekoracja, ze znawstwem inscenizowana przez artystę, nie oznacza jedynie upodobania do rekwizytorni fin-de siecle'u, lecz znaczy także coś nieporównanie ważniejszego. Wypowiada się przez nią pogląd na kobietę jako istotę tajemniczą, niedookreśloną, odsłoniętą w swojej cielesności, ale równocześnie pozostawioną domysłowi gdy chodzi o jej wnętrze, myśli i nastroje…”.
Kiedy odwiedziłem Władysława Pawelca po raz pierwszy w czerwcu 1986 r., w jego niezwykłej pracowni na Starym Mieście w Warszawie, kończył właśnie swój nowy projekt. Pamiętam, że w przedpokoju zdjęłem lekką kurtkę i rozglądałem się za wieszakiem, gdzie ją powiesić, Pawelec powiedział, abym włożył do szafy. Otworzyłem jedno ze skrzydeł szafy i na wieszakach zobaczyłem niezwykłą, myślę fancuską intymną bieliznę dla kobiet. Pomyślałem, że się pomyliłem i chciałem zamknąć szafę, na co Pawelec powiedział – proszę tam powiesić, nic jej się nie stanie i dodał, uśmiechając się, moje modelki muszą się mieć w co przebrać, jeśli w sklepach nic takiego nie ma.

Rok 1984 zapisał się w jego biografii pierwszą indywidualną wystawą zagraniczną w "Canon Photo Gallery" w Amsterdamie. W 1986 roku wydany został przez amerykańskiego wydawcę Melrose Publishing Group album Friends of Zofia; zdjęcia artysty znalazły publikacje w licznych magazynach, brał udział w wystawach zbiorowych, m.in. na Biennale Fotografii w Turynie.
Zmagający się z ciężkim schorzeniem kręgosłupa, pomimo swojego wieku, nie przestawał pracować nad kolejnymi projektami. Wciąż tworzył i realizował swoje pomysły, pracował nad autobiografią, stworzył makiety wciąż czekających na publikację albumów ilustrujących erotyczne wiersze polskie XX wieku oraz poezję Charles'a Baudelaire'a z tomu Kwiaty zła. W 1999 roku została wydana jego książka pt. Fotografia Aktu, będąca przewodnikiem po świecie fotografii erotycznej. W roku następnym powstał, zrealizowany przez Telewizję Polską, film dokumentalny poświęcony życiu i twórczości Władysława Pawelca, pt. Portret Artysty z nimfami w tle (reż. Krzysztof Rogulski).
Artysta zmarł w 2004 roku w Warszawie, po wieloletnim zmaganiu z ciężką chorobą kręgosłupa.
Tak opisał twórczość artysty Krzysztof Teodor Toeplitz: "[...] Jego wyobraźnia cofa nas jakby o kilkadziesiąt lat w przeszłość. Wracamy z nim razem w krąg dawnego, zapomnianego już fetyszyzmu, zwiewnych materii, koronkowych pończoch, czarnych gorsetów, luster, pereł, amuletów, starych zegarów i secesyjnych statuetek. Ta dekoracja, ze znawstwem inscenizowana przez artystę, nie oznacza jedynie upodobania do rekwizytorni fin-de siecle'u, lecz znaczy także coś nieporównanie ważniejszego. Wypowiada się przez nią pogląd na kobietę jako istotę tajemniczą, niedookreśloną, odsłoniętą w swojej cielesności, ale równocześnie pozostawioną domysłowi, gdy chodzi o jej wnętrze, myśli i nastroje...".

