top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraCzesław Czapliński

PORTRET z HISTORIĄ Stanisław Szukalski

Zaktualizowano: 14 paź 2023


Stanisław Szukalski(1893-1987). W grudniu 2018 roku na platformie Netflix pojawił się film: "STRUGGLE: The Life and Lost Art of Szukalski" (WALKA: Życie i zaginiona twórczość Stanisława Szukalskiego) w reżyserii Irka Dobrowolskiego i wyprodukowany przez aktora laureata Oscara Leonarda DiCaprio i jego ojca, to historia hollywoodska. Ta historia dzieje się zresztą w Los Angeles. Młody kolekcjoner komiksów Glenn Bray trafia w 1968 r. w antykwariacie na wydaną w 1923 r. monografię polskiego artysty – Stanisława Szukalskiego. Książka, która miała 200 stron zafascynowała go. Było tam pełno rysunków i zdjęć rzeźb. Przypadkowo okazuje się, że Szukalski wciąż żyje i mieszka kilka km od niego. Dochodzi do spotkania, które daje początek trwającej kilkanaście lat niezwykłej przyjaźni. Dzięki staraniom Braya i jego kolegów świat na nowo dowiaduje się o jednym z największych artystów XX wieku, który przez lata biedował na przedmieściach Los Angeles.

Kim był Stanisław Szukalski? Urodził się w 1893 roku w Warcie, niedaleko Sieradza, o pseudonimie "Stach z Warty". Wiele źródeł podaje, że przyszły artysta i skandalista od najmłodszych lat przejawiał niespotykany talent plastyczny.

W 1903 roku rodzina Szukalskich wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Stanisław, mając zaledwie 13 lat, został przyjęty do Chicago Art Institute, wzbudzając podziw wykładowców. Naukę kontynuował w Polsce, gdzie mimo bardzo młodego wieku, zdobył uznanie legendarnego rzeźbiarza Konstantego Laszczki i został przyjęty do Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W wieku zaledwie 18 lat uhonorowany został srebrnym medalem na pierwszej wystawie, a jesienią 1912 roku w krakowskim Pałacu Sztuki miała miejsce pierwsza jego indywidualna wystawa. W następnym roku jego prace wystawiane były wraz z dziełami Witkiewicza, Malczewskiego. Magazyn „Vanity Fair” w roku 1921 pisał o Szukalskim, że jest on w rzeźbiarstwie tym, kim Dante i Edgar Allan Poe w literaturze.

W 1923 Szukalski wraz z żoną wyjechali razem do Polski, już niepodległej. W 1925 otworzył swoją wystawę w warszawskiej Zachęcie, w tym samym roku wygrał wileński konkurs na projekt rzeźby Adama Mickiewicza, który nie został zrealizowany. W tym samym roku na Międzynarodowej Wystawie Nowoczesnej Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu otrzymał Grand Prix za brązy, Dyplom Honorowy za projekty architektoniczne oraz Złoty Medal za rzeźbę w kamieniu.

Artysta ostro sprzeciwiał się "małpowaniu zagranicy", swoje tezy zawarł w manifeście wygłoszonym w 1929 roku na wystawie Cechu Jednoróg. Założył Szczep Rogate Serce – grupę artystyczną skupiającą młodych plastyków. Za duchowego przywódcę Szukalski uznawał Józefa Piłsudskiego.

Szukalski do Ameryki trafił ponownie w 1939 roku, tuż po kapitulacji Warszawy. Mając obywatelstwo USA osiedlił się tam na stałe.

W 1940 roku przeprowadził się do Los Angeles. Imał się dorywczych zajęć, projektując m.in. scenografie do filmów oraz efekty specjalne i portrety. Pokłosie jego pracy można zobaczyć w słynnej scenie snu w "Urzeczonej" Alfreda Hitchcocka, gdzie na planie współpracował z Salvadorem Dalim.

Przez większość życia w Stanach Szukalski borykał się z kłopotami finansowymi. W 1982 wydany został album Inner Portraits. W tym czasie przyleciałem do Los Angeles i mam tzw."proof copy" tego albumu, podpisany dla mnie przez Szukalskiego i serię unikalnych zdjęć jakie mu zrobiłem.

