Henryk Rozpędowski (ps. Stanisław Julicki) (ur. 10 lutego 1923 r. w Tomaszowie Mazowieckim) – pisarz, drmaturg, dziennikarz.
Szef działu Polskiej Agencji Prasowej, Poznań (1953-54), redaktor „Ziemia i Morze”, Szczecin (1955-57), starszy redaktor, wydawca Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w Monachium (1960-1980), współtwórca, dyrektor Teatru im. H.Modjeskiej w Los Angeles (1982-1987).
Autor sztuk m.in.: „Zwycięstwo”, „Prawo nienawiści”, „Świadomość mijającego czasu”, „Oni”, współautor z M.Hłasko scenariusza „Sukces”, autor książek m.in.: „Był chamsin” (1994), „Legenda”, „Sonja i Marek” (1999); pisał dla m.in.: „Nowa Kultura”, „Teatr”, „Ziemia i Morze”, „Życie Warszawy”, „Kultura”, „Nowy Dziennik”.
Odwiedziłem go w sierpniu 1982 r. w Los Angeles, gdzie mieszkał z żoną – aktorką Renatą Dańską w pięknej rezydencji. Wrócił właśnie z Monachium, gdzie przez dwadzieścia lat pracował w Rozgłośni Polskiej RWE. Zajmował się tworzeniem polskiego teatru o czym z nim rozmawiałem i za dwa miesiące ukazało się w Nowym Jorku.
Czesław Czapliński – Polski Teatr w Los Angeles – „Przegląd Polski” 11-17 listopada 1982, Nowy Jork:
Henryk Rozpędowski debiutował jako dramaturg po II wojnie światowej. Pierwsza jego sztuka teatralna nie została wystawiona, Utwór poruszał kontrowersyjny temat przejmowania władzy w Polsce. Fragmenty opublikował dwutygodnik "Teatr” oraz pismo, którego Rozpędowski był współzałożycielem — "Ziemia i Morze”. To ostatnie kilkakrotnie zawieszała cenzura, w końcu pismo zamknięto.
W 1957 roku Henryk Rozpędowski opuścił Polskę i rozpoczął pracę w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w Monachium. Prowadził w RWE młodzieżową audycję „Zielona fala”, polityczno-społeczną „Czarno na białym”, zajmował się komentarzem kulturalnym i politycznym, napisał przeszło 20 słuchowisk radiowych.
Po dwudziestoletnieJ pracy w RWE ze względu na zły stan zdrowia przeszedł na emeryturę i od 1980 roku mieszka w Kalifornii. Dał się tam poznać jako znakomity organizator i mówca. Najpierw zorganizował w Klubie im. H. Modrzejewskiej dwa odczyty-spektakle, oparte na tekstach Gałczyńskiego i Hłaski. Zachęcony ciepłym przyjęciem Polonii, w czerwcu br. wystawił dramat pt. „Świodomość mijającego czasu”.
„Świadomość mijającego czasu” jest sceniczną adaptacją słuchowiska, napisanego przez Henryka Rozpędowskiego we wczesnych latach siedemdziesiątych i transmitowanego do Polski przez RWE, Sztuka opowiada o młodym Amerykaninie polskiego pochodzenia, który zgadza się przenieść z ojcem do Polski. Jest szczęśliwy, że spełnił marzenie ojca, ma przed sobą karierę lekarską oraz mariaż z uroczą dziewczyną. Dostaje się jednak w tryby szantażu ze strony UB. Nie poddaje się groźbom złamania kariery zawodowej, tj. wysłania do pracy na prowincję, nawet zagrożenia związku z ukochaną. Dopiero perspektywa szykan politycznych wobec ukochanego i chorego ojca, żołnierza AK, załamuje młodzieńca. W końcowej części dramatu przyznaje się przyjaciołom oraz dziewczynie do haniebnej współpracy z UB i nie mogąc znieść pogardy wobec samego siebie, podejmuje próbę samobóJstwa.
Przedstawienie wyreżyserowane przez autora było sukcesem. Świadczą o tym dobitnie recenzje. O zapotrzebowaniu widzów mówi fakt, że wszystkie bilety były wyprzedane na kilka tygodni przed spektaklem.
— Co pan teraz pisze?
