Feliks Siemienas, to jedna z najbarwniejszych postaci początku polskich przemian ustrojowych po 1989 roku. Wśród jego przyjaciół był m.in. dziennikarz Jerzy Urban, reżyser Marek Piwowski i amerykański generał Collin Powell, a prezydentowi USA Ronaldowi Reaganowi wręczył osobiście Złoty Medal Wolności im. Bolka i Lolka, w Białym Domu w Waszyngtonie. W Polsce jeździł kremowym rolls-roycem, a w Olsztynie kupił firmę ze sprzętem budowlanym, żeby stawiać miasteczka dla rodaków wracających na starość z USA.
Jego rodzice tuż po wojnie przyjechali z Kresów wschodnich do dzisiejszego powiatu elbląskiego. Wśród trójki ich dzieci, średni syn Felek, ukończył technikum torfowe w Elblągu, a później podyplomowe studium geologiczne. W tym zawodzie pracował najpierw w Szczecinie, a w 1976 roku, wraz ze świeżo poślubioną Renatą przeniósł się do Olsztyna. Był zatrudniony w Biurze Projektów Melioracji Wodnych, a jeżdżąc po terenie szukał odpowiedniego miejsca pod budowę domu i stawów rybnych. Znalazł taki w Grabinie koło Ostródy, gdzie – jeszcze za PRL – hodował pstrągi. Ta rybna działalność miała przynieść mu pierwszy milion. Właśnie tam odwiedziłem go 1 października 1991 r. i zrobiłem pierwsze zdjęcia. Od tego czasu zaprzyjaźniliśmy się i odwiedzałem go m.in. na greckiej wyspie Salamina na Morzu Egejskim.
Kiedy na wiosnę tego roku (2023), przyleciałem do Warszawy, Feliks wydzwaniał do mnie, mówiąc o niesamowitym projekcie nad jakim pracuje i który chce mi pokazać. Nie mogliśmy od razu spotkać się, ze względu na jego chorobę. Spotkaliśmy się 10 czerwca 2023 r. z jego córką Ewą w mieszkaniu w Warszawie, mieliśmy spotkać się ponownie, aż tu 26 lipca 2023 r. córka Ewa powiadomiła mnie, że Feliks odszedł. Postanowiłem opublikować moją z nim rozmowę z 1991 r.
Magazyn nowojorski KARIERA nr 33, grudzień 1991 – Czesław Czapliński –„SIEMIENAS – w amerykańskim stylu”.
Feliks Siemienas (ur. 6 lutego 1948 r. w Szyszkowie; zm. 26 VII 2023 r. w Warszawie) - miliarder, mieszka w Grabinku pod Ostródą, koło swojej rezydencji ma rybne stawy hodowlane. Jest posiadaczem setek hektarów ziemi, przedsiębiorstwa budowlano-remontowego w Olsztynie, z dwustu maszynami budowlanymi, zatrudniajacego ponad trzysta osób. Jeździ jedynym w Polsce rolls roycem z Kalifornijską rejestracją, który kupił w Beverly Hills za 175 tysięcy dolarów, ma jeszcze angielski samochód terenowy range rover i dla żony sportowego mercedesa 560. Jest założycielem i prezesem Polish American Siemienas Foundation z siedzibą w Santa Monica. Przyznał kilka miesięcy temu medal i czek na sumę 100 tysięcy dolarów prezydentowi Reaganowi. Co chwila bulwersuje środowisko, - niedawno urządził konferencję prasową, na którą przyszło prawie stu dziennikarzy, dlatego, że wśród obecnych rozlosował pięć biletów do Los Angeles.
Często mnie ludzie pytają, czy aby kogoś ciekawego poznać potrzebne jest szczęście. Tak jak we wszystkim w życiu, odrobina szczęscia jeszcze nikomu nie zaszkodziła. A tak poważnie, to po prostu trzeba być w odpowiednim miejscu i czasie.
Siedzę w wypełnionym po brzegi w tym dniu hallu hotelu Victoria w Warszawie i rozmawiam z wydawcą "Kariery” Marianem Lewandowskim, o tym co dzieje się na rynku wydawniczym w Polsce. W pewnej chwili podchodzi do nas mężczyzna w średnim wieku z naręczem gazet i pyta czy może usiąść przy naszym stoliku na wolnym fotelu. Kiwamy potakująco głową, nie przerywajac rozmowy.