Kiedy usiedliśmy w wygodnych fotelach, a ja już zaczęłem fotografować, bo wszystko mi się tam podobało, zrobione z niezwykłym smakiem i kulturą, powiedział mi:
„…Bardzo nie lubię mówić o czymś, co nie jest jeszcze skończone. Pamięta pan, że kiedy rozmawialiśmy w ubiegłym roku, byłem jakiś przesycony gładkimi obrazami dziewczyn. Postanowiłem podejść obecnie inaczej do fotografii erotycznej, szukając czegoś nowego. Pomyślałem sobie: czasy są ciężkie, żyjemy w obliczu ciągłych zagrożeń. Po Czarnobylu zaczęły mi pękami wychodzić włosy. Przeczytałem kilka interesujących książek z zakresu symbolizmu, demonizmu, a nawet satanizmu. I zaczęła formować mi się koncepcja książki. Mając w swoim dorobku kilka albumów, w których pojedyncze zdjęcia nie są z sobą powiązane, chciałem obecnie zrobić coś w rodzaju opowieści. Zależało mi na tym, aby album miał pewną fabułę. Nadając mu tytuł „Czarne sny Anny", stworzyłem sobie dość silną możliwość interpretacyjną i formalną. Jest to fotografia wybiegająca trochę w nadrealizm, w fantastykę. Nie jest to w żadnym przypadku fotografia rejestrująca. Interesujące efekty uzyskiwałem przez zastosowanie wielokrotnych ekspozycji i montaży...".
Oglądając przygotowaną dla wydawnictwa makietę widzi się, że cała sprawa rozgrywa się między dwiema dziewczynami. Jedna demoniczna, niejako wysłannik szatana, próbuje wywrzeć zgubny wpływ na piękną i młodą Annę. Przeżycia na jawie i we śnie trudne są do rozgraniczenia. Całość pławi się w atmosferze niesamowitości, jest dużo czerni i bieli. Stałe rekwizyty to palące się świece, czane welony — nie odbiera to jednak całości elementów erotycznych.
Celowo omówiłem ostatni projekt najbardziej znanego w Polsce fotografa aktów kobiecych, gdyż zanim album ukaże się w druku i będzie ogólnie dostępny, upłynie sporo czasu. Tymczasem Pawelec zgodził się na opublikowanie po raz pierwszy kilku zdjęć. Na początku nic nie wskazywało na to, iż artysta wyspecjalizuje się w tak rzadkiej dziedzinie fotografii. Il wojna światowa przerwała jego studia medyczne i po jej zakończeniu zaczął pracować lako fotograf w zakładach farmaceutycznych.

Wystawy indywidualne (wybór): Monika, Galeria ZPAF, Warszawa, 1974; Natalia, Galeria ZPAF, Warszawa, 1979; Mała Galeria ZPAF, Toruń, 1979; Galeria BWA, Lublin, 1981; Canon Photo Gallery, Amsterdam, Holandia, 1984; Die romantische Erotik van W. Pawelec, Gallery Paula Pia, Antwerpia, Belgia, 1984; Kartki z albumu, Galeria ZPAF, Kraków, 1985; Galeria Fotografii Hybrydy, Warszawa, 1985 Erolife '93, Utrecht, Holandia, 1993; Infocus Gallery, Kolonia, Niemcy, 1995; Female nude, Six Images Photo Gallery. Amsterdam, Holandia, 2003.
Pawelec, inspirowany w swojej pracy przez takich artystów jak Mucha, Gustav Klimt, Munch, Paul Wunderlich tak wyrażał swoje artystyczne kredo: „…Co mnie w fotografii szczególnie fascynuje, to możliwość przenoszenia bardzo prywatnego i subiektywnie zakodowanego świata przeżyć moich modeli na emulsję fotograficzną. To zadanie trudne, ale jakże pasjonujące. Zawsze starałem się móc połączyć mój chleb codzienny z moim hobby. Sądzę, że udało mi się to wreszcie w przypadku fotografii. I nie bójmy się wielkich słów: w każdej twórczości konieczna jest pasja. Stwierdziłem, że do dobrego zdjęcia wiedzie zwykle długa droga. Może nie dlatego, że jestem szczgólnie niezdolny. Ponieważ nie rejestruję rzeczywistości, a staram się ją interpretować, rzadko jestem zadowolony z zastanej sytuacji. Dlatego zmieniam wiele elementów zdjęcia tak długo, aż pokrywają się one nieomal idealnie z moją wizją. A więc zaplanowana jakość… ".
Wystawy zbiorowe (wybór): World Press Photo, Haga, Holandia, 1966; Inter-Press Photo, Moskwa, Rosja, 1966; Woman in View, Amsterdam, Holandia, 1967; APA International Photography Exhibition, Tokio, Japonia, 1978; Das Aktfoto, Fotomuseum im Stadtmuseum, Monachium, Niemcy, 1985; Współczesna fotografia polska, Galeria Zachęta, Warszawa, 1985; East European Nude Photography, na Biennale di Fotografia, Turyn, Włochy, 1985; Nudes in the Town Hall Prison, Tallin, Estonia, 1992.
Albumy fotograficzne: Privat-Special Collection, DMK-Kunst und Photo Verlag, Norymberga, Niemcy 1983; Friends of Zofia, Melrose Publishing Company, U.S.A. 1986; Pawelec, portfolio, Artman Club, Tokio, Japonia 1991; Fotografia aktu, Videograf II, Katowice 1999.