Ale jak to było po kolei? O Szukalskim w 1980 roku dowiedziałem się w Nowym Jorku od rzeźbiarza Andrzeja Pityńskiego, który powiedział: "...Po raz pierwszy usłyszałem nazwisko Szukalskiego z ust prof. Bandury w ASP w Krakowie, jako student drugiego roku rzeźby. Profesor wdał się w dyskusję ze studentem piątego roku, który gdzieś w antykwariacie wygrzebał czasopismo, omawiające wystawę Szukalskiego. Wszyscy w pracowni z zapartym tchem słuchaliśmy barwnej i wojowniczej historii Stacha z Warty, bo taki miał pseudonim Szukalski, którą w pikantnych słowach opowiadał profesor. Był to dzień w którym wszyscy zaraziliśmy się Szukalskim. Stał się dla nas czymś nieosiągalnym i wspaniałym. Od tamtego czasu upłynęło kilka lat – przyjechałem do Stanów Zjednoczonych i postanowiłem odszukać Szukalskiego. Zdobyłem adres artysty. Napisałem list i wysłałem zdjęcia moich prac. Po kilku dniach przyszła odpowiedź – Szukalski bardzo negatywnie wyraził się o mojej pracy, korespondencja między nami nie kleiła się; postanowiłem zaryzykować: Nowy Jork - Los Angeles. Nie będąc pewien przyjęcia jakie mnie spotka, nie uprzedzajac Szukalskiego, po partyzancki zaskoczyłem go w 1979 r., o 8:30 rano w piżamie, przy kawie Szukalski przyjął mnie bardzo serdecznie.

Jeszcze dziś jestem pod jego wrażeniem. Był dla mnie swego rodzaju zderzeniem z historią i legendą. Podziwiałem, jak szybko i sprawnie modelował projekt pomnika papieża Jana Pawła II. Nasze drogi w rzeźbie są odmienne, co bardzo irytowało Szukalskiego, ale jestem pełen podziwu i ogromnego respektu dla idei, pasji twórczej i filozofii życia tego nieprzeciętnego artysty...".

Zapalony opowiadaniami Andrzeja Pityńskiego, postanowiłem podczas mego pobytu w Kalifornii, gdzie miałem sporo przyjaciół odwiedzić Szukalskiego. W Burbank, dzielnicy Los Angeles, na pierwszy ogień w sierpniu 1982 r. wystawiłem młode dziewczyny, które pokazały się w oknie Szukalskiemu i pełen animuszu staruszek otworzył drzwi. W swojej ponad 40 letniej karierze, mialem kilkaset niezwykłych spotkań, ale rozmowa z Szukalski, jest we mnie ciągle. Pamiętam, że pod koniec naszego spotkania, kiedy dowiedział się, że specjalnie przyleciałem z Nowego Jorku, aby się z nim zobaczyć i będę pisał o nim. Powiedział – co ja ci dam? Na stole leżał nowy album Szukalskiego Inner Portraits tzw."proof copy" z drukarni, wszystko sprawdziłem - jest OK, wiec dam Ci mój najnowszy album, którego jeszcze nikt nie ma. Podpisał mi go swoim niezwykłym pismem.

Z rodziną DiCaprio Szukalski poznał się w 1983 roku za sprawą swojego przyjaciela i agenta Glenna Braya. Ojciec aktora, George DiCaprio, ceniony rysownik komiksów, momentalnie zafascynował się twórczością Szukalskiego. Między nimi zawiązała się niemal rodzinna więź, która trwała aż do smierci Szukalskiego w 1987 r. Przez ten cały okres otaczano Szukalskiego opieką i szczerą przyjaźnią, a mały Leo często był zostawiany pod opieką "polskiego dziadka".


Co ciekawe od 1940 r., do końca życia, które Szukalski spędził w Los Angeles, prowadził żmudne badania nad pierwotnym językiem ludzkości. Nazwał go „Protong”, w języku polskim „Macimowa”. Dokumentacja obejmuje 43 tomy opracowań teoretycznych i 14 tys. rysunków. Dzieło wcześniej traktowane z przymrużeniem oka, dziś czeka na prawdziwych badaczy, którzy się za to wezmą. Mój portret Szukalskiego, z palcem przy głowie, jest na tle tego archiwum, które oglądałem w jego pracowni. Czy to jakiś sygnał, że może się jeszcze coś niesamowitego wydarzyc?

