Zygmunt Menkes (1896-1986) jeden z ostatnich żyjących artystów Ecole de Paris, którego udało mi się poznać. 20 sierpnia 1986 roku Zygmunt Menkes zmarł na atak serca w swoim domu w Riverdale w Nowym Jorku. Pamiętam nawet adres Menkesa 5075 Fieldstone Rd., Riverdale, w Nowym Jorku. Życzeniem zmarłego było, podobnie jak w przypadku Artura Rubinsteina, aby jego prochy zostały rozrzucone nad Izraelem. Stasia, wdowa po Menkesie załatwiła to z pilotem helikoptera, mówiła mi o tym, mimo że z tego co wiem, jest to nielegalne.
O śmierci Menkesa przeczytałem w "The New York Times", który dostałem na pokładzie samolotu. Pamiętam jak pierwszy raz w marcu 1981 roku wyjechał po mnie samochodem na przystanek ekspresowego autobusu, wielkim amerykańskim Cadillaciem, z którego robił sobie żarty. Zwykle u Menkesów były bardzo wystawny lunchy, jakie przygotowała żona Menkesa z kilkoma rodzajami alkoholi. Byli do tego przyzwyczajeni, po wieloletnim pobycie w Paryżu. Wówczas zrobiłem mu zdjęcia, które do dziś są jedynymi z tamtego okresu. Trzy miesiące później w maju 1981 roku pokazałem jego portret na mojej pierwszej większej wystawie w Nowym Jorku, na której był Menkes.
Bardzo się lubiliśmy. Odwiedzałem go wielokrotnie. Przyjeżdżałem pośpiesznym autobusem z centrum Manhattanu, a on odbierał mnie potężnym Cadillaciem, mimo, że do jego pięknego domu i pracowni było niedaleko. Brał mnie nawet do swojej pracowni na strych, co było wyróżnieniem, nie każdy mógł tam wejść. Po jego śmierci, kontynuowałem przyjaźń ze Stasią, urocza wdową po Menkesie. Każdego roku na wiosnę i na jesieni, odwiedzałem ją w domu, w którym mieszkali wspólnie, i gdzie czas się zatrzymał po śmierci męża. Zawsze spotkanie, połączone było z wystawnym lunchem, który serwowała kelnerka, znakomite jedzenie i przednie trunki.
Wydawała się nieśmiertelna, zawsze pełna humoru. Nie sprzedawała obrazów, mimo, że miała niezwykle atrakcyjne oferty. Wielokrotnie powtarzała – Te obrazy pozwalają mi żyć, po co mi pieniądze? Menkes na temat swego malarstwa wypowiadał się bardzo oszczędnie, a jedną z jego myśli było stwierdzenie: W malarstwie nie temat, ale idea jest najważniejsza. Zygmunt Józef Menkes, syn Marka i Róży Elb, urodził się 6 maja 1896 roku we Lwowie. Jako jedyny z sześciorga rodzeństwa rysował od urodzenia. Matka, uzdolniona muzycznie, uwrażliwiła go również na tę dziedzinę sztuki. Mawiał, że gdyby nie został malarzem, byłby na pewno muzykiem.