Czesław Czapliński – PRZYJACIÓŁKI ZOFII – „Przegląd Polski” Nowy Jork – 22 stycznia 1987:
Przeglądając w księgarni Barnes & Noble obszerny dział fotograficzny natknąłem się na nowo wydany w Stanach Zjednoczonych album pt. Friends of Zofia. Jego autorem jest polski fotograf Władysław Pawelec. Muszę przyznać, że byłem tym faktem przyjemnie zaskoczony, gdyż nieczęsto zdarza się, aby polski fotograf wydawał albumy w USA.
Za kilka dni miałem jechać do Polski. Postanowiłem spotkać się ze sprawcą tej miłej niespodzianki, którego znałem z wielu wystaw i publikacji.
W telefonicznej rozmowie pogratulowałem Pawelcowi bądź co bądź sukcesu i poprosiłem o spotkanie, na które chętnie przystał zapraszając mnie do swego studia na Starym Mieście w Warszawie. Na umówione spotkanie przyszedłem kilka minut wcześniej. Po odszukaniu na niskim parterze drzwi z napisem "Władysław Pawelec Studio” dzwonię. Nikt nie odpowiada, mimo że dzwonek słychać aż na korytarzu. Wychodzę przed dom i zastanawiam się, czy przypadkiem nie pomyliłem godzin. Sprawdzam w notesie - wszystko się zgadza. Z zadumy wyrywa mnie pytanie: - Kogo pan szuka? Spoglądam na kobietę z miotą w ręku - chyba dozorczyni - myślę. - Czekam na pana Pawelca - odpowiadam. — Na pana Pawelca - powtarza kobieta. - A o której się pan umówił? - O piątej. - A teraz która jest? - pyta dalej. Za pięć piąta. Niech się pan nie martwi, on na pewno przyjdzie na czas, to prawdziwy pedant, jeszcze przedwojenny. Dziś już takich nie ma.
W czasie rozmowy kobieta rozgląda się bacznie. — O widzi pan, tam pod drzewami, już idzie.
I rzeczywiście za chwilę przedstawiami się starszy pan z pieskiem: — Pawelec — mam nadzieję, że się nie spóźniłem.
Była punkt piąta. Wchodzimy do przytulnego wnętrza z antycznymi meblami, ścianami obwieszonymi starymi fotografiami, zegarami. Pólki uginają się od książek. Rozglądając się dookoła rozpoznaję rekwizyty ze zdjęć Pawelca - lampy, lichtarze, lustra.
Interesuje mnie historia małego kalendarzyka z 190 roku, o którym pisano na łamach bez całej światowej prasy.
"Ten kalendarzyk zrobił mi taką reklamę – wspomina Pawelec - na jaką prywatnie nigdy nie byłoby mnie stać. Informacje ukazały się w serwisach największych agencji: Reutera, UPI, AP, pisał o nim „Playboy”, „Newsweek” , „Der Spiege”, „Stern” itd. Nie byłem w stanie tego wszystkiego śledizić, ale wiem, że informacje ukazały się nawet w Republice Południowej Afryki i Kuwejcie.
Cała sprawa zaczęła się rok wcześniej (1982), kiedy zwróciła się do mnie firma polonijna 'Scangraph' z propozycją przekazania im zdjęć do kalendarza ściennego. Przyjąłem propozycję. Po roku okazało się, że wbrew temu, co zostało ustalone, firma zmieniła formę kalendarza, drukując małą składankę typu kieszonkowego do portfela, w nakładzie 200 tysięcy egzemplarzy! Muszę jeszcze dodać, że pominięto moje nazwisko jako autora zdjęć — naruszając umowę w paru punktach. Zapłacono mi marne grosze, zupełnie niewspółmierne do wartości nakładu — 200 000X160 zł = 32 miliony zł, co na początku lat 80-ych było pokaźną sumą. Poczułem się tym nietusatysfakcjonowany i wniosłem sprawę da sądu. Tymczasem okazało się, że współautorem kalendarzyka była Agencja Interpress. Sprawa trwała długo i niestety nie mogłem jej wygrać...”.
O co w tym wszystkim chodzi? mógłby zapytać zniecierpliwiony czytelnik. A więc kieszonkowa składanka, która robiła tyle zamieszania zawierała 13 aktów kobiecych — niektóre z nich dość odważne. Fakt, że wydano taki kalendarz w kraju socjalistycznym, a w dodatku brała w tym udział państwowa agencja (Interpress) – wzbudził tak wielkie zaintereowanie Zachodu.
Urodzony w 1923 roku Władysław Pawelec jest dziś najbardziej w Polsce znanym fotografem zajmującym się aktem kobiecym.