Kelner, przynosząc zamówioną przez nieznajomego kawę powiedział - widziałem pana w telewizji i całkowicie zgadzam się z tym co pan mówił. Popatrzyłem uważnie na przeglądającego pisma nieznajomego, kogoś mi przypominał - sportowa sylwetka, krótkie wąsy, zielona koszula?
- Tu piszą o moim wystąpieniu pokazał nieznajomy kelnerowi gazetę. Nie wytrzymałem dłużej - przepraszam ja gdzieś pana widziałem, jak się pan nazywa?
- Siemienas – odpowiedział nieznajomy.
- No właśnie dwa dni temu czytałem o panu w "Gazecie Wyborczej” i próbowałem pana znaleźć.
- A czym mogę zawdzięczać zainteresowanie moją osobą? - Chciałem zrobić z Panem wywiad do "Kariery” i planowałem w następnym tygodniu do pana pojechać, czy możemy się więc od razu umówić?
- Myślę, że tak, ale proszę jeszcze dzień przed tym potwierdzić telefonicznie. W tym momencie Siemienas otworzył aktówkę i wyjął wizyłówkę, na której u góry były dwie flagi - amerykańska i polska, a u dołu dwa adresy: Santa Monica w Kalifornii i Grabin w województwie olsztyńskim.
W wyznaczonym dniu, punktualnie o 10 rano, tak jak było umówione, po dość długich poszukiwaniach zobaczyłem flagę amerykańską i polską. Prywatna droga koło stawów rybnych doprowadziła mnie do domu z anteną satelitarną i powiewajacą wysoko flagą Kalifornii. W ostrych promieniach jesiennego słońca silnie kontrastowały z otaczającą zielenią kort tenisowy i basen. Po chwili na tarasie pierwszego piętra domu pojawiła się młoda kobieta.
Proszę chwilę zaczekać, zaraz zejdę i otworzę drzwi, mąż powinien już być, pojechał do banku. Po chwili siedziałem już w saloniku pijąc kawe. Pani Siemienas w międzyczasie zadzwoniła do banku i dowiedziała się, że Feliks już wyjechał.
- Spóźniłem się tylko 7 minut, zaczął od drzwi Siemienas. Co pan chce zrobić najpierw? - zapytał Siemienas.
– Myślę, że dobrze byłoby zacząć od pana przedsiębiorstwa w Olsztynie. A później jak wrócimy na obiad, na obiecane pstrągi, to porozmawiam z pana żonie i córkce, która wróci ze szkoły.
– Dobry pomysł, więc jedźmy zakomenderował Siemienas.
Przed domem stał jasny rolls royce z kalifornijską rejestracją. Kiedy wygodnie usiadłem, zdałem sobie sprawę, że jestem po raz pierwszy w życiu wewnątrz arystokraty dróg i to o dziwo w Polsce, gdzie jest to, jedyny tego typu samochód. Ruszyliśmy gwałtownie z miejsca. - Pierwsze pytanie: gdzie się pan urodził?
- W małym miasteczku Młynary w województwie olsztyńskim, w 1948 r. w małej typowej polskiej dziurze, gdzie była mieszanina Białorusinów i Ukraińców. Pochodzę, jesli tak można powiedzieć, z rodziny robotniczo-chłopskiej. Ojciec był palaczem w kotłowni, miał grępliniarnię i kilka hektarów ziemi jako chłop małorolny.
- Do jakich szkół pan chodził?
- Najpierw do szkoły w Elblągu, później w Szczecinie, skończyłem studium zoologiczne.
- Co pan robił później?
- W miedzyczasie byłem w wojsku. Chciałem z kolegą wyjechać do Kaliforni, nie dawali mi paszportu. Kolega wyjechał służbowo, bo był lekarzem kadry wioślarek i został. Wiedziałem, że nie mogę dostać paszportu więc w 1976 r. ożeniłem się, w lipcu, a w listopadzie już tu przyjechałern i zostałem w Polsce. Próbowałem jeszcze stworzyć drużynę karete, aby z nią wyjechać za granicę, ale żona była w ciąży i o podróżach nie mogło być mowy.
- Od czego pan tu zaczął?