W 1919 roku rozpoczyna Menkes naukę w ASP w Krakowie, zarabiając jednocześnie na życie malowaniem scen ze Starego Testamentu w prowincjonalnych kościołach. W 1922 roku decyduje się na studia w Berlinie. Przed wyjazdem znajomi starali się mu pomóc, …ktoś dał mi plik pieniędzy, które po wojnie nie miały już prawie zupełnie wartości; ktoś inny - wielką skrzynię, do której włożyłem cały swój dobytek: 3 koszule i kilka ram. Kiedy w 1922 r. przybyłem do Berlina i poszedłem odebrać skrzynię, okazało się, że koszt przesyłki był tak duży, iż nie miałem za co jej wykupić…
W Berlinie studiował w pracowni Archipenki, w 1923 r. pojechał do Paryża. W Paryżu było bardzo trudno znaleźć pracę. Zamieszkałem w budynku szpitalnym, w którym część sal zamieniono na pokoje hotelowe wynajmowane przez artystów. Przewinęło się przez to miejsce wielu twórców; mieszkali tam też Eugeniusz Zak i Marc Chagall. Przed przyjazdem nikt oczywiście nie zdawał sobie sprawy z ciężkich warunków życia w Paryżu. Wszystkich młodych artystów jak magnes przyciągało to miasto-legenda. Zetknięcie się z realiami było trudne - często głód dawał się we znaki. Jednak urok Paryża oraz znakomite towarzystwo - Chagall, Soutine, Pascin - rekompensowało wszystkie niewygody. Tam dopiero okrzepłem artystycznie…
W Paryżu Menkes spędził prawie dwadzieścia lat; tam też w 1928 roku ożenił się ze studiującą na Sorbonie Stanisławą Teodorą Weiss, która tak wspominała te czasy: …Rodzice przez dłuższy czas nie chcieli się zgodzić na mój wyjazd do Paryża. Zgodzili się tylko dzięki temu, że miałam być pod opieką przyjaciela rodziny, adwokata, doktora Wepera, dużo starszego ode mnie. To był człowiek, który znał całą moją rodzinę, mieszkał w domu mojego dziadka we Lwowie. W pewnym momencie okazało się, że się we mnie kocha, bez mojej wzajemności. Aby mi zaimponować zaprowadził mnie na Montparnasse, aby pokazać, że zna świat artystyczny. Przedstawił mnie Zygmuntowi i zamówił u niego mój portret. Pamiętam jak przyszłam na pierwsze posiedzenie do studia Zygmunta, które dzielił z innym malarzem. W czasie sesji ktoś zapukał do drzwi, okazało się, że był to chłopiec z bielizną z pralni. Zygmunt i jego kolega nie mieli czym zapłacić. Zrobiła się nieprzyjemna sytuacja i w końcu ja uregulowałam należność. Potem Zygmunt, już jako mój mąż, żartował, że ożenił się ze mną dlatego, iż wykupiłam jego bieliznę…
Niezwykłej urody Stasia Menkes pozowała do wielu portretów, nie tylko swemu mężowi, ale również przyjaciołom - Rajmundowi Kanelbie czy Leopoldowi Gottliebowi. Mieszkając w Paryżu Menkes dużo wystawiał, często na Salonach Jesiennych i Niezależnych, poza tym w Polsce, Kanadzie i Anglii.
Od samego początku kariery Zygmunt Menkes utrzymywał się z malarstwa, co tak wspominała żona: …Na Montparnasse, gdzie było bardzo ciężko, zapraszali Zygmunta na wystawy. Zauważył go wówczas sławny krytyk francuski E. Teriade, który odkrył Chagalla i zapoznał Zygmunta z greckim milionerem i kolekcjonerem, Nico Mazarakim. Mazaraki podpisał z Zygmuntem umowę, w myśl której mąż mój otrzymał miesięcznie określoną sumę, a kolekcjoner zabierał wszystko, co Zygmunt namalował. Nasze życie wyglądało wówczas tak, że w ciągu dnia Zygmunt malował, ja chodziłam na Sorbonę i modelowałam, a wieczorem spotykaliśmy się w kawiarni, najczęściej w "Le Dom" lub "Select", gdzie schodzili się wszyscy znani artyści. Najbardziej dowcipny z całego towarzystwa był Leopold Gottlieb…
Kryzys gospodarczy na początku lat trzydziestych nie ominął Francji. W 1935 roku zrobiło się w Paryżu bardzo źle - wspominał Menkes. Nagonka na cudzoziemców, tragiczne warunki ekonomiczne. Tysiące Polaków zatrudnionych w kopalniach francuskich straciło pracę i wracało do Polski. W tym czasie otrzymałem propozycję wystawy od dwóch pań - Lehman (żony gubernatora) i Sulivan, które właśnie odwiedziły Francję, a miały galerię na 57 Ulicy w Nowym Jorku. Właścielki galerii lojalnie uprzedzały, że zorganizują wystawę i pokryją koszty przyjazdu, ale ze względu na kryzys nie widzą wielkiej szansy na sprzedaż obrazów. Kiedy wróciłem z pleneru w Hiszpanii, gdzie byłem z Nacht-Samborskim, widząc, że w Paryżu sytuacja się nie polepsza, postanowiłem jechać do Stanów Zjednoczonych. Bezpośrednią inspiratorką wyjazdu Menkesa do Ameryki była jednak żona. Zygmunt za nic nie chciał jechać do Ameryki, ale ja przeczuwałam, że coś złego dzieje się w Europie i sama w konsulacie załatwiłam paszporty.
W ten sposób, w grudniu 1935 roku Menkesowie znaleźli się w Nowym Jorku, a w roku następnym odbyła się wspomniana wystawa w galerii na 57 Ulicy. Dobrze przyjęta przez krytykę, ale - rzeczywiście - niewiele sprzedano.