"Już w wieku dziecięcym dobrze rozumiałem się z moimi rówieśniczkami, a przy tym byłem pupilem starszych pań. Jakaś łatwość porozumiewania się kobietami być może w przyszłości wpłynęła na to, zacząłem specjalizować się w aktach. Ale rozpoczynałem swoją karierę od fotografii ściśli użytkowej, konkretnie fotografii naukowej. Pracowałem w dużych zakładach farmaceutycznych, laboratorium biologicznym, gdzie zajmowałem się fotografią medyczą. Robiłem nawet zdjęcia przez mikroskop elektronowy. Opanowałem w tym czasie dobrze technikę fotograficzną. Jednak po pewnym czasie zaczynałem mieć niedosyt; była to praca nietwórcza. Dlatego na początkulat 60-ych postanowiłem puścić się na nowe wody. Zacząłem swoje zdjęcia posyłać do redakcji i wydawnictw. O dziwo, spotkały się z przyjaznym przyjęciem i zaczęto je publikować. Później zwracano się do mnie już bezpośrednio z jakimiś mniejszymi czy większymi potrzebami. W końcu (1966 r.) redakcja „Swiatowida” zaproponowała mi u siebie etat fotoreportera, który przyjąłem”.
Równocześnie (1966 r.) Pawelec na podstawie przedstawionych prac został przyjęty do Związku Polskich Artystów Fotografików. Ze "Swiatowidem” był związany przez dziesięć lat.
Wystawiał m.in. w Galerii ZPAF; najbardziej znane wystawy to "Monika” (1974) i "Natalia” (1979). Na każdą z nich składały się zdjęcia jednej dziewczyny, a mimo to nie były monotonne. Konsekwencja i poważne podejście Pawelca do tematu przełamało wiele kanonów i zastrzeżeń w stosunku do fotografii aktu w Polsce.
"Kiedy odszedłem od fotografii naukowej — kontynuuje Pawelec – zająłem się wyłącznie tematyką kobiecą. Nie jestem fotografem od wszystkiego, a zresztą tylko drogą specjalizacji można uzyskać najlepsze rezultaty. W 1975 r. miałem ciężki wypadek samochodowy, który spowodował uszkodzenie kręgosłupa. Nie wiedziałem, czy wrócę do — miałem prawie dwa lata wykreślone z życia. Ale jakoś się dźwignąłem, przestałem jednak pracowaćć w 'Swiatowidzie' i stałem się 'wolnym strzelcem' . Jeden z rodzajów wykonywanych obecnie prac to zdjęcia dziewczyn do kalendarzy, plakatów reklamowych i innych publikacji — bo przecież trzeba z czegoś żyć. W związku z tym, że mam dobrze wyrobioną pozycję na rynki – nie mam powodów do narzekań.
Ale to nie wyczerpuje do końca moich ambicji, sięgają one trochę wyżej, gdyż zdjęcia, które robię na zamówienie instytucji, są na ogól źle wydrukowane, autor nie ma prawie nigdy satysfakcji do końca. Zacząłem więc myśleć o najwyszej formie autorskim albumie, do którego przymierzałem się od początku lat 80-ych. Powstała makieta albumu, z którą pojechałem Międzynarodowe Targi Książki we Frankfurcie. O dziwo, znalazł się wydawca zachodnioniemiecki z siedzibą w Norymberdze”.
Efektem było wydanie pięciu tomów ze zdjęciami Pawelca pod wspólnym tytułem "Privat” (1983 r.) szeroko reklamowanych poza RFN w całej Europie. Ostatni z tomów fotografie kolorowe.
Na następnych. targach Pawelec zaprezentował nową kocepcję albumu, tym razem w technice sepii. Zaintereował Się nim amerykański fotograf Jeff Dunas, właściciel wydawnictwa Melrose Publishing Co. z Los Angeles i dzięki temu w 1985 r. pojawił się w Stanach Zjednoczonych album pt. Friends of Zofia (Przyjaciółki Zofii), o którym wspomniałem na wstępie.
"W Polsce żyję i pracuję w dość szczególnych warunkach — mówi Pawelec— nietypowych w odniesieniu do tego, co jest w Zachodniej Europie czy w Stanach Zjednoczonych. W Polsce właściwie nie ma zawodowych modelek pozujących fotografom. Dlatego wyszukuję osoby, które spełniałyby moje wyobrażenia zarówno estetyczne, jak i odnośnie sposobu współpracy. Ponieważ ten typ zdjęć jest trudny, to poprzeczka musi być wysoko ustawiona. Wiadomo, że dobre zdjęcie nie zrobi się samo. Trzeba włożyć wiele inwencji i pracy, dotyczy to nie tylko mnie, ale i modelki. Modelka musi być przygotowana, aby sprostać wszystkim sytuacjom na planie, wczuć się w temat i nastrój. Moje zdjęcia nie są zdjęciami rejestrującymi rzeczywistość a raczej reżyserowanymi, gdyż modelkę na planie prowadzę, starając się uzyskać zamierzoną ekspresję. To jest sprawa trudna, wymagająca od modelki wyobraźni, kultury, wrażliwości, bo uroda fizyczna to tylko 50% sukcesu. Ponieważ jestem już w wieku dojrzałym, nie biegam po ulicach za panienkami, proponując im zdjęcia. Działam w tych sprawach przez moich przyjaciół, znajomych, znajomych znajomych - tworzy się jakiś łańcuszek ludzi dobrej woli”.
Po tym wyjaśnieniu tytuł amerykańskiego albumu Przyjaciółki Zofii, jest dla mnie zrozumiały. Oglądając album nie odczuwa się zupełnie, że modelkami Pawelca były amatorki — to niewątpliwie jego zasługa.