PORTRAIT with HISTORY Stanisław Szukalski (1893-1987)

Stanisław Szukalski (1893-1987). In December 2018, a movie appeared on the Netflix platform: "STRUGGLE: The Life and Lost Art of Szukalski" (WALKA: Życie i zagakanego Stanisław Szukalski) directed by Irek Dobrowolski and produced by actor laureate Oscar Leonard DiCaprio and his father, this is a story hollywoodska. This story happens in Los Angeles anyway. The young comic book collector Glenn Bray goes in 1968 in an antique shop to the monograph of the Polish artist - Stanisław Szukalski, published in 1923. The book, which had 200 pages, fascinated him. It was full of drawings and photographs of sculptures. It accidentally turns out that Szukalski is still alive and lives a few km away from him. There is a meeting that gives rise to an amazing friendship lasting over a dozen years. Thanks to the efforts of Bray and his colleagues, the world learns again about one of the greatest artists of the 20th century, who for years poore in the suburbs of Los Angeles.

Who was Stanisław Szukalski? He was born in 1893 in Warta, near Sieradz, under the pseudonym "Stach from Warta". Many sources say that the future artist and scandalist from an early age exhibited unusual artistic talent.

In 1903, the Szukalski family emigrated to the United States. Stanisław, at the age of 13, was admitted to the Chicago Art Institute, arousing admiration from his lecturers. He continued his education in Poland, where, despite his very young age, he was recognized by the legendary sculptor Konstanty Laszczka and was admitted to the Academy of Fine Arts in Krakow. At the age of only 18, he was awarded a silver medal at the first exhibition, and in the autumn of 1912 his first individual exhibition took place in the Palace of Arts in Kraków. The following year, his works were exhibited along with the works of Witkiewicz, Malczewski. The magazine "Vanity Fair" in 1921 wrote about Szukalski that he is in sculpture who Dante and Edgar Allan Poe in literature.

In 1923 Szukalski and his wife left for Poland, now independent. In 1925 he opened his exhibition in Warsaw's Zachęta, and in the same year he won the Vilnius competition for the sculpture design of Adam Mickiewicz, which was not implemented. In the same year, he received the Grand Prix for bronzes, the Honorary Diploma for architectural designs and the Gold Medal for stone sculpture at the International Exhibition of Modern Decorative Arts in Paris.

The artist sharply opposed the "monkeying of the rest of the world" and included his theses in a manifesto presented in 1929 at the Unicorn Guild exhibition. He founded the Horned Heart Strain - an artistic group gathering young artists. Józef Piłsudski recognized him as a spiritual leader.

Szukalski came to America again in 1939, just after the capitulation of Warsaw. Having US citizenship, he settled there permanently.

In 1940 he moved to Los Angeles. He took casual jobs, designing, among others movie sets, special effects and portraits. The aftermath of his work can be seen in the famous dream scene in Alfred Hitchcock's "Charmed", where he collaborated with Salvador Dali on the set.

For most of his life in the US Szukalski struggled with financial problems. In 1982 the album Inner Portraits was released. At that time I flew to Los Angeles and I have the so-called "proof copy" of this album, signed for me by Szukalski and the series of unique photos I took of him.

But how was it in turn? In 1980, I found out about Szukalski in New York from the sculptor Andrzej Pityński, who said: "... For the first time I heard Szukalski's name from the lips of Prof. Bandura at the Academy of Fine Arts in Krakow, as a second-year student of sculpture. The professor got into a discussion with a fifth-year student who unearthed a magazine somewhere in the antique shop discussing Szukalski's exhibition. he became something unattainable and wonderful for us. Several years have passed since then - I came to the United States and decided to find Szukalski. I got the artist's address. I wrote a letter and sent photos of my works. After a few days the answer came - Szukalski very negatively expressed about my work, correspond the relationship between us was not sticky; I decided to take a risk: New York - Los Angeles. Not being sure of the party that would meet me, without notifying Szukalski, I surprised him after a guerrilla in 1979, at 8:30 in the morning in pajamas, with coffee he sought me very warmly. I am still impressed with him today. For me it was a kind of clash with history and legend. I admired how quickly and efficiently he modeled the design of the monument to Pope John Paul II. Our paths in sculpture are different, which annoyed Szukalski very much, but I am full of admiration and great respect for the idea, creative passion and philosophy of life of this extraordinary artist ... ".