— Kończę sztukę, której akcja toczy się w nocy z 12 na 13 grudnia. Poruszyłem w niej problem zaskoczenia wysokich działaczy partyjnych. łącznie z niektórymi członkami Biura Politycznego,wymanewrowanymi z gry przez grupę Jaruzelskiego. Jest to godzina prawdy, w której dowiadują się oni o czołgach na ulicach, o stanie wojennym, o tym, że ekipa Gierka, do której oni sami należą, jest aresztowana. W związku z tym można sobie wyobrazić, jak w tych warunkach demaskują się zarówno jako działacze i ludzie. Całą sprawę potęguje jeszcze fakt. że rzecz dzieje się z daleka od Warszawy, w ośrodku Rady Ministrów w Wiśle, w dawnym pałacyku prezydenta Mościckiego.
Jest to próba postawienia w centrum uwagi widza problemu legalności władzy i zaprezentowania morale tych ludzi, którzy uzurpuJą sobie prawo do władzy. Zaznaczam, że jest to komedia.
— Czy myśli pan o wysłowieniu tej sztuki?
—Obecnie jeszcze nad nią pracuję. Oczywiście. chciałbym ją wystawić. Może w Londynie... ale trudno w tej chwili powiedzieć. Natomiast zbieram dokumentację i chcę napisać sztukę dla widza amerykańskiego. Będzie to próba zastosowania terapii szokowej wobec społeczeństwa, które nie zdaJe sobie sprawy, do jakiego stopnia byt Ameryki jest zagrożony. Sytuacja w dramacie i realia będą takie, aby trafiły do widza amerykańskiego i pokazały mu alternatywę: jeśli żyć — to jak, jeśli zginąć — to w obronie jakich wartości.
—Można by powiedzieć, że będzie to sztuka z tezą?
— Na pewno tak. Będę w niej starał się zastosować z całą świadomością chwyty formalne, takie, do których Amerykanie przywykli, oraz zastosuję środki na tę szczególną wyobraźnię i mentalność,
—Czy zamierza pan kontynuować działalność Teatru Polskiego w Los Angeles?
— Chciałbym stworzyć tutaj placówkę teatralną, którą można by określić teatrem stałym. Dwie lub trzy premiery w roku wystarczyłyby temu środowisku. Polonia zyskałaby świadomość, że ma własny teatr, który być może kiedyś w przyszłości
rozwinąłby się w jakieś centrum kultury. Na dziś ważne jest, aby stworzyć teatr żywy, który dawałby Polonii poczucie, że nie jest gorsza od Koreańczyków, Tajwańczyków, którzy mają własne teatry.
Myślę. że teatr byłby symbolem, który łączyłby Polaków. Trzy razy w roku spotkać się i przeżyć sztukę — to jest wielka rzecz w naszych emigracyjnych warunkach; warto pokonywać przeszkody i nieporozumienia czy nawet złą wolę, które blokują ludziom możliwości pracy.
—Czy w pana sztuce „Świadomość mijającego czasu” grali amatorzy?
— Trudno tak powiedzieć. gdyż występowała między innymi moja żona, Renata Dańska-Rozpędowska, która była aktorką zawodową. Ukończyła Szkołę Dramatyczną w Wilnie, startowała w teatrze w Toruniu, była na scenie partnerką Ludwika Solskiego, na estradzie występowała z Ludwikiem Sempolińskim.
Po wyjeździe razem ze mną z Polski była aktorką i lekarką w Rozgłośni Polskiej RWE, współrealizatorką 'Teatru Wyobraźni”, który prowadził wybitny przedwojenny reżyser Wacław Radulski, Występowała też w teatrze w Monachium.
Ciekawą sprawą było to, że po raz pierwszy. o ile wiem. główną roię zagrał aktor amerykański po polsku. Artur Cybulski, odtwórca głównej roli, jest z pochodzenia Polakiem, ukończył szkołę dramatyczną. Pokonał niesłychanie wysoką barierę językową, było to fantastyczne osiągnięcie – zagrał tę rolę bardzo dobrze.
Wystąpili w spektaklu również aktorzy dawnego Teatru Polskiego, który kiedyś istniał w Los Angeles. Są to ludzie otrzaskani ze sceną — Kazimierz Cybulski (ojciec Artura), Zbigniew Kowalski. Zadowolony jestem też z debiutantów. Okazało się, że w teatrze, jak od wielu lat stosuje się w filmie, można podjąć ryzyko i powstają wielkie, autentyczne kreacje.