Staranny dobór dziewcząt, rekwizytów, świeże spojrzenie na ciało kobiety, od niepamiętnychczasów wzbudzające zainteresowanie artystów — wszystko to sprawia, że zdjęcia Pawelca zdobyły wysoką pozycję w hierarchii światowej fotografii.
Nie poprzestał na tym obecnie pracuje nad nowym pomysłem, o którym mówi:
"Zachowując konsekwencję i wierność tematowi postanowiłem pokazaść go inaczej. A może już wszedłem w fazę przesytu obrazkami pięknych i gładkich dziewcząt. Uważam, że dalsze obracanie się w tym kręgu nie wnosi niczego nowego. Pracuję teraz nad nowym projektem albumu, gdzie zdjęcia erotyczne chcę powiązać ze sztuką symboliczną z końca ubiegłego wieku. To była ciekawa epoka, miała wiele wspólnego z dzisiejszymi czasami - choćby uczucia niepewności, lęku, zagrożenia. Posługuję się metaforycznymi rekwizytami, które nasuwają skojarzenia, potęgują nastrój — wszystko staje się o wiele ciekawsze. Sądzę, że będzie to sprawa nowa w obrębie tej dziedziny fotografii…”.
PORTRAIT with HISTORY Władysław Pawelec

On nude photography and his models, Władysław Pawelec once said: “…A woman, even when revealed in her physicality, may remain undefined and still mysterious…”.
“…Half-closed eyelids, parted lips, a breast escaping from under the fur… Click! At first glance, nothing extraordinary. Just an ordinary day at the studio. Except that the model is a charming, seductive blonde — playfully smiling or overtly sensual, depending on the photographer’s wish. In a word, routine. You are mistaken! This is a scene of unpredictable consequences. A stone thrown into the swamp of puritanism imposed by communist societies. For we are in Poland!...” – wrote Gazeta Lausanne-Cités on October 27, 1983, about Pawelec’s photographs during the height of socialism.
Władysław Pawelec (born October 14, 1923, in Mińsk Mazowiecki – died October 28, 2004, in Warsaw) was a Polish photographer, a pioneer of erotic photography in Poland, and a member of the Association of Polish Art Photographers (ZPAF).
He studied at the Medical University in Lublin, completing three years before his education was interrupted by World War II. Between 1947 and 1952, he worked in the pharmaceutical industry as a senior assistant in a scientific research laboratory. In 1952, he was awarded the State Prize, Second Degree, in the Department of Technical Progress for initiating the production of the anti-rheumatic drug A.C.T.H. In the same year, he was transferred to the Institute of Drugs in Warsaw.