Trudno było Menkesowi zaadoptować się w nowym środowisku, a właściwie przyzwyczaić się do jego braku, po bujnym życiu paryskim. Trzy razy artysta wracał do Paryża, aby przed samym wybuchem wojny osiąść w Nowym Jorku na stałe. Jeszcze w latach sześćdziesiątych mąż chciał ponownie zamieszkać w Paryżu. Pojechaliśmy do Paryża, wynajęliśmy studio, chodziliśmy oglądać meble, ale po kilku tygodniach mąż się rozmyślił. Powiedział wówczas, że to nie ten sam Paryż. I nie był ten sam. Za bardzo był już skomercjalizowany; mówiło się tylko o pieniądzach i interesach, a piękne bulwary zastawione były samochodami jak garaże.
W Nowym Jorku Menkesowie zamieszkali najpierw na Central Park West przy 69 Ulicy, co tak wspominała żona: naprzeciwko naszego studia wynajęłam pokój Tuwimowi, który był naszym bardzo bliskim przyjacielem. Latem wynajmowaliśmy dom w Connecticut, gdzie Tuwim mieszkał, a ja przyjeżdżałam na weekendy. Tam właśnie powstały słynne "Kwiaty Polskie". W tym pierwszym okresie w Nowym Jorku spotykaliśmy się z całym wspaniałym towarzystwem; oprócz Tuwima byli Lechoń, Wierzyński, Czermański. Później Menkesowie przenieśli się do studia przy Gramercy Park, a w końcu kupili dom w Riverdale oraz letnią rezydencję w Woodstock, w stanie Nowy Jork. Nie było łatwo Menkesowi na początku w Stanach Zjednoczonych; pomagała mu jednak dzielnie żona, która pracowała najpierw jako modelka, a później przez 25 lat jako projektantka mody. W Nowym Jorku Menkes związał się głównie z AAA (Associated American Artists) Gallery, French Art Gallery oraz przez wiele lat wykładał w Art Students League. Oprócz malarstwa olejnego uprawiał gwasze, akwarele, rysunki. Zrobił również kilka rzeźb, kiedy był z wizytą u Jacquesa Lipchitza we Włoszech. Ocenia się, że stworzył około tysiąca dzieł. Pod koniec życia malował niewiele - dwa obrazy rocznie, a nad ostatnim pracował przez trzy lata.
Arthur Miller po jego wystawie w Beverly Hills tak pisał w "Los Angeles Times": Z pochodzenia Polak, z wykształcenia paryżanin, z natchnienia Amerykanin, Menkes jest dla mnie jednym z niewielu artystów, który potrafi być całkowicie "modern" bez szkody dla piękna światła, koloru i faktury oraz tego, co rozumiemy przez malarstwo już od czasów Tycjana i Rembrandta. Jest wspaniałym malarzem. Trzeba koniecznie tę wystawę zobaczyć. W podobnym stylu pisał "The New York Times" recenzując wystawę w AAA Gallery w Nowym Jorku - Zygmunt Menkes wystawił doskonały, pionowy obraz, w którym bogactwo owoców, kompotier i półek miesza się i nachodzi na siebie. Menkes ma swój styl; uderzenia jego pędzla są płynne, a jednocześnie wydobywają dynamiczne aspekty obrazu. Ernst W. Watson w magazynie "American Artist" z 1956 roku tak napisał: Uważam, że malarstwo Menkesa jest doskonałym przykładem tego, co malarze mają na myśli mówiąc o wartości koloru. Sam Menkes na temat swego malarstwa wypowiadał się bardzo oszczędnie, a jedną z jego myśli było stwierdzenie: W malarstwie nie temat, ale idea jest najważniejsza. Temat można nazwać tak lub inaczej - sam często nie wiem jak zatytułować obraz - sedno zaś leży w samej pracy i kompozycji. Zawsze wierzyłem, że dzieła są wynikiem wrodzonej ciekawości artysty oraz zdobytej przez niego wiedzy, a nie - jak uważają niektórzy - podświadomości. Prace Menkesa znajdują się w The Metropolitan Museum of Art i Whitney Museum of American Art w Nowym Jorku, Smithsonian Institution w Washington DC, Philadelphia Museum of Art, Denver Art Museum, Tel Aviv Museum of Art. Wieloletnią przyjaźń podumowałem poważną publikacją książkową "Sigmund Menkes 1896-1986", która wyszła w 1993 r. w Nowym Jorku.