Jedną z głównych ról zagrał debiutant Adam Tyszkiewicz. Rola skomplikowana, pogłębiona psychologicznie, wymagająca pewnego rzemiosła aktorskiego. Tak samo młoda tancerka Magda Bartak, która nie występowała przedtem w zespole dramatycznym, solistka polskiego zespołu "Krakusy", zagrała główną rolę kobiecą. Oboje wywiązali się znakomicie.
— Czy podczas przygotowania występu spotkał się pan z czyjąś pomocą?
—Całkiem nieoczekiwanie impreza znalazła poparcie wśród społeczności polskiej i amerykańskiej. Znalazły się fundusze, powstał komitet honorowy — wybitne osobistości świata kultury objęły patronat, że wymienię choćby dyrektorów obu oper, dyrygentów. dyrektora szkoły teatralnej i filmowej, dużą grupę finansistów. Cały ten zespół patronów oczekuje, że będą następne przedstawienia, Sponsorzy, którzy poparli inicjatywę finansowo, umożliwili występ, począwszy od wydrukowania porządnego programu aż do godnej oprawy całości.
Oprócz tego zdarzyły się rzeczy w moim mniemaniu zupełnie fantastyczne, na przykład salę kameralnego "Theatre of Art" przy bulwarze Wilshire dyrektor szkoły teatralnej i filmowej, która jest Polką z pochodzenia, oddała nie tylko na spektakl, ale także na próby.
Jest więc na czym budować. Pamiętajmy, że rzecz dzieje się w Kaliformi, w której to wystartowała Helena Modrzejewska.
Jaka wspaniała okazja, aby teatr przyjął jej imię.
PORTRAIT with HISTORY Henryk Rozpędowski Henryk Rozpędowski (aka Stanisław Julicki) (born February 10, 1923 in Tomaszów Mazowiecki) - writer, drmaturge, journalist.
Head of the Polish Press Agency, Poznań (1953-54), editor of Ziemia i Sea, Szczecin (1955-57), senior editor, publisher of the Polish Broadcasting Station of Radio Free Europe in Munich (1960-1980), co-founder, director of the Teatr im. H. Modjeska in Los Angeles (1982-1987). Author of plays, among others: "Victory", "Hate Law", "Awareness of passing time", "They", co-author of the script "Success" with M. Hłasko, author of books, including: "There was a chamsin" (1994) , "Legenda", "Sonja and Marek" (1999); He wrote for, among others, "Nowa Kultura", "Teatr", "Earth and Sea", "Życie Warszawy", "Kultura", and "Nowy Dziennik".
I visited him in August 1982 in Los Angeles, where he lived with his wife - actress Renata Dańska in a beautiful mansion. He has just returned from Munich, where he worked for twenty years at the Polish Radio Broadcasting Station RWE. He was involved in creating Polish theater, which I talked to him about, and in two months it was released in New York. Czesław Czapliński - Polish Theater in Los Angeles - "Przegląd Polski" November 11-17, 1982, New York:
Henryk Rozpędowski made his debut as a playwright after World War II. His first theatrical play was never staged, the piece raised the controversial topic of taking power in Poland. Fragments were published by the biweekly "Teatr" and the periodical, co-founded by Rozpędowski - "Ziemia i Morza". The latter was suspended several times by censorship, and the magazine was eventually closed. In 1957, Henryk Rozpędowski left Poland and began working at the Polish Broadcasting Station of Radio Free Europe in Munich. He hosted the youth program "Zielona Wave" in RWE, the political and social program "Black on the White", dealt with cultural and political commentary, and wrote over 20 radio plays.
After working for 20 years at RWE, he retired due to poor health and has been living in California since 1980. He became known there as an excellent organizer and speaker. First, he organized in the H. Modrzejewska two performances-readings based on texts by Gałczyński and Hłasko. Encouraged by the warm welcome of the Polish community, in June this year. staged a drama entitled "The awareness of the passing time."
"Awareness of the Passing Time" is a scenic adaptation of a radio play written by Henryk Rozpędowski in the early 1970s and broadcast to Poland by RWE. The play tells about a young American of Polish origin who agrees to move to Poland with his father. He is happy that he has made his father's dream come true, he has a medical career ahead of him and a marriage with a charming girl. However, he gets into the modes of blackmail from the UB. He does not succumb to threats of breaking his professional career, i.e. sending him to work in the provinces, even the threat of a relationship with his beloved. Only the prospect of political harassment towards his beloved and sick father, a Home Army soldier, breaks the young man down. In the final part of the play, he admits to his friends and the girl that he has shamefully cooperated with the Security Service and, unable to bear self-contempt, attempts suicide.