From 1954 to 1964, he headed the scientific photography studio at the Institute of Serums and Vaccines in Warsaw. During this period, he also began to engage in creative and magazine photography, with his first press publications appearing. At that time, he became familiar with a wide range of scientific photography techniques, including electron microscopy.
In 1966, Władysław Pawelec became a member of the Association of Polish Art Photographers (ZPAF). He also began collaborating with the editorial team of the travel magazine Światowid, for which he published several hundred cover photographs and numerous photo essays from Poland and abroad.
His first solo exhibition, titled Monika, took place in 1974 at the ZPAF Gallery in Warsaw.
In 1976, the artist suffered a serious car accident, which forced him to take a year-long break from work. Nevertheless, he soon returned to photography, became independent, and opened his own studio in Warsaw. His specialization became advertising and publishing photography, particularly portrait and nude studies. Many well-known figures used his services, including Wojciech Młynarski, Czesław Niemen, the band Czerwone Gitary, Katarzyna Sobczyk, Karin Stanek, Krystyna Konarska, Anna Dymna, Joanna Szczepkowska, Beata Tyszkiewicz, Joanna Pacuła, and Izabela Trojanowska.

In 1978, he took part in the APA International Exhibition of Photography in Tokyo. The following year, he began a collaboration with the Japanese photographic agency Orion-Press. In 1983, a calendar illustrated with Pawelec’s photographs was published — the first Polish “pin-up” calendar — with a mass print run of 200,000 copies. The images were subsequently reprinted in the press around the world.
I am very fond of the statement about his work written by Krzysztof Teodor Toeplitz, the famous KTT, whom I also had the pleasure of knowing:
“…His imagination seems to carry us back several decades into the past. Together with him, we return to the realm of bygone, long-forgotten fetishism — of airy fabrics, lace stockings, black corsets, mirrors, pearls, amulets, old clocks, and Art Nouveau statuettes. This décor, arranged with connoisseurship by the artist, does not merely signify a fondness for the fin-de-siècle props; it expresses something incomparably more important. Through it, a view of woman is revealed — as a mysterious, undefined being, exposed in her physicality, yet at the same time left to the imagination when it comes to her inner world, her thoughts, and moods…”

When I visited Władysław Pawelec for the first time in June 1986, in his extraordinary studio in Warsaw’s Old Town, he was just finishing his new project.I remember that in the hallway I took off my light jacket and looked around for a hanger on which to put it. Pawelec told me to hang it in the wardrobe.I opened one of the wardrobe doors — and on the hangers, I saw an array of exquisite, seemingly French, intimate women’s lingerie.I thought I had made a mistake and wanted to close the wardrobe, but Pawelec said with a smile:
“Please hang it there, nothing will happen to it,” and added, still smiling: “My models have to have something to change into — since there’s nothing like this in the shops.”
The year 1984 marked an important milestone in his biography — his first solo exhibition abroad, at the Canon Photo Gallery in Amsterdam. In 1986, an album titled Friends of Zofia, published by the American publisher Melrose Publishing Group, was released; Pawelec’s photographs appeared in numerous magazines, and he took part in group exhibitions, including the Biennale of Photography in Turin.

Despite struggling with a severe spinal illness and his advancing age, he never stopped working on new projects. He continued to create, to realize his ideas, and to write his autobiography. He prepared mock-ups of albums — still awaiting publication — illustrating Polish erotic poetry of the 20th century and Charles Baudelaire’s Les Fleurs du mal.
In 1999, his book Fotografia Aktu (Nude Photography) was published — a guide to the world of erotic photography.A year later, Polish Television produced a documentary film devoted to the life and work of Władysław Pawelec, titled Portrait of the Artist with Nymphs in the Background (dir. Krzysztof Rogulski).The artist passed away in 2004 in Warsaw, after many years of battling his spinal illness.
Toeplitz described the artist’s work as follows:
“[...] His imagination seems to take us back several decades into the past. Together with him, we return to the realm of bygone, long-forgotten fetishism — of airy fabrics, lace stockings, black corsets, mirrors, pearls, amulets, old clocks, and Art Nouveau statuettes. This décor, arranged with connoisseurship by the artist, does not merely signify a fondness for fin-de-siècle props; it expresses something incomparably more important. Through it, a view of woman is revealed — as a mysterious, undefined being, exposed in her physicality, yet at the same time left to the imagination when it comes to her inner world, her thoughts, and moods...”