Ignited by Andrzej Pityński's stories, I decided during my stay in California, where I had many friends to visit Szukalski. In Burbank, a district of Los Angeles, in August 1982, I first exposed young girls who showed up at the window of Szukalski and an emotional old man opened the door. In my more than 40 years of career, I had several hundred unusual meetings, but the conversation with Szukalski is still in me. I remember that at the end of our meeting, when he learned that I had specially arrived from New York to see him and I would write about him. He said - what will I give you? On the table was the new album of Szukalski Inner Portraits so-called "proof copy" from the printing house, I checked everything - it's OK, so I will give you my latest album, which nobody has yet. He signed it with his unusual handwriting. He met the DiCaprio family in 1983 through his friend and agent Glenn Bray. The actor's father, George DiCaprio, a respected comic book artist, was immediately fascinated by the art of Szukalski. An almost family bond formed between them, which lasted until the death of Szukalski in 1987. Throughout this period Szukalski was surrounded with care and sincere friendship, and little Leo was often left in the care of his "Polish grandfather". Interestingly, from 1940, until the end of his life, Szukalski spent in Los Angeles, he conducted painstaking research into the original language of humanity. He called it "Protong", in Polish "Macimowa". The documentation includes 43 volumes of theoretical studies and 14 thousand. drawings. The work, previously treated with a grain of salt, is now waiting for real researchers who will take care of it. My portrait of Szukalski, with a finger to his head, is against the background of this archive, which I watched in his studio. Is this a signal that something else may happen?

Niezwykle aktualna jest rozmowa o Stanisławie Szukalskim, jaką opublikowałem w 1982 r. w rozmowie z niestety już nie żyjącym rzeźbiarzem Andrzejem Pityńskim, dzięki któremu odwiedziłem Szukalskiego w Los Angeles.

Czesław Czapliński – Zderzenie dwóch epok w rzeźbie, New York „Przegląd Polski” 8-14 lipca 1982.

Ostateczny efekt pracy artysty – dzieło – jest wynikiem zmagania się twórcy z tworzywem. Jest też odzwierciedleniem psychiki artysty, jego przeżyć i filozofii życia.

Zestawieni Stanisława Szukalskiego i Andrzeja Pityńskiego na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać przypadkowe.

Co ich łączy? Silna indywidualność twórcza i duch polskości mimo tego, że reprezentują różne epoki i style.

Stanisław Szukalski, początkowo pod wpływem Rodina i secesji, stworzył oryginalny styl, charakteryzujący się dużym nagromadzeniem szczegółów i bogactwem symboliki.

Uczył się w Instytucie Sztuki w Chicago (od 12 roku życia) a potem w krakowskiej ASP, w pracowni rzeźby prof. Konstantego Laszczki. Rysunek z modela studiował w pracowni prof. Jacka Malczewskiego.

W 1929 roku organizuje grupę artystow "Szczep Szukalczyków herbu Rogate Serce". z którą wystawia w Warszawie, Katowicach i Krakowie. Bierze udział w Międzynarodowej Wystawie Sztuki i Techniki w Paryżu (1937).

Podczas jednych z pierwszych nalotów bombowych na Warszawę w II wojnie światowej ulegają zniszczeniu prawie wszystkie rzeźby i rysunki Szukalskiego. Artysta wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych, tym razem już na stałe, odwiedzając Polskę jedynie w 1957.

Obecnie 87-letni Szukalski mieszka w Kalifornii i pracuje nad teorią. która ma uzasadniać jego tezę, że ludzie mówili niegdyś jednym językiem (wg Szukalskiego językiem najbardziej zbliżonym do pierwotnego jest język polski). Przedstawił ją w 8 tomach, które zilustrował kilkoma tysiącami rysunków; ostatnio ukazały się dwa następne jego albumy pt. „Thoughtful of Pearls” (1980) i „Inner Portraits” (1982).

Pisząc o powyższej teorii nie sposób nie wspomnieć o koncepcji (uzupełnianej i i rozszerzanej do 1936 roku której głównym celem było zlikwidowanie krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, tego „…wylęgacza miernot i rzeźni twórczości polskiej…”, która wg Szukalskiego - będąc ostoją sztuki francuskiej w Polsce, nie wniosła nic nowego a jedynie doprowadziła do upadku sztuki polskiej i zaniku jej słowiańskiej odrębności. Szukalski uważał, że najlepiej ASP w Krakowie zlikwidować, gmach jej sprzedać, a pieniądze przeznaczyć na budowę "Twórcowni” tj. pracowni, gdzie mogliby swobodnie pracować i kształcić się malarze i rzeźbiarze. Oczywiście - według nowego systemu pedagogicznego, w myśl którego na czele stoi jeden pedagog (oczywiście Szukalski). Dzięki swojej mądrości może on zdziałać więcej, niż setki miernych profesorów wykładających w Akademii – twierdził. Tematyka prac powinna dotyczyć słowiańskiej przeszłości Polski, ponieważ jest to jedyna droga uwolnienia się spod wpływów obcej i narodzin nowej sztuki – prawdziwie narodowej. Szukalski był przekonany, że dzięki działalności "Twórcowni” nie tylko uzdrowi stosunki w polskim środowisku artystycznym, ale doprowadzi do tego, że w ciągu pięciu lat Kraków stanie się centrum sztuki, do którego zjeżdżać będą uczniowie z całego świata.