–Dosłownie od zera. Z żoną w ciąży kupiłem to gospodarstwo za rentę od babci, czyli bez pieniędzy. Babcia miała 9 ha, starą chałupę i stodoły. Nie mogła juź tego obrabiać, ja zobowiązałem się dożywotnio płacić jej emeryturę. Narysowałem sobie wtedy staw pstrągowy, zaczałem robić badania geologiczne pod staw, który sam wykonałem. Poza tym ładna przyroda i czysta woda mnie urzekły.
–Szczęście więc panu dopisało?
–Nie bardzo. Kiedy wziąłem mały kredyt na gospodarstwo specjalistyczne, co było wówczas modne, i jeden staw wybetonowałem i wpuściłem pstrągi, wsadzili mnie do aresztu.
–Dlaczego?
–Powiedzieli, że zagarnąłem mienie społeczne, gdyż ryby kupiłem tanio, a drogo sprzedałem., Prawie rok czasu siedziałem w areszcie, a żona z małą córką się borykała. Nie traciłem jednak czasu w czterech ścianach. Kryminalistów tłukłem łbami o ścianę, a sam rysowałem dom, stawy i basen, który sobie zbuduję po wyjściu.
–I tak pan zrobił?
Tak, mimo, że nie miałem pieniędzy. Hodując ryby zdałem sobie sprawę, że główne pieniądze zarabiają ci co je sprzedają. Ja muszę sie namęczyć hodując, doglądając, a oni w ciągu pięciu minut zarabiają za pośrednictwo znacznie więcej. Zacząłem więc je sam sprzedawać. Później zacząłem podwyższać wartość przez wędzenie. Do Katowic jeździłem z żoną, po nocach pracowałem, sprzedawałem, nizależnie czy zima czy lato. Wracałem o dziesiątej w nocy z Warszawy, a już o piatej rano wstawałem. To dało pieniądze na budowę domu.
–Wszystko pan inwestował?
Powoli w ciągu trzech lat zbudowałem dom, który pan widział. Zaprojektowałem go tak, aby wyglądał bogato i byłwygodny, ale bez fanaberii, cały czas przede wszystkim zwracając uwage na produkcję. W Polsce robi się inaczej, najpierw drogę dojazdową, eleganckie budynki,
a na samym końcu produkcję, na którą często już nie
starcza.
Już wówczas było widać, że komunizm się kończy,
mogłem pomnażać pieniądze. Natychmiast wystrzeliłem z wędlinami naturalnymi, zrobiłem masarnie.
–Sporo musiał pan zarobić, w tym czasie był niedobór
wędln i mięsa w Polsce?
–Kilkaset tysięcy dolarów. Już w latach 1988/89 miałem trzy nowe mercedesy, a w 1990 r. kupiłem dla żony najnowszy model mercedesa 560. Kiedy komunizm upadł miałem już majątek bez zadłużenia.
–Demokracja w Polsce umożliwiła panu dostanie paszportu i podróżowanie po świecie. Czy pojechał pan do Ameryki, o której pan marzył?
–Jeździłem do swego przyjaciela do Kaliforni, który
nadawał na tych samych falach co ja.
–Co dała panu Ameryka?
–Dużo niezwykle wartościowych informacji odnośnie kredytów, banków. Nauczyłem się nowego spojrzenia na życie, swobody, roli pieniądza w życiu. Zdałem sobie sprawę, że robiąc pozytywne rzeczy mam samozadowolenie i śpię spokojnie. Nikt nie może mieć do mnie pretensji. Bo jeśli palę papierosy, czy jeżdżę rolls roycem, to na ten samochód zarobiłem sam, wytworzyłem dobro dla siebie i innych. Nikt nie ma prawa powiedzieć, że ja dla siebie zbytki robię, ja na to zapracowałem.
–W biznesie bardzo ważne jest przewidywanie.
–W szachach też. Całkowity gamoń robi coś bez ruchu na
przód, trochę cwańszy jeden ruch przewidzi. Ogólnie, imwięcej ruchów się przewidzi, tym w przyszłości mniejsza konkurencja.
Widzę w Polsce absurdy, że dla przykładu w olsztyńskim są PGR-y, które przynoszą straty, ludzie którzy nie mają pracy, ponieważ jest za dużo żywności. Stoją fabryki domów, a ludzie nie mają mieszkań. Nie ma terenów budowlanych, a są rolnicze. Aby tereny rolnicze zamienić na budowlane trzeba mieć pieczątkę. Kiedyś nie dawano pieczątek, bo było za mało żywności, teraz żywności jest za dużo, ale pieczątek zapomnieli znowu stawiać.