The show directed by the author was a success. This is clearly evidenced by the reviews. The viewers' demand is reflected in the fact that all tickets were sold out a few weeks before the performance.
—What are you writing now?
- I finish a play set on the night of December 12-13. In it I raised the problem of surprising high party activists. including some members of the Politburo, outmaneuvered from the game by Jaruzelski's group. It is the hour of truth when they learn about tanks in the streets, about martial law, about the fact that Gierek's team, to which they themselves belong, is arrested. Consequently, it is possible to imagine how under these conditions they expose themselves as both activists and people. The whole matter is further compounded by the fact. that the thing is happening far from Warsaw, in the center of the Council of Ministers in Wisła, in the former palace of President Mościcki. It is an attempt to focus the viewer's attention on the problem of the legality of power and to present the morale of those people who usurp the right to power. I note that this is a comedy.
—Do you think about expressing this play?
–I'm still working on it at the moment. Of course. I'd like to exhibit it. Maybe in London ... but it's hard to say at the moment. However, I am collecting documentation and I want to write a play for an American audience. It will be an attempt to apply shock therapy to a society that does not realize to what extent America's existence is at risk. The situation in the drama and the reality will be such that they reach the American audience and show them an alternative: if you live - then how, if you die - then in defense of what values. You could say that it will be a play with a thesis? - Certainly so. I will try to consciously use formal gimmicks, the kind to which Americans are used to, and I will use measures for this particular imagination and mentality,
—Are you going to continue the activity of the Polish Theater in Los Angeles?
- I would like to create here a theater facility that could be described as a permanent theater. Two or three premieres a year would be enough for this environment. The Polish diaspora would become aware that they had their own theater, which may be someday in the future would develop into some kind of cultural center. Today it is important to create a living theater that would give the Polish community a feeling that it is not worse than Koreans, Taiwanese, who have their own theaters. I think. that theater would be a symbol that would connect Poles. To meet and experience art three times a year - this is a great thing in our emigration conditions; it is worth overcoming the obstacles and misunderstandings or even ill will that block people from working.
—Was amateurs played in your play "Awareness of Passing Time"?
- It's hard to say. because my wife, Renata Dańska-Rozpędowska, who was a professional actress, performed, among others. She graduated from the Drama School in Vilnius, competed in the theater in Toruń, was on stage with Ludwik Solski's partner, performed with Ludwik Sempoliński on stage. After leaving Poland with me, she was an actress and doctor at the Polish Broadcasting Station of RWE, co-producer of the "Teatr Wyobrzeże" run by the outstanding pre-war director Wacław Radulski. She also performed at the theater in Munich. The interesting thing was that it was the first time. as far as I know. the main character was played by an American actor in Polish. Artur Cybulski, the lead actor, is of Polish origin, he graduated from the drama school. He overcame an incredibly high language barrier, it was a fantastic achievement - he played the role very well. Actors from the former Polish Theater, which once existed in Los Angeles, also appeared in the performance. These are the people who got hit with the scene - Kazimierz Cybulski (Arthur's father), Zbigniew Kowalski. I am also happy with the debutants. It turned out that in theater, as it has been used in film for many years, you can take risks and create great, authentic creations.
One of the main roles was played by the debutant Adam Tyszkiewicz. A complicated role, psychologically deepened, requiring some acting craft. Likewise, the young dancer Magda Bartak, who had not performed in a drama group before, and the soloist of the Polish band "Krakusy", played the main female role. They both performed brilliantly.
–Did you meet with someone's help during the preparation of the performance?
-Quite unexpectedly, the event found support among the Polish and American communities. Funds were found, an honorary committee was established - outstanding personalities from the world of culture took patronage, including the directors of both operas, conductors. director of the theater and film school, a large group of financiers. The whole team of patrons expect that there will be next performances, the sponsors who supported the initiative financially, made the performance possible, from printing a decent program to a well-framed whole. In addition, in my opinion, completely fantastic things happened, for example the chamber hall of the "Theater of Art" on Wilshire Boulevard, the director of the theater and film school, who is of Polish origin, donated not only for the performance, but also for rehearsals. So there is something to build on. Let's remember that the thing is happening in Kaliformi, in which Helena Modrzejewska started. What a wonderful occasion for the theater to take her name.
Comments