top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraCzesław Czapliński

PORTRET z HISTORIĄ Henryk Michalski

Zaktualizowano: 12 mar

"…Henryk Michalski to jest ktoś – mówi Halina Kunicka w filmie "Impresario, zawód nieznany"– Dla mnie osobiście to jest cudowne, miłe i sympatyczne wspomnienie dawnych naszych wyjazdów do Ameryki, kiedy zawsze nam towarzyszył, dodawał nam odwagi, pogodny, radości i wiary, że jesteśmy świetni. A to on był świetny…" – Halina Kunicka wspomina Henryka Michalskiego.


Henryk Michalski (ur. 1924, zm. 16 stycznia 2019, został pochowany na nowym cmentarzu na Służewie przy ul. Wałbrzyskiej w Warszawie) – impresario muzyczny.

Z zawodu był aktorem. Po II wojnie światowej prowadził Wolski Teatr Rewii w Warszawie oraz organizował występy objazdowe grup estradowych po całej Polsce. Od 1965 mieszkał w USA, najpierw w Chicago, gdzie prowadził własną agencję impresaryjną American Arts, Cinema and Entertainment Enterprises, ściągając na występy wśród Polonii amerykańskiej czołowe gwiazdy polskiej estrady w tym między innymi Halinę Kunicką czy Jerzego Połomskiego, a także grupy teatralne Teatru im. Stefana Jaracza z Łodzi czy Teatru Współczesnego z Warszawy. Od 1978 roku Henryk Michalski wraz z rodziną mieszkał w Englewood Cliffs, w stanie New Jersey.


"…Były to wyjazdy obfitujące w różne doznania, nie tylko natury artystycznej, ponieważ był to natłok różnych wrażeń. Byliśmy znakomicie przyjmowani przez Polonię odciętą od kraju. (...) Henryk Michalski był osobą, która nam umożliwiała te wszystkie kontakty. Był jednym z ostatnich organizatorów, przy pomocy których zjawiałem się przed Polonią amerykańską czy też kanadyjską…" – wspomina Jerzy Połomski.


Był również udziałowcem emigracyjnego Nowego Dziennika.

Za zasługi na polu krzewienia i promocji kultury polskiej w USA został wyróżniony między innymi Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotą Odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

Wystąpił w filmie dokumentalnym Bohdana Kezika pt. Impresario zawód nieznany.

Kiedy zmarł, pozostawił rodzinę: żonę Barbarę, córki Teresę Michalską i Dorotę Michalską-Marchlewską z mężem Januszem oraz jedyną wnuczkę Victorię Marchlewską, a także siostrę Anielę Kwiatkowską i siostrzenicę Grażynę Rachańską.


Spotkaliśmy się na początku lat 80-tych w Nowym Jorku i od razu się zaprzyjaźniliśmy. Przez Henryka Michalskiego miałem kontakty z wybitnymi gwiazdami, które na jego zaproszenie przylatywały do Nowego Jorku. Wielokrotnie go fotografowałem w miejscach ważnych dla teatru, muzyki…Broadway, Carnagie Hall…robiłem z nim wywiady dla ilustrowanego mag. KARIERA w Nowym Jorku. Bardzo mi się podoba wypowiedź Andrzeja Azarjewa, chicagowskiego dziennikarza, który niestety w 2017 r. zmarł, a tak kiedyś pisał o Henryku Michalskim: "…Solidny, słowny, punktualny, lubiany i szanowany. Bardzo niewielu ludzi tej miary i o takich zaletach spotyka się w tej branży. Wszechstronnie doświadczony, obeznany doskonale ze sceną i estradą, ale stanowczy w kontaktach z aktorami, docenia rolę prasy; człowiek posiadający wielkie wyczucie widowni i potrzeb publiczności. Słowem impresario doskonały…". Pod wszystkim, co napisał Azarjew bym się podpisał.

Czesław Czapliński – Złoty jubileusz – 50 lat pracy IMPRESARIO – HENRYK MICHALSKI, nowojorski magazyn KARIERA Marzec/Kwiecień 1997:


Od 1 października 1993 roku, w mieście Cleveland, każdego roku, obchodzony jest "Dzień Henryka Michalskiego', nadany przez burmistrza Michel R. White, upamiętniający jego tryumfalne tournee po Stanach Zjednoczonych ponad 100-osobowego Zespołu Pieśni i Tańca Wojska Polskiego.