– Czy przewiduje pan zmianę tego w przyszłości?
–Wiem, że tutaj wszystko polega tylko na braku pieczątk.
Ale jak ja pojadę do władz gminy, czy województwa i
powiem, że kupiłem PGR i poproszę o zmianę ziemi z rolniczej na budowlaną, to mi tego nie dadzą. Jeśli natomiast opracujęcałościowy program dla województwa, że na kawałku PGRu będę uprawiał naturalną żywność, na innym
postawię domy, dam pracę ludziom, to już inna sprawa.
–Czy przyznanie przez pana medalu i 100 tys. dolarów dla
byłego prezydenta Reagana też ma jakiś związek z pana planami?
–Oczywiście. Reagan się cieszy, że ktoś z biednego kraju
daje mu pieniądze na bibliotekę, pisze list, dziękuje, zapraszamnie na największy bal w Ameryce, gdzie będzie pięciu prezydentów. Robi to wrażenie na lokalnych władzach,
którym zresztą dwa miliardy złotych na ekologię
przyznałem.
Nie dałem ich tych pieniędzy fizycznie, ale robię za nie
kanalizację ścieków, oczyszczalnię.
–Cały czas nie wiem na czym pan obecnie zarabia i co
panu przyjdzie z ziemi rolniczej, którą pan kupuje, gdy jest
nadmiar żywności w Europie, a głodna Rosja nie ma czym płacić?
–Koło tego lasu - Siemienas pokazuje ręką przez szybę samochodu - mam kupione 400 ha ziemi. Powiedzmy, że połowę zamienię na terytorium budowlane. 200 ha to jest 2 miliony m nawet jeśli to będzie po dwa dolary, to daje 4 miliony dolarów. A kupiłem za małą cząstkę tego. Jeśli wprowadzę na ten teren swoje maszyny, uzbroję, to jego wartość wzrośnie do 10 milionów dolarów. I dalej tego nie muszę sprzedawać, jeśli mam kredyt pod zastaw rosnącej wartości terenu. Mogę budować domki, co jeszcze bardziej podnosi wartość inwestycji, mam maszyny, ludzi. Jestem samodzielny. Jest to oparte na logice, a w Polsce dominuje nadal niechlujstwo ekonomiczne i dyletantyzm.
–Z tego widać, że nie chce pan się na stałe przenieść do Kaliforni, związał się pan z Polską?
–Moja posiadłość to jak moje dziecko, nigdy jej nie
sprzedam, gdyż nie ma ceny, ja wszystkÓbudowałem,
każde drzewkosadziłem.Kocham to mimo, że klimat nie
jest tak dobry jak w Kaliforni, ale od maja do września jest tupięknie. Dla mnie żaden kraj, żadne miejsce na kuli
ziemskiej nie ma takiej natury, ptaków, roślin...
–Nie przeszkadza panu położenie Polski między Rosją i
Niemcami?
–Wręcz przeciwnie, można na tym zarobić handlując,
robić strefy wolnocłowe. Polacy uwielbiają o sobie mówić
jako onarodzie wyjątkowym. Polska od morza do morza, a jak spojrzy się na historię Polski to w kółko lanie dostawał. Raz od Niemców, raz od Rosjan, a ostatnio od dwóch
naraz. Westerplatte przez dwa tygodnie się broniło. Niemcynapadli na Polskę 1 września, gdyby drugiego się poddali, to Niemcy z nowymi czołgami poszli by na Rosję i nie
przegrali by podStalingradem a pod Władywostokiem.
Polska byłaby nie zniszczona, gdyby miała trochę oleju w głowie. Ale nie, oni naczołgi kawalerią szli. To tak jakby się podłożyć pod pociąg. Fręncja poddała się, ma całe
pałace. Polska ma genialnepołożenie między Rosją a EWG, trzeba tylko logicznie to wykorzystać.
Dojeżdżamy właśnie do przedsiębiorstwa, które kupiłem, a było ruiną.
–Rolls roycem wjeżdżamy na ogromny plac zastawiony koparkami, spychaczami, samochodami, wywrotkami. Po jednej stronie nowe świecące się maszyny z napisami
"Siemienas”, a po drugiej zardzewiały złom, wokół których uwijają siępracownicy w kombinezonach też z napisem "Siemienas”.