When we sat down in comfortable armchairs, and I began to take photographs — because I found everything there made with such extraordinary taste and culture — he said to me:
“…I really don’t like to talk about something that isn’t finished yet. Do you remember that when we talked last year, I was somehow oversaturated with smooth images of girls? I decided to approach erotic photography differently this time, to search for something new.I thought: the times are difficult, we live in the face of constant threats. After Chernobyl, my hair started falling out in clumps. I read several interesting books on symbolism, demonology, and even satanism. And then a concept for a book began to take shape in my mind.Having already published several albums where individual photographs were not connected to one another, I now wanted to create something more like a story. I wanted the album to have a kind of plot.By giving it the title Black Dreams of Anna, I gave myself a strong interpretive and formal framework. It’s a type of photography that leans toward surrealism and fantasy. It’s not documentary photography in any sense.I achieved interesting effects by using multiple exposures and montage techniques...”
Looking at the layout prepared for the publisher, one could see that the story unfolded between two women. One — demonic, a kind of messenger of Satan — tries to exert a disastrous influence on the beautiful and young Anna. The boundary between waking life and dreams becomes blurred. The entire work bathes in an atmosphere of eeriness, filled with black and white imagery. Constant props include burning candles and black veils — yet this does not deprive the whole of its erotic elements.

I have discussed the latest project of Poland’s most renowned photographer of the female nude in detail, because before the album appears in print and becomes widely available, much time will pass. In the meantime, Pawelec has agreed to the publication of several of these photographs for the first time.
At first, nothing suggested that the artist would specialize in such a rare field of photography. World War II interrupted his medical studies, and after the war, he began working as a photographer in pharmaceutical laboratories.
Solo Exhibitions (selected):Monika, ZPAF Gallery, Warsaw, 1974;Natalia, ZPAF Gallery, Warsaw, 1979;Mała Galeria ZPAF, Toruń, 1979;BWA Gallery, Lublin, 1981;Canon Photo Gallery, Amsterdam, Netherlands, 1984;Die romantische Erotik von W. Pawelec, Gallery Paula Pia, Antwerp, Belgium, 1984;Pages from an Album, ZPAF Gallery, Kraków, 1985;Hybrydy Photography Gallery, Warsaw, 1985;Erolife ’93, Utrecht, Netherlands, 1993;Infocus Gallery, Cologne, Germany, 1995;Female Nude, Six Images Photo Gallery, Amsterdam, Netherlands, 2003.
Pawelec, inspired in his work by artists such as Alphonse Mucha, Gustav Klimt, Edvard Munch, and Paul Wunderlich, expressed his artistic credo as follows:
“…What particularly fascinates me in photography is the ability to transfer the very private and subjectively encoded world of my models’ emotions onto photographic emulsion. It is a difficult task, but a truly captivating one.I have always tried to combine my daily bread with my hobby. I believe I have finally succeeded in doing so through photography.And let us not be afraid of big words: passion is essential in all forms of creation.I have discovered that the road to a good photograph is usually a long one — perhaps not because I am particularly untalented, but because I do not merely record reality; I strive to interpret it.I am rarely satisfied with what I find before me.That is why I change many elements of a photograph until they almost perfectly align with my vision.Thus — planned quality…”