Rzeźby Andrzeja Pityńskiego realizowane są w dwóch nurtach: realistycznym i formistycznym; zbliżone są do rzeźb francuskiego artysty E.A. Bourdella. Detal – – tak ważny u Szukalskiego – jest w pracach Pityńskiego prawie wyeliminowany. Cechuje je natomiast duże wyczucie bryły i rytmu.

Pityński zrealizował kilkanaście rzeźb, płaskorzeźb i medali pamiątkowych, największą jest niedawno ukończona rzeźba „Partyzanci”. Obecnie przygotowuje rzeźbę nawiązującą do historii Polski, która będzie w2000 roku.

Do ciekawego spotkania Szukalskiego z Pityńskim doszło niedawno w Los Angeles. Zwróciłem się do Andrzeja Pitynskiego o garść wrażeń.

—Kiedy zetknął się pan po raz pierwszy ze Stanisławem Szukalskim?

—Po raz pierwszy usłyszałem nazwisko Szukalskiego z ust prof. Bandury w ASP w Krakowie, jako student drugiego roku rzeźby. Profesor wdał się w dyskusję ze studentem piątego roku, który gdzieś w antykwariacie wygrzebał czasopismo, omawiające wystawę Szukalskiego. Wszyscy w pracowni z zapartym tchem słuchaliśmy barwnej i wojowniczej historii Stacha z Warty, bo tak też nazywał się Szukalski, którą w pikantnych słowach opowiadał profesor. Był to dzień, w którym wszyscy zaraziliśmy się Szukalskim. Stał się dla nas czymś nieosiągalnym i wspaniałym. Od tamtego czasu upłynęło kilka lat - przyjechałem do Stanów Zjednoczonych i postanowiłem odszukać Szukalskiego. Zdobyłem adres artysty. Napisałem list i wysłałem zdjęcia moich prac. Po kilku dniach przyszła odpowiedź – Szukalski bardzo negatywnie wyraził się o mojej pracy, korespondencja między nami nie kleiła się ; postanowiłem zaryzykować: Nowy Jork - Los Angeles. Nie będąc pewien przyjęcia jakie mnie spotka, nie uprzedzając Szukalskiego, po partyzancku zaskoczyłem go o 8.30 rano w piżamie, przy kawie. Szukalski przyjął mnie bardzo serdecznie.

—Jakie wrażenia wyniósł pan z tego spotkania?

—Jeszcze dziś jestem pod jego wrażeniem. Było dla mnie swego rodzaju zderzeniem z historią i legendą. Szukalski jest w pełni sił twórczych. Podziwiałem, jak szybko i sprawnie modeiował

projekt pomnika papieża Jana Pawła II. Jego bystrość i inteligencja promieniują i udzielają się otoczeniu, przebywać z nim to prawdziwe szczęście dla artysty. Nasze drogi w rzeźbie są odmienne, co bardzo irytuje Szukalskiego, ale jestem pełen podziwu i ogromnego respektu dla idei, pasji twórczej i filozofii życia tego nieprzeciętnego artysty.

—Jak ocenia pan twórczość Szukalskiego?

—Twórczość Szukalskiego jest niepowtarzalna. Idea wskrzeszenia kultury polskiej na fundamentach prasłowiańszczyzny jemu tylko jest bliska i wiadoma. Cechuje ją antynaturalizm, stylizacja i symbolizm. Swe prace wykańcza do najdrobniejszych szczegółów, detal dominuje w całej kompozycji, prace jego. mimo małych rozmiarów, są monumentalne.

—Wspomniał pan, że Szukalskiego irytujq pańskie prace. Dlaczego?

—W moich rzeźbach celowo rezygnuję ze szczegółów na rzecz scalonej kompozycyjnie bryły. Pozostawiam fakturę materiału, nie dopowiadam wszystkiego do końca. Daję odbiorcy szansę rozwinięcia skrótu, jakim jest szkicowa forma rzeźby. To jest właśnie główną przyczyną irytacji i krytyki Szukalskiego.