–Co ci ludzie robią, usuwają ten złom?
–Biorą je do remontu, mam ogromne warsztaty naprawcze, to te budynki z przodu, które pan widzi. Te maszyny wyglądające jak nowe są po generalnym remoncie, wygladały przedtem jak złom. Kiedy kilka miesięcy temu kupiłem to przedsiebiorstwo z 300 zatrudnionymi ludźmi, 200 maszynami i ogromnymi warsztatami naprawczymi, było bankrutem. Kupując je obiecałem, że zatrudnię wszystkich ludzi. I dotrzymałem umowy. Ponieważ nie miałem zamówień na zewnątrz, to postanowiłem wszystkie stare maszyny remontować u siebie w fabryce.
–Nie dawało to jednak panu dopływu pieniędzy do kasy?
–Tak, ale wzrosła wartość mojej fabryki, jej majątku. Okazało się, że w magazynie warsztatu jest ogromny zapas części zamiennych.
–Jak pan szacuje wzrost wartości zakładu?
–Myślę, że gdzieś o milion dolarów podniosłem w ciagu miesiąca wartość fabryki. Mam sporo maszyn po kapitalnym remoncie, ale znowu nie mam pracy dla nich wszystkich i mógłbym ponieść straty.
Kupiłem więc ziemię, którą panu pokazywałem i swoimi maszynami będę ją uzbrajał i tak dalej o czym już mówiłem.
–Dlaczego to opłaca się panu, a nie opłacało się w komunizmie?
–Komunizm, to było coś, w czym pieniądze nie były matematycznie wyliczane. To jest mniej więcej tak, jak wyliczyli, że robienie statków jest nieopłacalne. Ale powiedzmy, że w Polsce statek był robiony w 20% za ruble transferowe, 20% za złotówki dewizowe, w 20% za marki wschodnioniemieckie, w 20% za korony czeskie, w 10% za złotówki i w 10 % za dolary. To mniej więcej tak, jakby chciał pan obliczyc 3 krowy + 2 świnie + 2 rowery = krowo-świnio-rowery. Komunizm to było coś, gdzie pieniądz nie był obliczony, a cała zabawa skończyła się jak przestali pożyczać na Zachodzie. Rachunki Polski wychodziły tylko z pieniędzy pożyczonych Polsce. Kiedy zaczęły rosnąć odsetki i nie można było pożyczyć pieniędzy na ich oddanie, to komuniści całą matematykę oddali Solidarności.
Dzisiaj znów matematyki nie używają. Ja to nazywam niechlujstwem ekonomicznym. Nie wyobrażam sobie, aby nie podliczyć po komuniźmie majątku - co mamy, co jesteśmy winni i co możemy zrobić. Tak jak to zrobiłem ze swoim przedsiębiorstwem, tak trzeba zrobić z całą Polską.
(cdn).
PORTRAIT with HISTORY Feliks Siemienas
Feliks Siemienas is one of the most colorful figures at the beginning of the Polish political transformation after 1989. Among his friends was journalist Jerzy Urban, director Marek Piwowski and American general Collin Powell, and President Ronald Reagan personally handed the Gold Medal of Freedom to them. Bolek and Lolek, at the White House in Washington. In Poland, he drove a cream-colored Rolls-Royce, and in Olsztyn he bought a company with construction equipment to build towns for compatriots returning from the USA in their old age.
Just after the war, his parents came from the Eastern Borderlands to today's Elbląg County. Among their three children, the middle son, Felek, graduated from a peat technical school in Elbląg, and later a post-graduate geological study. In this profession, he first worked in Szczecin, and in 1976, together with his newly married Renata, he moved to Olsztyn. He was employed in the Water Reclamation Design Office, and he was looking for a suitable place to build a house and fish ponds while traveling around the area. He found one in Grabin near Ostróda, where - back in the times of the People's Republic of Poland - he farmed trout. This fishing business was to bring him his first million. It was there that I visited him on October 1, 1991 and took the first photos. Since then we became friends and I visited him m.in. on the Greek island of Salamis in the Aegean Sea.
When I flew to Warsaw in the spring of this year (2023), Feliks called me talking about an amazing project he is working on and wants to show me. We couldn't meet right away because of his illness. We met on June 10, 2023 with his daughter Ewa in an apartment in Warsaw, we were supposed to meet again, until here on July 26, 2023, daughter Ewa informed me that Feliks had passed away. I decided to publish my conversation with him in 1991.