Group Exhibitions (selected):World Press Photo, The Hague, Netherlands, 1966;Inter-Press Photo, Moscow, USSR, 1966;Woman in View, Amsterdam, Netherlands, 1967;APA International Photography Exhibition, Tokyo, Japan, 1978;Das Aktfoto, Fotomuseum im Stadtmuseum, Munich, Germany, 1985;Contemporary Polish Photography, Zachęta Gallery, Warsaw, 1985;East European Nude Photography, Biennale di Fotografia, Turin, Italy, 1985;Nudes in the Town Hall Prison, Tallinn, Estonia, 1992.
Photographic Albums:Privat – Special Collection, DMK-Kunst und Photo Verlag, Nuremberg, Germany, 1983;Friends of Zofia, Melrose Publishing Company, USA, 1986;Pawelec, Portfolio, Artman Club, Tokyo, Japan, 1991;Fotografia Aktu (Nude Photography), Videograf II, Katowice, 1999.
Zofia’s FriendsBy Czesław Czapliński(Przegląd Polski, New York, 1987)
It was one of those Warsaw afternoons when, with a small camera bag on my shoulder, I wandered through the Old Town in search of something worth photographing.Suddenly, I noticed a small brass plate by one of the gates that read:“Władysław Pawelec – Photographer.”
I had already heard this name in Poland — mostly whispered, for it was one of those that aroused both fascination and controversy. A pioneer of Polish nude photography, Pawelec was famous for his distinctive, sensual style and for the way he managed to preserve subtlety and taste in every image.
I decided to take a chance and knock.When he opened the door, I saw a tall, elegant man with a calm yet penetrating gaze. His studio was filled with light reflected by large mirrors, old furniture, and objects that looked as though they had been taken straight from a 19th-century atelier: lace, hats, pearls, a standing lamp with a green shade, and in one corner — a large camera on a tripod.
We sat down, and after a few minutes, he began to talk, at first cautiously, then with growing warmth:
“Erotic photography has always existed,” he said. “Even in the strictest societies, people have sought to depict beauty, intimacy, and mystery. But in Poland, this subject was taboo for decades. When I started in the 1960s, there was no question of publishing such things — even artistic nudes were treated as something scandalous.”
He paused for a moment, lit a cigarette, and continued:
“That’s why I had to smuggle in a bit of emotion and sensitivity under the cover of what was considered ‘safe’ — portraits, advertising photography. But the woman — her mystery, grace, and energy — always returned to me like a boomerang. And I decided not to fight it anymore.”
Pawelec’s photographs from that period were often featured on the covers of Światowid magazine — elegant, stylized, full of charm and understatement.But his true recognition came only in the 1980s, when he broke through the censorship barriers and began to exhibit abroad.
His 1983 calendar, printed in an edition of 200,000 copies, became a phenomenon.
“The first Polish pin-up calendar,” he laughed, “and what a storm it caused! Some called it pornography, others said it was art — but everyone talked about it. And that was already a success.”
He walked over to a shelf, pulled out one of the large albums, and handed it to me.Page after page, black-and-white photographs of women appeared — delicate, subtle, sensual, and full of mystery.Each model looked as if she had stepped out of a dream.
“What interests me most,” Pawelec said, “is not nudity itself, but suggestion. A woman who reveals something yet keeps something hidden — that’s the greatest temptation for the photographer.I never try to shock. I try to charm.When a viewer looks at a photo and wonders who she is, what she’s thinking — that’s when I know I’ve succeeded.”
His models were not professional fashion figures but mostly young women he met by chance — students, artists, sometimes friends of friends.
“They had to trust me completely,” he explained. “Otherwise, the photograph wouldn’t happen. The camera can sense fear or uncertainty. What I wanted to show was freedom — both theirs and mine.”
He showed me a new project he was working on at the time — a dark, symbolic series titled Black Dreams of Anna.The photographs had a different tone — dramatic lighting, surreal composition, elements of symbolism.
“It’s about temptation and fear,” he explained. “About how easily a dream can turn into a nightmare. But also about how eroticism isn’t just pleasure — it’s also mystery and darkness.”
s I was leaving, he said quietly: “You know, eroticism in art is like a confession — except that you can’t lie to the camera.”
I stepped out onto the cobblestone street, and the sound of the closing door echoed behind me.I remember thinking that I had just met a man who, in a country of prohibitions and prudishness, dared to remind people that beauty could be both pure and dangerous.
Today, when we look back at the history of Polish photography, it becomes clear that Władysław Pawelec occupies a unique and irreplaceable place within it.In the gray and prudish reality of the People’s Republic of Poland, he created a world full of subtle eroticism, aesthetic beauty, and emotional depth — one that managed to avoid vulgarity while celebrating the female form.

At a time when nudity in art was considered almost a social offense, Pawelec built an entire language of visual suggestion. His photographs — graceful, sometimes theatrical, but always refined — became a quiet rebellion against hypocrisy. They also revealed how much can be expressed through light, gesture, and shadow alone.
He used to say that the most important thing in photography is atmosphere: “It’s not about photographing a body,” he explained. “It’s about photographing a feeling. If you manage to capture that — even slightly — then you’ve achieved something real.”
For him, the act of photographing a woman was not about domination or possession, but about understanding.He saw the model not as an object but as a collaborator — someone with whom he shared a kind of emotional dialogue.
“I never treat a woman as a subject of anatomy,” he said. “She is a living presence, and my role is to listen to what she doesn’t say.”
hat philosophy — and his rare sense of elegance — distinguished his work from the mass of contemporary erotic photography, which too often leaned toward provocation or artificial glamour.
His photographs remain timeless — both as artistic achievements and as a testament to sensitivity and courage.They show that even in the most difficult times, one can remain faithful to beauty, dignity, and personal truth.
As one critic wrote after his Amsterdam exhibition in 1984: “Władysław Pawelec is a man who can photograph intimacy without breaking its spell.He reminds us that mystery is not something to be solved — it is something to be preserved.”



Komentarze