top of page
Szukaj

PORTRET z HISTORIĄ Bogusław Lustyk

  • Zdjęcie autora: Czesław Czapliński
    Czesław Czapliński
  • 3 lis 2019
  • 6 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 3 dni temu


ree

ree
ree
ree
ree
ree
ree

ree
ree

"...Czyste płótno jest dla mnie czymś w rodzaju pola walki, gdzie potykam sie z przeciwnikiem, którym jestem ja sam, z moimi ograniczeniami, kompleksami i niewiarą w sztukę. Czasami wygrywam, ale częściej zostaję pokonany. Nie poddaję się, bo wierzę, że te najważniejsze obrazy jeszcze przedemną. Chciałbym aby moje obrazy mówiły o moich fascynacjach, rozterkach, euforiach i zwątpirniach, mojej wierze i nadziei, mojej sile i słabości. Łącząc dwa tak odległe tematy, jak abstrakcyjna muzyka i ekspresyjne konie, próbuję pokazać to co je łączy a nie co dzieli..." – powiedział Bogusław Lustyk.


Urodził się w 1940 roku w Warszawie. Absolwent Liceum Technik Plastycznych w Bielsku-Białej (rzeźba). Ukończył z wyróżnieniem Wydział Grafiki i Malarstwa warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w 1965 roku. Dyplom w pracowni prof. Józefa Mroszczaka Po studiach uprawiał ilustrację i grafikę książkową. Zdobył około dwudziestu nagród i wyróżnień w ogólnopolskich konkursach na plakat. Brał udział w ponad 80 indywidualnych i grupowych wystawach plakatu i malarstwa m. in. we Francji, Belgii, USA i Australii. Jego międzynarodową karierę rozpoczęła wspólna wystawa w Hanowerze, gdzie prezentował swą twórczość wraz ze znanym rzeźbiarzem niemieckim Johenem Ilem.

Studia w Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplom z wyróżnieniem na wydziale malarstwa i grafiki w 1965 roku. Uprawia malarstwo, rzeźbę i grafikę użytkową.

Miał kikadziesiąt wystaw indywidualnych w kraju i za granicą, między innymi w: Stanach Zjednoczonych (Nowy Jork, Waszyngton, Atlanta, Chicago, Filadelfia), Niemczech, Szwecji, Finlandii, Francji i Australii.


ree
ree

Z Bogusławem Lustykiem wybitbym artystą, który ciągle poszukuje, spotkałem i zaprzyjaźniłem w Nowym Jorku, ponad dwardzieścia lat temu. Myślę, że pierwsze nasze spotkanie było17 XII 1998 r., tak przynajmniej mówi zdjęcie.

Po olbrzymim sukcesie w wyścigach konnych 124 Kentucky Derby w Louisville, Lustyk przeniósł się i otworzył autorską galerię w Saratoga Springs, na północy stanu Nowy Jork, gdzie odbywają się również wyścigi konne i gdzie odwiedzałem go, patrząc jak radzi sobie w nowym świecie.

Trzeba zdać sobie sprawę czym są Kentucky Derby, które po raz pierwszy miały miejsce w 1875 roku, gonitwa rozgrywana jest w pierwszą sobotę maja, obecnie na dystansie 2 kilometrów i trwa około 2 minut. Z tego powodu w Stanach Zjednoczonych potocznie określa się ją mianem „najbardziej emocjonujących dwóch minut w sporcie”. Gonitwa gromadzi na trybunach przeciętnie około 155 tysięcy widzów. Zaistnieć z tematem końskim, na tego typu imprzie, jest szczytem marzeń. Ciągle mam wrażenie, że Bogdan, nie bardzo zdaje sobie sprawę, co osiągnął?


ree
ree

—Czesław Czapliński: W Ameryce, gdzie oboje spędzamy wiele czasu, mówi się, że artystą może być każdy?

—Bogusław Lustyk: Nie ma jednej drogi do bycia artystą. Najważniejsza jest pasja i na pasji trzeba budować rusztowanie dla twórczości. Jednymi z elementów tego rusztowania jest edukacja artystyczna i doświadczenie, które można zdobywać na wiele sposobów.

Bycie artysta to jest samoświadomość, że się uczestniczy w procesie twórczym, że robi się coś wyjątkowego, a nie zdobywanie dóbr materialnych wynikajacych z wykonywania zawodu.

—Cz.Cz.:Czy w szkole artystycznej można się nauczyć wszystkiego?

