top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraCzesław Czapliński

PORTRET z HISTORIĄ Krzysztof Kieślowski

Zaktualizowano: 2 sty


W 2021 roku mija 25. rocznica śmierci Krzysztofa Kieślowskiego i 80. rocznica urodzin!


Krzysztof Kieślowski (ur. 27 czerwca 1941 w Warszawie – zm. 13 marca 1996 tamże, został pochowany na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie) reżyser i scenarzysta filmowy.

Jeden z najwybitniejszych twórców w historii polskiego kina. Był niezwykle skromnym człowiekiem, Kieślowski mówił: "... Nie mam wielkiego talentu filmowego. Miał go na przykład Orson Welles (…). Tak się zdarza geniuszom, że od razu znajdują właściwe miejsce dla siebie. Ja do tego miejsca muszę dochodzić całe życie. Wiem o tym, ale idą. (…) Dla mnie są to następne kroki i według mojej prywatnej skali wartości są to malutkie kroczki, które mnie zbliżają do celu. Nigdy go nie osiągnę tak czy owak. Nie mam dość talentu. (…) bo ja wiem, czy jest znowu taka głęboka zawartość intelektualna? Ja myślę, że ja opowiadam historyjki, a państwo czasem w nich znajdujecie więcej, nawet często więcej niż ja chcę...".



Kilka razy byłem na planach filmowych Krzysztofa Kieślowskiego, ale ciągle nie miałem portretu, który by mnie przekonywał, że mam coś nadzwyczajnego. Rozgardiasz jaki panuje w czasie robienia filmu, nie sprzyja, aby wniknąć w osobowość człowieka. Chociaż Jerzemu Hoffmanowi zrobiłem genialne zdjęcia na planie filmowy.

Po premierze filmu "Trzy kolory. Biały", kiedy udało mi się z nim porozmawiać, postanowiłem poprosić Kieślowskiego o prywatne spotkanie na zrobienie portretu. O dziwo Kieślowski zgodził się prawie od razu i 30 września 1994, przyszedłem do Zespołów Filmowych na ul.Pulawskiej 61 w Warszawie. Kieślowski siedział w małym, ciasnym gabinecie i kręcił się nerwowo na krześle. Już przez telefon mówił mi, że ma mało czasu. Ale w tym miejscu mu nie zrobię portretu, pomyślałem, rozglądając się dookoła. Muszę go z tąd wyciągnąć. Przed wejściem widziałem, że jest mały skwerek z boku budynku, trochę zieleni, to zupełnie by wystarczyło, abyśmy tam mogli się znaleść. Widziałem, że kręcił w palcach papierosa, którego na pewno chciał zapalić. Powiedziałem – może byśmy zjechali na dół, pan zapali papierosa, a ja zrobie zdjęcia i wróci Pan do siebie. Kiwnął głową i za chwilę byliśmy na ławce wśród zieleni. Zapalił papierosa, zaciągnął się głęboko, zobaczyłem odprężenie w jego oczach. Zaczeliśmy rozmawiać o jego przyjeździe do Ameryki z filmem.


—Jestem zmęczony, bardzo zmęczony - zaczął Kieślowski. Na planie jestem pierwszy, bardzo rano, schodzę ostatni. We Francji w czasie, kiedy film wchodzi na ekrany, producent chce abym był i razem z nimi obserwował, ile widzów przychodzi do kin. Nie mam na to siły, do Ameryki pewnie też nie pojadę. W tym czasie ja zrobiłem dużą serię zdjęć. Pożegnaliśmy się, powiedziałem, że za kilka dni wpadnę ze zdjęciami wydrukowanymi.

Pamiętam jak dziś, przyniosłem kilkanaście zdjęć, Kieślowski wolno zaczął je oglądać, po każdym następnym rzucał na mnie spojrzenie wyraźnie zadowolony. Zbliżył się pan do mnie najbardziej – powiedział Kieślowski – tylko moja córka jest bliżej. To było nasze ostatnie spotkanie, zmarł nagle 13 marca 1996 roku w Warszawie w wieku pięćdziesięciu czterech lat, wszyscy, którzy go znali przeżyli szok. Nagłą śmierć poprzedziła choroba serca.