New York magazine KARIERA No. 33, December 1991 - Czesław Czapliński - "SIEMIENAS - in the American style".
Feliks Siemienas (born February 6, 1948 in Szyszków; died July 26, 2023 in Warsaw) - a billionaire, lives in Grabinek near Ostróda, has fish ponds near his residence. He is the owner of hundreds of hectares of land, a construction and renovation company in Olsztyn, with two hundred construction machines, employing over three hundred people. He drives the only Rolls Royce in Poland with California registration, which he bought in Beverly Hills for $175,000, he also has an English off-road Range Rover and a sports Mercedes 560 for his wife. He is the founder and president of the Polish American Siemienas Foundation based in Santa Monica. He awarded a medal and a $100,000 check to President Reagan a few months ago. He shocks the environment every now and then, - he recently held a press conference attended by almost a hundred journalists, because he raffled off five tickets to Los Angeles among those present.
People often ask me if you need luck to meet someone interesting. As with everything in life, a little luck never hurt anyone. Seriously, you just have to be in the right place at the right time.
I am sitting in the hall of the Victoria Hotel in Warsaw, which was packed to the brim on that day, and I am talking to Marian Lewandowski, the publisher of "Kariera", about what is happening on the publishing market in Poland. he can sit at our table in an unoccupied armchair.
The waiter, bringing coffee ordered by a stranger, said - I saw you on TV and I completely agree with what you said. I looked intently at the stranger looking through the magazines, he reminded me of someone - athletic figure, short mustache, green shirt?
- Here they write about my speech, a stranger showed the waiter a newspaper. I couldn't stand it any longer - I'm sorry, I saw you somewhere, what's your name?
- Siemienas - replied the stranger.
- What can I owe my interest to? - I wanted to interview you for "Career" and I was planning to visit you next week, so can we make an appointment right away?
- I think so, but please confirm the day before by phone. At that moment, Siemienas opened his briefcase and took out a business card with two flags at the top - American and Polish, and at the bottom two addresses: Santa Monica in California and Grabin in the Olsztyn province.
On the appointed day, exactly at 10 am, as it was arranged, after quite a long search I saw the American and Polish flags. A private road past the fish ponds led me to a house with a satellite dish and the California flag flying high. In the harsh rays of the autumn sun, the tennis court and swimming pool contrasted strongly with the surrounding greenery. After a while, a young woman appeared on the terrace of the first floor of the house.
Wait a minute, I'll go downstairs and open the door, my husband should be here by now, he's gone to the bank. After a while I was sitting in the living room drinking coffee. Mrs. Siemienas in the meantime called the bank and found out that Feliks had already left.
- I was only 7 minutes late, Siemienas started from the door.
What do you want to do first? Siemenas asked.
– I think it would be good to start with your company in Olsztyn. And later, when we return for dinner, for the promised trout, I'll talk to your wife and daughter when she comes back from school.
"Good idea, so let's go," Siemienas ordered.
A bright Rolls Royce with California plates was parked in front of the house. When I sat down comfortably, I realized that for the first time in my life I was inside a road aristocrat, and surprisingly in Poland, where it is the only car of this type. We took off abruptly.
- First question: where were you born?
- In the small town of Młynary in the Olsztyn Voivodeship, in 1948 in a small, typical Polish hole, where there was a mixture of Belarusians and Ukrainians. I come from a worker-peasant family, so to speak. Father was a stoker in the boiler room, he had a card mill and several hectares of land as a smallholder.
- What schools did you go to?
- First, I went to school in Elbląg, then in Szczecin, I graduated from zoological studies.
- What did you do afterwards?
- In the meantime, I was in the army. I wanted to go to California with a friend, they didn't give me a passport. A friend left on business because he was a doctor of the rowing team and stayed. I knew I couldn't get a passport, so in 1976 I got married, in July, and in November I came here and stayed in Poland. I also tried to create a karete team to go abroad with them, but my wife was pregnant and traveling was out of the question.
– I think it would be good to start with your company in Olsztyn. And later, when we return for dinner, for the promised trout, I'll talk to your wife and daughter when she comes back from school.
"Good idea, so let's go," Siemienas ordered.