—B.L.: Skończyłem Liceum Plastyczne w Bielsku Białej. Było to bardzo dobre liceum, bo w czasach kiedy była moda na naturszczyków ze wschodnich rubieży, wiekszość absolwentów naszego liceum dostawało się na studia. Teraz z perspektywy myślę, że to były jedyne niezmarnowane lata mojej edukacji artystycznej. Cały fundament na którym buduję moją sztukę mam z liceum. To jest umiejetność obserwacji, perfekcję rysowania, a przede wszystkim zaszczepiona mi przez wspaniałego profesora Józefa Klimka wiara w nigdy nie kończący się proces twórczy, z jego bogactwem emocji, uniesień i zwątpień, w desperacką potrzebę obrony własnej wolności - jak koń który raczej zginie niż da się okiełznać.


ree
ree
ree

—Cz.Cz.: Poszedłeś potem na warszawskie ASP, czego się tam nauczyłeś?

—B.L.: Tego poczucia z liceum, nie zdołała zabić Akademia Warszawska, w której spedziłem następnie sześć długich lat. Może by jej się to nawet udało, gdyby nie ostatni semestr i dyplom w pracowni prof. Józefa Mroszczaka, który pozostawił mi zupełną swobodę, akceptował moje pomysły i nie przeszkadzał, ukończyć studia z wyróżnieniem.

Dało mi to przepustkę do projektowania plakatów, których zrobiłem około stu, a z których dwadzieścia otrzymało nagrody na konkursach i wystawach. Najważniejsze to te pierwsze, kiedy jeszcze nie myślałem o wygraniu. "Polska zaprasza" i "Do Polski przez cały rok".

—Cz.Cz.: Wystawiałeś plakaty?

—B.L.: Tak. Na wystawach w Polsce na Biennale Plakatu i poza granicą w Belgii, Francji, Włoszech, Rosji, Australii. Najważniejsza wystawa plakatu była w 1972 r., którą nazywam "pośmiertną", a która zamka mój okres plakatowy. Ta decyzja otwiera trwajacy do dzis okres malarstwa w mojej twórczości.

—Cz.Cz.: Skąd konie w twojej twórczości?

—B.L.: To chyba mam w genach. Odkąd sięgam pamięcią moje emocje, moje marzenia zwiazame były z końmi. Konie miały dla mnie jakąś magiczną moc i tragizm. Pierwsze konie jakie widzialem w życiu, to były konie zabite i ranne w czasie wojny. Widok tych bezradnych cierpiących istot, wrył mi się na zawsze w pamięć. Ciagle powracał w moich rysunkach i jak magnes ciągnął mnie do tych zwierząt, położył się piętnem na moim życiu i twórczości.

—Cz.Cz.: Jaki moment uważasz za najważniejszy?

—B.L.: Było kilka ważnych momentów. Na pewno wystawa w Hanowerze wspólnie ze znanym rzeźbiarzem niemieckim Johenem Ihle. To była przepustka do "equestrian art " na poziomie europejskim. Kontynuacją tej drogi były wystawy w Szwecji w1989 i 2000. Odbiór moich prac utwierdził mnie w słuszności ukazywania konia, w całym bogactwie ekspresji, bez typowego sentymentalizmu. Konsekwencją tej postawy była w 1994r. propozycja retrospektywnej wystawy w Muzeum Kentucky Horse Park w Lexington, Kentucky w Stanach Zjednoczonych, największym centrum na świecie. Była to pierwsza tak duża wystawa indywidualna w tym Muzeum i wynikała z chęci pokazania konia w sztuce, w innym niekomercyjnym wymiarze.

Sukces wystawy zaowocował zaproszeniem do otwarcia własnego studia - galerii na terenie Kentucky Horse Park i tytuł Oficjalnego Artysty.

ree
ree
ree

W 1998 moje obrazy zostaly wybrane jako logo 124 Kentucky Derby najsławnieszego wyścigu na świecie, a ja otrzymałem tytuł "Oficjalnego Artysty" tej imprezy (drugi w historii - po sławnym LeRoy Neimanie, a przed równie sławnym Peterem Max). Towarzyszyła temu wydarzeniu wystawa moich prac w Muzeum Kentucky Derby. Prawie wszystkie obrazy z tej wystawy zostaly sprzedane, w cenach od 7 000 do 30 000 dolarów. Największy i najdroższy zakupił do swojej kolekcji Mr. Mike Pegreem, właściciel zwycięskiego konia.

—Cz.Cz.: To ciekawe, że tak gigantyczny sukces w Ameryce, nie został zauważony w Polsce. Potem przeniosłeś się do Saratoga Spring. Gdybyś miał określić swój styl malarstwa?

B.L.: Styl w jakim tworzę, to poetycka ekspresja z dużą dozą abstrakcji. Moja penetracja tematu "koń" idzie dwoma torami: "mistyka" i "ruch". W tych ramach zawiera sie cały mój emocjonalny stosunek do przedmiotu. Staram się respektować jedynie reguły malarstwa bez schlebiania tanim sentymentom. Moje zaangazowanie w ten temat traktuje jako posłannictwo, jako walkę ze sprowadzaniem konia do roli sympatycznego gadżetu.