Oprócz zdjęć, pozostała mi jeszcze wypowiedź Kieślowskiego "...nie ważne, gdzie się stawia kamerę, ważne – po co...". To do dziś przyświeca mi przy robieniu filmów dokumentalnych.


Napisałem o Kieślowskim w grudniu 1993 r., kiedy zdobył Złotego Lwa na Festiwalu w Wenecji, w nowojorskiej KARIERZE - Czesław Czapliński – Triumf Kieślowskiego:

W połowie września br. całą światową prasę obiegła informacja, że na 50. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, Krzysztof Kieślowski i jego film „Trzy kolory. Niebieski”, reprezentujący w konkursie Francję, zdobył główną nagrodę festiwalową — Złotego Lwa — ex aequo z amerykańskim "Short Cuts” Roberta Altmana oraz nagrodę za najlepszą rolę żeńską dla Juliette Binoche, za najlepsze zdjęcia dla Sławomira Idziaka i nagrodę katolicką dla najlepszego filmu. Na konferencji prasowej przed polską premierą filmu, Kieślowski na pytanie, którą z nagród najbardziej ceni, powiedział, że nie wymienioną nigdzie nagrodę plebiscytu, przyznawaną przez dzieci z całych Włoch.

Złoty Lew w Wenecji, jeden z najbardziej prestiżowych festiwali na świecie obok Cannes i Berlina, jest drugim w historii przypadkiem zwycięstwa Polaka. Przed Kieślowskim, w 1984 r. Złotego Lwa zdobył Krzysztof Zanussi za film "Rok spokojnego słońca”. Na tym samym, jubileuszowym festiwalu, honorowe Złote Lwy za całokształt twórczości otrzymali Claudia Cardinale, Robert de Niro, Roman Polański i Steven Spielberg.


W relacji z Festiwalu w Wenecji, Giuseppina Manin pisała: "...Słońce i pogodny niedzielny nastrój na weneckim Lido, tłumy szalejących fotoreporterów, dzieci proszące o autografy i Paolo Villaggio, który wywołuje wrzawę oświadczając, że jedzie na lotnisko po Madonnę. Jakaś starsza pani obnosi obfity dekolt w kapiącej złotem sukni i przysięga, że jest córką Pucciniego. Sherilyn Fenn, masochistka z „Boxing Helena” przybywa w stroju wieśniaczki w kwiecistej sukience i słomkowym kapeluszu, ze swym narzeczonym Toulousem Hollyday'em, którego dziecka spodziewa się za dwa miesiące. Urodził się natomiast wczoraj Rafael i jego mama Juliette Binoche prosiła o przekazanie, że przykro jej, ale nie przyjedzie. „Juliette zorientowała się, że oczekuje dziecka pod koniec kręcenia. Dziwny zbieg okoliczności, zważywszy, że film kończy się właśnie obrazem płodu oglądanego przez lekarza na monitorze” — zauważa z nieoczekiwaną czułością Krzysztof Kieślowski, 52 lata, Polak, autor słynnego „Dekalogu”, a obecnie reżyser filmu „Trzy kolory. Niebieski”.

To pierwsza część trylogii poświęconej francuskiej fladze i jej trzem ideałom: wolności, równości i braterstwu, która prezentowana będzie po Wenecji sukcesywnie w Berlinie i Cannes. „Niebieski” odpowiada pierwszemu z tych ideałów: wolności.


„Wolność rozumiana nie w sensie społecznym lecz indywidualnym, nie jakiegoś narodu, ale pewnej młodej kobiety, która mieszka w Paryżu i która po utracie wszystkiego, męża i córki, staje w obliczu wyboru życia lub śmierci” — wyjaśnia reżyser.

Jeśli chodzi o znaczenie koloru, nie waha się przed przytoczeniem zaskakujących interpretacji: „Pewien Brazylijczyk powiedział mi, że u nich niebieski jest kolorem śmierci; pewna Greczynka zapewniała mnie, że symbolizuje on powrót do łona matki; inni jeszcze zapewniali, że to kolor duszy. Dla mnie to tylko kolor marynarki, którą noszę”.

— A co z pojęć: „wolność”, „równość” i „braterstwo” umieszcza pan na pierwszym miejscu?