PORTRAIT with HISTORY Zygmunt Menkes
Zygmunt Menkes (1896-1986) one of the last living artists of Ecole de Paris, whom I met.
On August 20, 1986, Zygmunt Menkes died of a heart attack at his home in Riverdale, New York. I even remember Menkes's address 5075 Fieldstone Rd., Riverdale, New York. It was the wish of the deceased, as in the case of Artur Rubinstein, that his ashes be scattered over Israel. Stasia, the widow of Menkes, dealt with it with a helicopter pilot, she told me about it, although as far as I know it is illegal.
I read about Menkes' death in The New York Times, which I got on the plane. I remember the first time in March 1981 he picked me up at the express bus stop, a huge American Cadillac, which he made fun of. Menkes usually had very lavish lunches prepared by Menkes' wife with several types of alcohol. They were used to it after many years in Paris. Then I took pictures of him, which are still the only ones from that period to this day. Three months later in May 1981 I showed his portrait at my first major exhibition in New York, where Menkes was.
We liked each other very much. I visited him many times. I came by a fast bus from downtown Manhattan, and he picked me up with the mighty Cadillac, even though his beautiful home and studio was not far away. He even took me to his studio in the attic, which was a distinction, not everyone could enter.
After his death, I continued my friendship with Stasia, a charming widow of Menkes. Every year in spring and autumn, I visited her in the house where they lived together, and where time stopped after my husband's death. There was always a meeting, combined with a sumptuous lunch served by the waitress, excellent food and front drinks.
She seemed immortal, always full of humor. She did not sell paintings, despite the fact that she had extremely attractive offers. She repeated many times - These paintings allow me to live, why do I need money? Menkes spoke very sparingly about his painting, and one of his thoughts was: In painting, not the subject, but the idea is the most important. Zygmunt Józef Menkes, son of Marek and Róża Elb, was born on May 6, 1896 in Lviv. As the only of six siblings he drew from birth. His musically talented mother also made him sensitive to this field of art. He used to say that if he hadn't become a painter, he would have been a musician. In 1919, Menkes began studying at the Academy of Fine Arts in Krakow, while earning a living painting scenes from the Old Testament in provincial churches. In 1922 he decided to study in Berlin. Before leaving, my friends tried to help him ... someone gave me a bundle of money, which after the war had almost no value; someone else - a large chest in which I put all my belongings: 3 shirts and a few frames. When in 1922 I arrived in Berlin and went to pick up the chest, it turned out that the cost of the shipment was so great that I had nothing to buy for it .
In Berlin he studied in the Archipenka studio, in 1923 he went to Paris. It was very difficult to find a job in Paris. I lived in a hospital building where some rooms were converted into hotel rooms rented by artists. Many artists have passed through this place; Eugeniusz Zak and Marc Chagall also lived there. Before arriving, of course, no one was aware of the difficult living conditions in Paris. All young artists were attracted to this legendary city by a magnet. Contact with reality was difficult - hunger often took its toll. However, the charm of Paris and excellent company - Chagall, Soutine, Pascin - compensated for all the discomfort. I just got there artistically .
Menkes spent almost twenty years in Paris; there, in 1928, he married Stanisława Teodora Weiss, who studied at the Sorbonne, who remembered those times: ... My parents did not want to agree to my trip to Paris for a long time. They only agreed because I was to be looked after by a family friend, lawyer, Dr. Weper, much older than me. He was a man who knew all my family and lived in my grandfather's house in Lviv. At some point, it turned out that he loved me, without my reciprocity. To me to impress led me to Montparnasse to show that he knew the artistic world. He introduced me to Zygmunt and ordered my portrait from him. I remember coming to Zygmunt's first meeting, which he shared with another painter. During the session someone knocked on the door, it turned out that it was a boy with laundry from the laundry. Zygmunt and his friend had nothing to pay for. An unpleasant situation got going and finally I settled the amount due. Then Zygmunt, already as my husband, joked that he married me because I bought his underwear .