A bright Rolls Royce with California plates was parked in front of the house. When I sat down comfortably, I realized that for the first time in my life I was inside a road aristocrat, and surprisingly in Poland, where it is the only car of this type. We took off abruptly.
- First question: where were you born?
- In the small town of Młynary in the Olsztyn Voivodeship, in 1948 in a small, typical Polish hole, where there was a mixture of Belarusians and Ukrainians. I come from a worker-peasant family, so to speak. Father was a stoker in the boiler room, he had a card mill and several hectares of land as a smallholder.
- What schools did you go to?
- First, I went to school in Elbląg, then in Szczecin, I graduated from zoological studies.
- What did you do afterwards?
- In the meantime, I was in the army. I wanted to go to California with a friend, they didn't give me a passport. A friend left on business because he was a doctor of the rowing team and stayed. I knew I couldn't get a passport, so in 1976 I got married, in July, and in November I came here and stayed in Poland. I also tried to create a karete team to go abroad with them, but my wife was pregnant and traveling was out of the question.
- How did you start here?
– Literally from scratch. With my pregnant wife, I bought this farm with a pension from my grandmother, i.e. without any money. Grandma had 9 hectares, an old cottage and barns. She couldn't handle it anymore, I pledged to pay her pension for life. Then I drew a trout pond, started to do geological research of the pond, which I made myself. Besides, the beautiful nature and clean water captivated me.
-"So you were lucky?"
-Not really. When I took a small loan for a specialized farm, which was fashionable at the time, and concreted one pond and let trout in, they put me in jail.
-Why?
– They said that I had seized social property because I bought fish cheaply and sold them dearly. I was in jail for almost a year, and my wife and little daughter were struggling. However, I wasted no time in four walls. I beat criminals with their heads against the wall, and I drew a house, ponds and a swimming pool, which I will build myself after I get out.
"And so did you?"
Yes, even though I had no money. Growing fish, I realized that the main money is made by those who sell them. I have to work hard growing, tending, and they earn much more in five minutes for brokerage. So I started selling them myself. Then I started increasing the value by smoking. I would go to Katowice with my wife, work at night, sell, regardless of whether it was winter or summer. I was returning at 10 o'clock at night from Warsaw, and at 5 o'clock in the morning I got up. This gave money to build a house.
Have you invested everything?
Slowly over three years I built the house you saw. I designed it to look rich and comfortable, but no frills, all the while paying attention to manufacturing first. In Poland it is done differently, first the access road, elegant buildings,
and at the very end, production, which is often no longer available
old.
Even then it was obvious that communism was coming to an end,
I could multiply money. I immediately launched with natural sausages, I opened a butcher's shop.
– You must have earned a lot, at that time there was a shortagen cold cuts and meat in Poland?
- Several hundred thousand dollars. Already in the years 1988/89 I had three new Mercedes, and in 1990 I bought the latest Mercedes 560 model for my wife. When communism fell, I had assets without debt.
– Democracy in Poland enabled you to get a passport and travel around the world. Did you go to the America you dreamed of?
“I used to visit my friend in California, who
was on the same wavelength as me.
What has America given you?
–A lot of extremely valuable information about loans and banks. I learned a new outlook on life, freedom, the role of money in life. I realized that by doing positive things I get complacent and sleep soundly. Nobody can blame me. Because if I smoke cigarettes or drive a Rolls Royce, I earned this car myself, I created good for myself and others. No one has the right to say that I am making excesses for myself, I have earned it.
– In business, anticipation is very important.
-In chess too. A total nerd does something without moving on
forward, a little smarter one move will predict. In general, the more moves you anticipate, the less competition there will be in the future.
I see absurdities in Poland that, for example, in Olsztyn there are state-owned farms that bring losses, people who do not have a job because there is too much food. House factories are standing, and people have no apartments. There are no construction areas, but there are agricultural ones. In order to change agricultural land into construction land, you must have a stamp. In the past, stamps were not given because there was not enough food, now there is too much food, but they forgot to put stamps again.
– Do you envisage changing this in the future?
“I know it's all about the lack of stamps here.
But how do I go to the commune or voivodship authorities and
I will say that I bought a state farm and ask for a change of land from agricultural to construction, they will not give it to me. If, however, I develop a comprehensive program for the voivodeship, that I will grow natural food on a piece of the State Agricultural Farm,
I'll build houses, I'll give people jobs, that's another matter.