„Żadne z tych trzech, a jedynie tylko miłość”.

Oparty na nie dokończonym koncercie dla jednoczącej się Europy, film ma swoją prawdziwą i wszechobecną bohaterkę: muzykę.

„Pomysł wielkiego koncertu dla Europy narodził się wraz z filmem trzy lata temu, kiedy wszyscy byliśmy jeszcze na tyle naiwni, żeby uwierzyć w sen o zjednoczeniu, którego data była dokładnie wyznaczona: 1992 rok.


Z myślą o uroczystych obchodach tego wydarzenia wyobraziłem sobie wielki koncert, transmitowany przez satelity jednocześnie w 12 stolicach europejskich. W każdym z tych miast gigantyczny ekran i 1000 — osobowa orkiestra. 12 tysięcy muzyków grających jednocześnie dla jednolitej Europy. Włączyłem nawet do tego pomysłu Jacka Langa, kiedy znienacka

ktoś wyrwał nam Europę i wszystko się rozpadło”.

Rozczarowany dostatecznie, żeby nie wierzyć ani przez chwilę polityce, mówi, że jest „niezmiernie szczęśliwy”, że w Polsce upadł stary reżim, ale przestrzega: „Komunizm jest chorobą, której nie można wyleczyć; na tę chorobę trzeba umrzeć…”.

Główny producent Marin Karmitz, który dał Kieślowskiemu wolną rękę w realizacji filmu postanowił, że premiery dwóch następnych części „Biały” i „Czerwony” będą odbywały się na kolejnych festiwalach w Berlinie i Cannes. Czy uda się powtórzyć sukces z Wenecji, pokaże czas? Gdyby tak się stało, byłby to swego rodzaju rekord, nadający się do księgi Guinessa.


Kim jest Krzysztof Kieślowski — reżyser filmowy, teatralny, telewizyjny i scenarzysta? Bardzo niechętnie udziela wywiadów, w jednym z nich dla pisma „Premiere” powiedział: „...Pochodzę z przeciętnej rodziny. Mój ojciec był inżynierem i pracował w budownictwie. Matka była urzędniczką. Urodziłem się w 1941 roku, w trudnych czasach. Później mój ojciec zachorował na gruźlicę i zmarł, kiedy miałem szesnaście lat. W czasie mojego dzieciństwa wędrowaliśmy z miejsca na miejsce z powodu przeniesień służbowych ojca, a potem jego pobytów w sanatoriach. Więc weszło mi to w nawyk: pociągi, z tyłu meble, zwiedziłem tak całą Polskę. Poznawałem kolegów i traciłem ich, kiedy znowu wyjeżdżałem wraz z siostrą. Nigdy nie znałem moich dziadków. Właściwie nie mam żadnych korzeni. Kiedyś policzyłem nasze przeprowadzki: było ich czterdzieści...

Uczęszczałem do wielu szkół z nadzieją, że dostanę stypendium. Tak bardzo brakowało mi pieniędzy, że znalazłem się nawet w szkole strażackiej we Wrocławiu, dlatego, że dawano tam miejsce w internacie i małą zapomogę...

Próbowałem dostać się do szkoły filmowej w Łodzi, ale nie przyjęto mnie. Zatrudniłem się jako garderobiany i zabawne jest to, że pracowałem z aktorami, których teraz angażuję do moich filmów.

I tu następuje drugi przypadek, który kształtował moje życie: ponownie zdawałem i po raz drugi nie dostałem się. Przypominam sobie moją matkę na dworcu, która płakała na deszczu: powiedziałem sobie, że to już się nie powtórzy. I za trzecim razem zdałem...

Od 1964 roku do 1968 studiowałem w łódzkiej szkole. Potem wyrzucono stamtąd wszystkich Żydów i szkoła podupadła. Tam odkryłem Renoira, neorealizm, Orsona Wellesa, współczesne kino angielskie, które uwielbiałem. I Kena Loacha, i Bo Widerberga, i... To były czasy, kiedy kino mogło zmienić życie. Mówiło się o nim, pasjonowało, kłóciło...”.