Stasia Menkes of extraordinary beauty posed for many portraits, not only to her husband, but also to friends - Rajmund Kanelba or Leopold Gottlieb. While living in Paris, Menkes exhibited a lot, often at the Autumn and Independent Salons, in addition to Poland, Canada and England. From the very beginning of his career, Zygmunt Menkes made a living by painting, as his wife recalled: ... At Montparnasse, where it was very hard, they invited Zygmunt to exhibitions. He was noticed by the famous French critic E. Teriade, who discovered Chagall and introduced Zygmunt to the Greek millionaire and collector Nico Mazaraki. Mazaraki signed a contract with Zygmunt, according to which my husband received a monthly sum, and the collector took everything that Zygmunt painted. Our life then looked like that during the day Zygmunt painted, I went to the Sorbonne and modeled, and in the evening we met in cafes, most often in "Le Dom" or "Select", where all famous artists came together. The most humorous of all the company was Leopold Gottlieb. The economic crisis in the early 1930s did not bypass France. In 1935 it got very bad in Paris, 'Menkes recalled. Torment for foreigners, tragic economic conditions. Thousands of Poles employed in the French mines lost their jobs and returned to Poland. At that time, I received an exhibition proposal from two ladies - Lehman (wife of the governor) and Sulivan, who had just visited France and had a gallery on 57th Street in New York. Gallery owners have loyally warned that they will organize an exhibition and cover travel costs, but because of the crisis, they do not see a great opportunity to sell paintings. When I returned from the plein-air in Spain, where I was with Nacht-Samborski, seeing that the situation in Paris is not improving, I decided to go to the United States. However, the direct inspiration for Menkes's trip to America was his wife. Zygmunt did not want to go to America for anything, but I sensed that something was wrong in Europe and I got the passports myself at the consulate. In this way, in December 1935, the Menkes found themselves in New York, and the following year the aforementioned exhibition took place in the gallery at 57 Ulica. Well received by critics, but - in fact - not much was sold. It was difficult for Menkes to adapt to the new environment, and actually get used to his lack after a lush Parisian life. The artist returned to Paris three times to settle permanently in New York just before the outbreak of the war. In the 1960s, my husband wanted to live in Paris again. We went to Paris, rented a studio, went to see furniture, but after a few weeks my husband changed his mind. He said that it was not the same Paris. And he wasn't the same. It has already been commercialized too much; they only talked about money and business, and the beautiful boulevards were covered with cars like garages. In New York, the Menkes first settled on Central Park West at 69 Street, which my wife recalled: in front of our studio, I rented a room to Tuwim, who was our very close friend. In the summer we rented a house in Connecticut, where Tuwim lived, and I came for weekends. This is where the famous "Polish Flowers" were created. During this first period in New York, we met with all the great company; apart from Tuwim there were Lechoń, Wierzyński, and Czermański. Later, the Menkes moved to the studio at Gramercy Park, and finally bought a house in Riverdale and a summer residence in Woodstock, New York. It wasn't easy for Menkes at first in the United States; However, he was bravely helped by his wife, who worked first as a model and later as a fashion designer for 25 years. In New York, Menkes was mainly associated with the AAA (Associated American Artists) Gallery, French Art Gallery, and lectured in the Art Students League for many years. In addition to oil painting, he cultivated gouaches, watercolors and drawings. He also made several sculptures when he was visiting Jacques Lipchitz in Italy. It is estimated that he created about a thousand works. At the end of his life, he painted little - two paintings a year, and worked on the last one for three years.
Arthur Miller wrote in the Los Angeles Times after his show in Beverly Hills: Originally Polish, Parisian by education, American by inspiration, Menkes is for me one of the few artists who can be completely "modern" without harming the beauty of light , color and texture, and what we mean by painting since the time of Titian and Rembrandt. He is a great painter. You must see this exhibition. "The New York Times" wrote in a similar style when reviewing an exhibition at the AAA Gallery in New York - Zygmunt Menkes exhibited a perfect, vertical image in which the richness of fruit, compote and shelves mixes and overlaps. Menkes has his own style; his brush strokes are fluid and at the same time bring out the dynamic aspects of the picture. Ernst W. Watson in 1956 American Artist wrote: I think that Menkes' painting is a perfect example of what painters mean by the value of color. Menkes himself spoke about his painting sparingly, and one of his thoughts was the statement: In painting, not the subject, but the idea is the most important. The topic can be called one way or the other - I often don't know how to name a picture myself - the crux lies in the work and composition itself. I have always believed that the works are the result of the artist's innate curiosity and the knowledge he gained, and not - as some believe - the subconscious. Menkes' works are in The Metropolitan Museum of Art and Whitney Museum of American Art in New York, Smithsonian Institution in Washington DC, Philadelphia Museum of Art, Denver Art Museum, Tel Aviv Museum of Art. 1896-1986 ", which was released in 1993 in New York.
Comments