– Is the awarding of a medal and 100,000 by you? dollars for ex-President Reagan also has something to do with your plans?
-Of course. Reagan is glad that someone from a poor country gives him money for the library, writes a letter, thanks, invites him to the biggest ball in America, where there will be five presidents. It impresses local authorities
two billion zlotys for ecology
I admitted.
I didn't give them the money physically, but I do for it sewage system, sewage treatment plant.
"I still don't know what you're earning at the moment and what will come to you from farmland, which you buy when there is oversupply of food in Europe, and hungry Russia has nothing to pay for?
-Near this forest - Siemienas points with his hand through the car window - I have bought 400 hectares of land. Let's say I turn half of it into construction territory. 200 hectares is 2 million square meters, even if it's $2, it's $4 million. And I bought a small piece of it. If I bring my machines into this area, arm it, its value will increase to 10 million dollars. And I don't have to sell it anymore if I have a mortgage against the rising value of the land. I can build houses, which increases the value of the investment even more, I have machines and people. I am independent. This is based on logic, and economic sloppiness and dilettantism still dominate in Poland.
– From this it is clear that you do not want to move to California permanently, have you become involved with Poland?
“My estate is like my child, never hers
I will sell, because there is no price, I built everything,
I planted every tree. I love it even though the climate doesn't
it's as good as California, but it's beautiful from May to September. For me, no country, no place on the globe
there is no such nature on earth, birds, plants...
– You don't mind Poland's location between Russia and Germany?
– On the contrary, you can earn from it by trading,
make free zones. Poles love to talk about themselves
as an exceptional one. Poland from sea to sea, and if you look at the history of Poland, he got spanked over and over again. Once from the Germans, once from the Russians, and recently from two
at the same time. Westerplatte defended itself for two weeks. Germany invaded Poland on September 1, if they surrendered the second,
then the Germans with new tanks would go to Russia and not
they would lose at Stalingrad and at Vladivostok. Poland would not be destroyed if it had some oil in it head. But no, they were marching in cavalry. It's like get under the train. France has surrendered, she has it all palaces. Poland has a brilliant location between Russia and the EEC, you just have to use it logically.
We are just arriving at the enterprise that I bought and was in ruins.
– We are driving a Rolls Royce into a huge square full of people
excavators, bulldozers, cars, tippers. After one side of the new glowing machines with inscriptions "Siemienas", and on the other rusty scrap metal, around which workers in overalls also bustle, also with the inscription "Siemiens".
– What are these people doing, removing this scrap?
“They're taking them in for repairs, I have a huge repair shop, those are the buildings in front you see. These machines that look new are after a general overhaul, they looked like scrap before. When I bought this company a few months ago with 300 employees, 200 machines and huge repair shops, it was bankrupt. When I bought them, I promised to hire all the people. And I kept my contract. Since I had no orders from outside, I decided to repair all old machines in my factory.
"But it didn't give you an influx of money into the coffers?"
– Yes, but the value of my factory, its assets, has increased. It turned out that there is a huge stock of spare parts in the warehouse of the workshop.
– How do you estimate the increase in the value of the bet?
“I think I raised the value of the factory by about a million dollars in a month. I have a lot of refurbished machines, but again, I don't have a job for all of them and I could take a loss.
So I bought the land that I showed you, and I will arm it with my machines, and so on, as I have already said.
– Why is it profitable for you and not in communism?
– Communism, it was something where money was not mathematically calculated. It's more or less like they calculated that making ships is unprofitable. But let's say that in Poland a ship was made in 20% for transfer rubles, 20% for foreign exchange zlotys, 20% for East German marks, 20% for Czech crowns, 10% for zlotys and 10% for dollars. It's more or less like if you were to calculate 3 cows + 2 pigs + 2 bicycles = cow-pig-bikes. Communism was something where money wasn't calculated, and all the fun ended when they stopped borrowing in the West. Poland's accounts came only from money lent to Poland. When interest began to rise and it was impossible to borrow money to pay it back, the communists gave all the mathematics to Solidarity.
Today they don't use math again. I call it economic sloppiness. I can't imagine not counting up the property after communism - what we have, what we owe and what we can do. As I did with my company, so must be done with the whole of Poland.
(continued).
Kolorowa postać! Zdjęcia z 1991 niesamowite