Po skończeniu łódzkiej „filmówki” zajął się Kieślowski filmem dokumentalnym i współpracował z telewizją realizując widowiska teatralne. Debiutem fabularnym dla telewizji był „Personel” (1975), a dla kina „Blizna” (1976). Później były filmy: „Amator” (1979), „Przypadek” (1981), „Bez końca” (1985), „Krótki film o zabijaniu” (1988), „Krótki film o miłości” (1988), „Dekalog” (1989), „Podwójne życie Weroniki” (1991).

Za swoją twórczość filmową otrzymał bardzo wiele nagród na festiwalach w Krakowie, Mannheim, Gdańsku, Moskwie, Chicago, Berlinie Zachodnim, Cannes, San Sebastian, Strasburgu, Sao Paulo, Wenecji.

Po uroczystości wręczenia Złotego Lwa w Wenecji, Kieślowski powiedział, że czuje się zmęczony i chce skończyć z robieniem filmów. To samo potwierdził po polskiej premierze Barbarze Hollender: „..Bardzo wielu ludzi mówi, że się z czegoś wycofuje. Potem jedni się wycofują naprawdę, a inni nie. Więc to jest tak: wszyscy sobie wyobrażają, że praca reżysera to fantastyczna robota — dużo się zarabia, żyje się w świetle reflektorów, chodzą za człowiekiem dziennikarze, potem jest jakiś wyjazd, jakiś festiwal. A naprawdę to ciężka harówa, od dziewięciu miesięcy nie śpię dłużej niż po pięć godzin na dobę. To praca wyczerpująca fizycznie, wyniszczająca psychicznie i bardzo stresująca. To ogromny stres. I nie wiem, czy chcę jeszcze raz ryzykować. Nie jestem pewien. Już się boję. Jestem na to za słaby...


Niedawno były lekkoatletyczne mistrzostwa świata. Startował w nich Carl Lewis, fantastyczny lekkoatleta amerykański, który kilka lat temu w biegach krótkich wygrywał olimpiady i mistrzostwa. I teraz przyjechał na zawody i przegrał wszystko...

Trzeba było zobaczyć twarz tego człowieka, żeby wiedzieć, że może nie warto ryzykować. Producent „Trzech kolorów' Marin Karmitz w dniu wejścia filmu na ekrany zaprasza ludzi, którzy z nim pracowali do swojego biura na wino. Biuro jest na parterze, przez okno widać okna innych pokoi w czteropiętrowym budynku. Tam wszędzie siedzą ludzie, którzy przez telefon i fax zbierają przez cały czas dane dotyczące frekwencji na filmie. Aż do późnej nocy, seans po seansie. Te dane wpisuje się na tablice, wszyscy się w nie wpatrują. To może być bardzo przyjemne, jak w przypadku „Niebieskiego”. Ale uroczystość taka może też stać się pogrzebem. No i teraz jest pytanie, czy człowiek chce takie chwile powtarzać, czy chce dalej grać...

— A kończąc swoją wypowiedź na temat tego co będzie robił, jeśli zrezyguje z robienia filmów, Kieślowski powiedział: Nic. Absolutnie nic. Wezmę sobie jakieś krzesełko, paczkę kawy, papierosy i będę czytał. Jest taka liczba książek, których jeszcze nie zdążyłem przeczytać. I tych które chciałbym przeczytać po raz czwarty i siedemdziesiąty czwarty. Starczy do końca życia...”.



Krzysztof Kieślowski zdobył liczne nagrody na festiwalach międzynarodowych, między innymi Grand Prix w Mannheim (1975), Złoty Medal w Moskwie (1979), Złotego Hugona w Chicago (1980), Europejską Nagrodę Filmową „Felix” (1988), Złotego Lwa w Wenecji (1993) i Główną Nagrodę „Air Canada” w Vancouver. Dwukrotnie otrzymał Złote Lwy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Został też wielokrotnie uhonorowany nagrodą FIPRESCI (1979, 1988, 1989, 1991). Za swoje zasługi dla kinematografii został w 1993 roku odznaczony Orderem Sztuki i Literatury.