—Co pan sądzi o teorii, nad którą Stanisław Szukalski pracuje od czterdziestu lat?

—Pochodzenie języka jest jedną z największych zagadek ludzkości. Religia hebrajska głosi, że słowa wypowiedziane przy stworzeniu świata przez Jahwe (zawarte w księgach Mojżeszowych) były tymi od których pochodzą wszystkie inne.

Szukalski jest innego zdania – stworzył teorię. w której doszukuje się w pierwszych sylabach, którymi dziecko posługuje się w kontakcie z otoczeniem – fundamentów mowy ludzkiej. Według niego, najbardziej zbliżone są one do mowy polskiej.

Bez względu na to. czy jest to prawdopodobne czy nie, warto o tym wiedzieć. Teoria Szukalskiego jest bardzo interesującą lekturą; autor operuje ogromną wiedzą z różnych dziedzin nauki, kultury i sztuki, zwłaszcza dla nas, Polaków, nie pozbawioną emocji.

—Czy nie sądzi pan. że sztuka "czysto narodowa” – jaką uprawia Szukalski – nie ma racji bytu poza Polską?

—Pojęcie sztuki "czysto narodowej” jest złożone, różnie interpretowane, zwłaszcza dzisiaj, gdy każdy artysta sili się na własny styl i perfekcjonizm. W historii rzeźby polskiej trudno znaleźć przykład sztuki "czysto narodowej” może posąg Światowida z V w.n.e. znaleziony w Zbruczu. a stanowiący obecnie eksponat Muzeum Etnograficznego w Krakowie, mógłby być przykładem oryginalnej polsko–słowiańskiej rzeźby monumentalnej, nie skażonej obcymi wzorami.

W polskiej sztuce wizualnej dominuje temat "czysto narodowy”, który obecnie w sztuce jest sprawą drugorzędną, najczęściej celowo eliminowany przez twórców; narracja jest sprawą drugorzqdną. tolerowaną tylko wtedy, gdy dzieło jest doskonale pod względem formalnym. Szukalski dostrzegł to 70 lat temu i podjął walkę o narodową formę w polskiej rzeźbie, odcinając się wyraźnie od tradycji zachodnioeuropejskich. Szukając nowych form, często instynktownie, czasem świadomie wykorzystuje egzotyczne formy odległych kultur, czym doprowadza do szału wykształconych na kulturze chrześcijańskiej krytyków, historyków sztuki i dziennikarzy. Szukalski walczy o wyodrębnienie polskiej kultury, szuka fundamentów dla polskiej sztuki w rodzimej pogańskosłowiańskiej kulturze, nie skażonej wpływami innych narodów.

Jest mistrzem rzeźby, nie widzę mu równego pośród żyjących w skali międzynarodowej, jak również w historii polskiej rzeźby w okresie międzywojennym święcił triumfy – obecnie sztuka jego jest mało znana, ale tak samo oryginalna jak 40 lat temu. Jestem pewny, że w niedalekiej przyszłości Szukalski zostanie ponownie odkryty - potrzebny jest mu tylko mecenas. który zaprezentuje jego dzieła światu, a to jest kosztowne. Tragedią polskich artystów jest to, że są zdani na łaskę niepolskich mecenasów sztuki. Nawet najbogatsi przedstawiciele Polonii są zbyt biedni. Rynek sztuki to dżungla transakcji finansowych, to poker, a w pokerze wygrywa pieniądz, nie karta: czasem tylko życie płata figla, gdy gracz zaryzykuje i postawi wszystko na jedną kartę.

—Jak się układa współpraca Szukalskiego z Polonią w Stanach Zjednoczonych?

—Tragicznie. Przykre jest, że polonijne instytucje czy Kongres Polonii Amerykańskiej przez 40 lat nie pomogły stworzyć mu warunków do pracy twórczej. Senior polskiej rzeźby pozostawiony jest na łasce "Social Security”.

Kilka lat temu w Nowym Jorku zmarł z wycieńczenia i głodu Florian Rachelski (polski rzeźbiarz.weteran AK) - nie miał już siły wydeptywać progów polonijnych organizacji. gdzie jak sam twierdził, trafiał na ludzi z "kulturalną znieczulicą". Na naszych oczach dopala się świeca życia geniusza polskiej rzeźby zapomnianego, osamotnionego, rozgoryczonego na wszystkich a w szczególności na nas. Polaków.















Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page