O słuszności mojej drogi utwierdza mnie świadomość, że w USA, tym maksymalnie skomercjalizowanym kraju, jako jeden z niewielu artystów, żyje wyłacznie ze sztuki, nie malując komercji. Odbiorcami mojej twórczości są w większości lekarze, prawnicy i ludzie biznesu, którzy do nowoczesnych domów, szukają nowoczesnych obrazów, a nie tylko jakiegoś obrazu z koniem.

Mam swoją "Biblię" do której wracam jak do oczyszczajacego źródła inspiracji. To moja książka "O ty, piękno konia". Jest to wybór poezji z moimi grafikam, ukazujący bogactwo wzajemnych relacji konia i człowieka.

—Cz.Cz.: Jaki jest twój stosunek do konia?

—B.L.: Ma podłoże mistyczne. Pierwszymi zapamiętanymi obrazami nie były piękne konie ale konie ranne, stojące na trzech nogach w kałuży krwi. I jakkolwiek potem pszyszło do mnie, i piekno, i siła, i szybkość konii to na te wszystkte piękne konie, cieniem nakłada się wspomnienie tych bezbronnych, cierpiacych i ginących z winy człowieka. Ta świadomość powoduje że nie potrafię widzieć konia w jednym tylko wymiarze i że wszystko się we mnie buntuje przeciwko takiemu malowaniu.


—Cz.Cz.: Kiedy i gdzie widziałeś takie konie?

To bylo podczas wojny w Żarnowie, małym miasteczku gdzie zostaliśmy wysiedleni z Warszawy po powstaniu.

—Cz.Cz.: A twoja fascynacja tańcem?

—B.L.: Moja fascynacja sztuką tańca zaczęła się w Ameryce od spotkania z Alvin Ailey American Dance Theatre i New York City Balet. Zaowocowało to współpracą z National Museum of Dance w Saratoga Springs, a następnie z Teatrem Wielkim ‒ Operą Narodową, gdzie w 2002 roku pokazałem kilkuletnie efekty.

Tutaj swoją twórczość opieram jedynie na intuicji, na budowaniu własnego świata teatru, bez znajomości reguł i detali. Daje to olbrzymią swobodę. To jest jak fala, która zatapia, unosi, wiruje, prawdziwy nieprzewidywalny żywioł.

Bogusław Lustyk niestrudzenie tworzy nowe projekty, ostatnio nawet trójwymiarowe, na pewno nie można sie z nim nudzić. Jak przylatuję do Warszawy, nie wiem co będzie robił nowego.

Uzyskał 25 nagród za twórczość w dziedzinie plakatu i malarstwa, w tym 8 w konkursach organizowanych przez Polski Komitet Olimpijski.

Twórczość Bogusława Lustyka była eksponowana na Olimpiadach w Barcelonie, Atlancie i Londynie.

ree
ree

W 2012 roku realizował w Londynie unikatowy projekt „Malowana Kronika Olimpiady” pod honorowym patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Z okazji jubileuszu 150 rocznicy urodzin Fryderyka Chopina przygotował cykl obrazów p.t. „Malowanie Muzyki”, który był eksponowany w Galerii Kordegarda i na Międzynarodowym Festiwalu w Międzyzdrojach (w trakie tych ekspozycji obrazy były interpretowane muzycznie przez Waldemara Malickiego), a także na wystawach w Chicago i Saratoga Springs (w trakcie tych wystaw obrazy były inspiracją do muzycznych improwizacji dla amerykańskich muzyków jazzowych).

W ramach współpracy z Teatrem Wielkim zaprojektował oprawę promocyjną 8. Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Tadeusza Moniuszki.

W 2014 i 2015 roku dla uczczenia Powstania Warszawskiego wykonał 150 grafik o tematyce powstańczej, które wykorzystał do zrealizowania na Krakowskim Przedmieściu instalacji w formie barykad „Dziś idę walczyć, Mamo” i „Powstańcze Szańce”. Instalacje te spotkały się z ogromnym oddźwiękiem społecznym.

W 2015 roku Bogusław Lustyk obchodził 50-lecie pracy twórczej. Przeglądem dorobku artysty była retrospektywna wystawa w Domu Artysty Plastyka w Warszawie.

Bogusław Lustyk, według mnie, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, obserwujcie go.


ree

ree

ree
ree

ree
ree
ree
ree
ree
ree

"...Dziś (28 VII 2023 r.) otrzymałem od artysty Bogusława Lustyka, z którym przyjaźnię się od wielu lat, mój portret, namalowany przez niego 80x60 cm, akryl na płótnie w jego studio w Warszawie, który zaczął malować w ubiegłym roku..." – Czesław Czapliński.

ree

ree

ree

ree

ree

ree

ree

ree
ree
ree
ree
ree
ree
ree
ree
ree
ree

 
 
 

Comments


  • Facebook Social Icon
  • YouTube Social  Icon
bottom of page