Kieślowski otrzymywał też prestiżowe wyróżnienia m.in. 1990 – otrzymał status honorowego członka Brytyjskiego Instytutu Filmowego; 1995 – stał się członkiem Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej; 2000 – uchwałą senatu Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach Wydział Radia i Telewizji otrzymał imię reżysera; jego imieniem nazwano m.in. licea ogólnokształcące (na przykład V LO w Zielonej Górze, XXIX LO w Krakowie, XXXIV LO w Łodzi) oraz gimnazja (na przykład gimnazjum nr 36 w Warszawie, nr 36 w Łodzi i Publiczne Gimnazjum w Mieroszowie). Od 2011 roku Fundacja Sztuki Współczesnej „In Situ” organizuje w Sokołowsku cykliczny festiwal filmowy skupiony wokół twórczości reżysera – Sokołowsko Festiwal Filmowy Hommage à Kieślowski.



“…Najbardziej lubię widzów, którzy mówią mi, że film jest o nich albo że coś dla nich znaczył, i takich, w których coś zmienił. Spotkałem pewną panią na ulicy w Berlinie. Akurat mnie rozpoznała, ponieważ wtedy odbywała się promocja ,,Filmu o miłości". Ta pani rozpłakała się. Miała pięcdziesiąt lat. Powiedziała, że mi strasznie dziękuje. Była w konflikcie z córką od wielu lat. Nie rozmawiały z sobą, mieszkając w jednym mieszkaniu. Poprzedniego dnia były na moim filmie i córka po raz pierwszy od pięciu czy sześciu lat pocałowała matkę. Oczywiście, one się pewnie znów pokłócą i za dwa dni wszystko to nie będzie miało żadnego znaczenia. Jeżeli jednak przez pięc minut było im lepiej, to wystarczy. To warto wykonywac tę pracę. Dla tego pocałunku warto robic film, dla jednej pani.

Wielu ludzi po ,,Filmie o zabijaniu" pytało: ,,Skąd pan wie, że to tak dokładnie jest?" Miałem wiele listów od ludzi, którzy pisali po ,,Amatorze": ,,Skąd pan wie, co oznacza byc amatorem?" ,,To jest film o mnie"; ,,Pan zrobił film o mnie"; ,,Skąd pan mnie zna?" Takich listów mam bardzo dużo. Otrzymałem je po wielu filmach. Takich listów mam bardzo dużo. Otrzymałem je po wielu filmach. Tak było po ,,Krótkim filmie o miłości". Mam list od pewnego chłopca, który twierdzi, że to plagiat jego życia.

Albo taka dziewczynka. Na jakimś spotkaniu we Francji pod Paryżem przyszła do mnie piętnastoletnia dziewczynka i powiedziała, że była na ,,Weronice". Była raz, drugi, trzeci i chciała mi powiedziec tylko jedną rzecz - zrozumiała, że dusza istnieje. Przedtem nie wiedziała, a teraz wie. Jest w tym coś bardzo ładnego. Warto było robic ,,Weronikę" dla tej jednej dziewczynki. Warto pracowac rok, stracic dużo energii, cierpliwości, męczyc się, mordowac, po to żeby jedna mała dziewczynka w Paryżu zrozumiała, że istnieje dusza. To są najlepsi widzowie. Nie jest ich tak dużo, ale może trochę…” – Krzysztof Kieślowski.


PORTRAIT with HISTORY Krzysztof Kieślowski


2021 is the 25th death anniversary of Krzysztof Kieślowski and the 80th anniversary of his birth!


Krzysztof Kieślowski (born June 27, 1941 in Warsaw - died March 13, 1996 there, buried in the Powązki Cemetery in Warsaw) film director and screenwriter.

One of the greatest artists in the history of Polish cinema. He was an extremely modest man, Kieślowski said: "... I do not have a great film talent. Orson Welles, for example, had him (...). It so happens to geniuses that they immediately find the right place for themselves. I have to go to this place all my life. I know it, but they are going (...) For me, these are the next steps and according to my private scale of values, they are tiny steps that bring me closer to my goal. I will never achieve it anyway. I don't have enough talent (...) because I know if there is such a deep intellectual content again? I think that I tell stories, and sometimes you find more in them, even often more than I want ... ".

I was on the film sets of Krzysztof Kieślowski a few times, but I still didn't have a portrait that would convince me that I had something extraordinary. The chaos that prevails while making a film is not conducive to penetrating the human personality. Although I took brilliant photos of Jerzy Hoffman on a film set.



After the premiere of the film Three Colors. White, when I managed to talk to him, I decided to ask Kieślowski for a private meeting for a portrait. Surprisingly, Kieślowski agreed almost immediately, and on September 30, 1994, I joined the Film Teams at 61 Pulawska Street in Warsaw. Kieślowski was sitting in a small, cramped office and shifting nervously in his chair. He already told me on the phone that he had little time. But I'm not going to take a picture of him at this point, I thought, looking around. I have to get him out of there. Before entering, I saw that there is a small square on the side of the building, a bit of greenery, it would be enough for us to get there. I saw that he was shaking the cigarette in his fingers that he was sure he wanted to light. I said - maybe we could go downstairs, light a cigarette, and I will take pictures and you will come back to yourself. He nodded and in a moment we were on a bench among the greenery. He lit a cigarette, took a deep drag, and I saw the relaxation in his eyes. We started talking about his coming to America with the film. "I am tired, very tired," Kieślowski began. I'm the first on the set, very morning, I'm the last to go down. In France, at the time the film is released, the producer wants me to be there and watch with them how many viewers come to the cinemas. I don't have the strength for that, and I probably won't go to America either. During this time, I took a large series of photos. We said goodbye, I said that in a few days I will come by with the photos printed. I remember today, I brought a dozen or so photos, Kieślowski slowly began to look at them, after each subsequent one he looked at me clearly pleased. You are the closest to me - said Kieślowski - only my daughter is closer. This was our last meeting, he died suddenly on March 13, 1996 in Warsaw at the age of fifty-four, everyone who knew him was shocked. Sudden death was preceded by heart disease. Apart from the photos, I was left with Kieślowski's statement "... no matter where the camera is placed, important - why ...". This is what guides me in making documentaries to this day.


I wrote about Kieślowski in December 1993, when he won the Golden Lion at the Venice Festival, in the New York CAREER - Czesław Czapliński – “Kieślowski's triumph”:


In mid-September this year. the entire world press was informed that at the 50th Venice International Film Festival, Krzysztof Kieślowski and his film “Trzy colors. Blue ", representing France in the competition, won the main festival award - the Golden Lion - ex aequo with the American" Short Cuts "by Robert Altman and the award for the best female role for Juliette Binoche, for the best cinematography for Sławomir Idziak and the Catholic award for the best film. At the press conference before the Polish premiere of the film, Kieślowski, when asked which of the awards he appreciates the most, said that the plebiscite award, not mentioned anywhere, was awarded by children from all over Italy. The Golden Lion in Venice, one of the most prestigious festivals in the world, next to Cannes and Berlin, is the second case of a Pole's victory in history. Before Kieślowski, in 1984, the Golden Lion was won by Krzysztof Zanussi for the film "The Year of the Quiet Sun." At the same jubilee festival, the honorary Golden Lions for lifetime achievement went to Claudia Cardinale, Robert de Niro, Roman Polański and Steven Spielberg. In an account of the Venice Festival, Giuseppina Manin wrote: "... The sun and the sunny Sunday mood at the Venetian Lido, crowds of raging photojournalists, children asking for autographs and Paolo Villaggio, who causes a frenzy by declaring that he is going to the airport to pick up Madonna. the lady flaunts a plump neckline in a dripping gold dress and swears she is Puccini's daughter Sherilyn Fenn, the masochist from Boxing Helena arrives in a peasant outfit in a flowery dress and straw hat, with her fiancé Toulous Hollyday, whose baby she's in two months. Rafael was born yesterday, and his mother Juliette Binoche asked to tell her that she was sorry but would not be coming. "Juliette realized she was expecting a baby at the end of filming. Strange coincidence, considering that the movie ends with a picture of a fetus being watched. by a doctor on the monitor "- notes with unexpected tenderness Krzysztof Kieślowski, 52, Pole, author of the famous" The Decalogue ", and ie the director of the film "Three Colors. Blue".

This is the first part of a trilogy devoted to the French flag and its three ideals: freedom, equality and fraternity, which will be successively presented after Venice in Berlin and Cannes. "Blue" corresponds to the first of these ideals: freedom. "Freedom understood not in a social but individual sense, not of a nation, but of a young woman who lives in Paris and who, after losing everything, husband and daughter, is faced with the choice of life or death," explains the director. Regarding the meaning of color, he does not hesitate to give surprising interpretations: “A Brazilian told me that blue is the color of death for them; a Greek woman assured me that it symbolized the return to the mother's womb; others still said it was the color of the soul. For me, it's just the color of the jacket I wear. - And what about the terms "freedom", "equality" and "brotherhood" do you put first? "None of these three, just love." Based on an unfinished concert for a uniting Europe, the film has its true and omnipresent protagonist: music. “The idea of ​​a great concert for Europe was born with the film three years ago, when we were all naive enough to believe in the dream of reunification, the date of which was precisely set: 1992. With the celebration of this event in mind, I envisioned a great concert broadcast by satellites simultaneously in 12 European capitals. In each of these cities, a gigantic screen and a 1000-person orchestra. 12,000 musicians playing simultaneously for a single Europe. I even included Jack Lang in this idea when it suddenly happened someone snatched Europe away from us and everything fell apart. '



Disappointed enough not to believe politics for a moment, he says he is "extremely happy" that the old regime in Poland has collapsed, but warns: "Communism is a disease that cannot be cured; one has to die of this disease… ”.

The main producer, Marin Karmitz, who gave Kieślowski a free hand in making the film, decided that the premieres of the next two parts, "White" and "Red", would take place at subsequent festivals in Berlin and Cannes. Will it be possible to repeat the success from Venice, time will tell? If it did, it would be a kind of record fit for the Guinness Book.

Who is Krzysztof Kieślowski - film, theater, television director and screenwriter? He is very reluctant to give interviews, in one of them for the magazine "Premiere" he said: "... I come from an average family. My father was an engineer and worked in construction. Mother was a clerk. I was born in 1941 in difficult times. Later my father fell ill with tuberculosis and died when I was sixteen. During my childhood, we wandered from place to place due to my father's business transfers and then his stays in sanatoriums. So it became a habit for me: trains, furniture in the back, I traveled all over Poland. I got to know my friends and lost them when I went away with my sister again. I never knew my grandparents. I don't actually have any roots. Once I counted our removals: there were forty ...

I have attended many schools hoping to get a scholarship. I missed money so much that I even found myself in a firefighting school in Wrocław, because I was given a place in a boarding school and a small allowance ...

I tried to get into the film school in Łódź, but I was not accepted. I hired myself as a dresser, and it's funny that I worked with actors that I now engage in my films.

And here comes the second case that shaped my life: I passed again and didn't get in a second time. I remember my mother at the train station, who cried in the rain: I told myself it wouldn't happen again. And the third time I passed ...

From 1964 to 1968 I studied at the school in Łódź. Then all the Jews were expelled and the school fell into decline. There I discovered Renoir, neorealism, Orson Welles, contemporary English cinema which I loved. And Ken Loach and Bo Widerberg, and ... Those were the times when cinema could change lives. People talked about him, they were passionate about him, they argued ... ”. After graduating from the "film school" in Łódź, Kieślowski took up documentary film and collaborated with television, producing theatrical performances.

The debut for television was "The Staff" (1975), and for the cinema "Blizna" (1976). Later there were the films: "Amator" (1979), "Chance" (1981), "Without the End" (1985), "A Short Film About Killing" (1988), "A Short Film About Love" (1988), "The Decalogue" 1989), "The Double Life of Veronica" (1991). He has received many awards for his film work at festivals in Krakow, Mannheim, Gdańsk, Moscow, Chicago, West Berlin, Cannes, San Sebastian, Strasbourg, Sao Paulo, and Venice. After the ceremony of presenting the Golden Lion in Venice, Kieślowski said he felt tired and wanted to stop making films. He confirmed the same after the Polish prime minister Barbara Hollender: “.. Lots of people say they are withdrawing from something. Then some people really pull back and others don't. So it's like this: everyone imagines that the work of a director is a fantastic job - you earn a lot, live in the spotlight, journalists follow you, then there's some trip, some festival. And it really is a hard work, I haven't slept more than five hours a night for nine months. It is a physically exhausting, mentally debilitating and very stressful job. It is a huge stress. And I don't know if I want to risk it again. I'm not sure. Now I'm scared. I'm too weak for that ... Recently there was an athletics world championship. Carl Lewis, a fantastic American athlete who won the Olympics and the championship in short runs a few years ago, competed there. And now he came to the competition and lost everything ...

You had to see the man's face to know that maybe it wasn't worth the risk. On the day the film is released, Marin Karmitz, the producer of "Three Colors", invites the people who worked with him to his wine office. The office is on the ground floor, through the window you can see the windows of other rooms in the four-story building. There are people everywhere who collect data on the attendance of the film all the time by telephone and fax. Until late at night, screening after the screening. These data are entered on the boards, everyone is staring at them. It can be very nice, like with "Blue". But such a ceremony can also become a funeral. And now the question is, do you want to repeat such moments, or do you want to continue playing ... - And ending his statement on what he will do if he quits making films, Kieślowski said: Nothing. Absolutely nothing. I'll take a chair, a pack of coffee, cigarettes and I'll read. There are so many books I haven't read yet. And those that I would like to read for the fourth and seventy-fourth time. Enough for the rest of my life ... ". Krzysztof Kieślowski has won numerous awards at international festivals, including the Grand Prix in Mannheim (1975), the Golden Medal in Moscow (1979), the Golden Hugo in Chicago (1980), the European Film Award "Felix" (1988), and the Golden Lion in Venice ( 1993) and the Air Canada Grand Prize in Vancouver. He was twice awarded the Golden Lions at the Polish Film Festival in Gdynia. He was also repeatedly honored with the FIPRESCI award (1979, 1988, 1989, 1991). For his contributions to cinematography, in 1993 he was awarded the Order of Arts and Literature.

Kieślowski also received prestigious awards, incl. 1990 - received the status of an honorary member of the British Film Institute; 1995 - became a member of the American Academy of Motion Picture Arts and Sciences; 2000 - by a resolution of the Senate of the University of Silesia in Katowice, the Radio and Television Department was named after the director; his name was used, inter alia, general secondary schools (for example, High School No. 5 in Zielona Góra, High School No. 29 in Kraków, High School No. 34 in Łódź) and middle schools (for example, gymnasium No. 36 in Warsaw, No. 36 in Łódź and Public Junior High School in Mieroszów). Since 2011, the "In Situ" Contemporary Art Foundation has been organizing a cyclical film festival in Sokołowsko focused on the director's work - the Sokołowsko Hommage à Kieślowski Film Festival.



“… I like viewers who tell me that the film is about them or that it meant something to them, and those in which it changed something. I met a lady on a street in Berlin. She just recognized me, because then there was a promotion of "Film about love". This lady cried. She was fifty years old. She said that she thanked me a lot. She had been in conflict with her daughter for many years. They did not talk to each other, living in the same apartment. They were in my film the day before, and my daughter had kissed her mother for the first time in five or six years. Of course, they would probably argue again, and in two days it won't all matter. But if they got better for five minutes, it would be enough. It's worth doing the job For this kiss it's worth making a movie for one lady.

Many people after "The Movie About Killing" asked: "How do you know this is exactly how it is?" I have had many letters from people who wrote after "Amateur": "How do you know what it means to be an amateur?" "This is a movie about me"; "The Lord made a movie about me"; "How do you know me?" I have a lot of such letters. I received them after many films. I have many such letters. I received them after many films. This was the case after "A Short Film About Love". I have a letter from a boy that says it's a plagiarism of his life.

Or such a girl. At a meeting in France near Paris, a fifteen-year-old girl came to me and said that she had been to "Veronica". She was there once, twice, three times and she wanted to tell me only one thing - she understood that there was a soul. Before she did not know, and now she knows There is something very nice about it, it was worth doing "Weronika" for this one girl. It is worth working a year, losing a lot of energy, patience, getting tired, murdering, so that one little girl in Paris would understand that there is a soul. These are the best viewers. There are not so many of them, but maybe a little… ”- Krzysztof Kieślowski.



Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

コメント


bottom of page