W przyszłym roku Henryk Michalski obchodzić będzie złoty jubiłeusz - 50 LAT pracy artystyczno-impresaryjnej. Nikt nie może poszczycić się takimi osiągnięciami na niezwykle trudnym i kapryśnym polonijnym rynku,

Za swoją działalność na polu krzewienia wartości kultury polskiej w Stanach Zjednoczonych został odznaczony m.in.: „Złotą Odznaką Zasłużony dla Kultury Polskiej”, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski - Polonia Restituta, Krzyżem Armii Krajowej i Krzyżem Powstania Warszawskiego.

Oprócz rozrywki łatwej i przyjemnej, nie stroni również od ambitnych przedsięwzięć z gwiazdami polskiego teatru, ostatnio sprowadził narodowe arcydzieło Adama Mickiewicza „Pan Tadeusz”, w doborowej obsadzie: Anna Dymna, Jan Englert, Krzysztof Kolberger, Beata Ścibak i Mariusz Benoit.


–Czesław Czapliński: Kiedy się pan zetknął z show biznesem?

–Henryk Michalski: Jeszcze w czasie okupacji. Zacząłem tańczyć w balecie, najpierw przez cztery lata byłem w Teatrze Melodia w Warszawie na Placu Rymarskim. Po Powstaniu Warszawskim, kiedy powróciłem do Warszawy, organizowałem w sali "Romy" na Nowogrodzkiej, gdzie dzisiaj jest operetka, największe imprezy z największymi wówczas orkiestrami Karasińskiego, Janicza i Zorganizowałem tournee po Polsce orkiestry Jana Cajmera, wówczas najgłośniejszej orkiestry Polskiego Radia jaka była. Towarzyszyły nam same gwiazdy Marta Mirska, Karol Szpalski, Sempoliński. Wszędzie były komplety. W Łodzi grałem w sali na 3000 miejsc, dwa bite komplety i jeszcze po 500 osób stojących. Następnie Katowice, graliśmy na Torwarze, wielki sukces. To były dobre czasy. Gdy później organizowałem pięciolecie „Dziennika Zachodniego” w Katowicach, to hala była zapełniona do ostatniego miejsca. W programie występowała orkiestra Polskiego Radia w Katowicach, pod dyrekcja Jerzego Haralda, śpiewała Maria Koterbska, Sempoliński, Bitnerówna, Gruca... same gwiazdy.

Oprócz tego z zawodu bylem aktorem, więc występowałem również przez' 20 lat w Polsce.

Jako jedyny po wojnie miałem prywatny Wolski Teatr Rewii Warszawie, co miesiąc dawałem premiery. Miałem również pierwszy w Polsce kabaret "Kukułka" w Szwajcarskiej Kawiarni na rogu Marszałkowskiej i Nowogrodzkiej, gdzie teraz stoi Hotel Forum, u mnie występowali Chmurkowska, Wiech, Broniewski, Gałczyński i inni.


–Cz.Cz.: Jak więc i kiedy znalazł się Pan w Stanach Zjednoczonych?

–H.M.: Po raz pierwszy w 1960 roku, przyjechałem do Chicago z żoną odwiedzić siostrę.

W 1965 roku przyjechaliśmy tutaj na stałe. Żona nie bardzo chciała, gdyż w Polsce powodziło nam się bardzo dobrze. Zarabiałem bardzo duże pieniądze. Ostatnie 2-3 lata przed wyjazdem do Ameryki miałem jedyny teatr prywatny w Polsce, grała u mnie Mieczysława Ćwiklińska w sztuce „Drzewa umierają stojąc”, na co dostałem zezwolenie Ministra Kultury i Sztuki.


–Cz.Cz.: Jak zaczynał Pan tutaj?

–H.M.: Wyjeżdżając powiedziałem w Ministerstwie Kultury i Sztuki, że będę sprowadzał polskie zespoły do Stanów Zjednoczonych. Postanowiłem więc, mając znakomite kontakty z aktorami w Polsce rozpocząć tę działalność impresaryjną.


–Cz.Cz.: Jaką pierwszą imprezę pan ściągnął?

–H.M.: Będzie się pan śmiał, był to „Wesoły autobus” Łódzkiej Rozgłośni Polskiego Radia, kapelę łowicką z Kazimierczakiem. Jak przywiozłem ich do Chicago, to po raz pierwszy graliśmy w sobotę i w niedzielę, cztery razy, sala na dwa tysiące miejsc nabita była po brzegi. Następny był „Podwieczorek przy mikrofonie”, Teatr Jaracza z Łodzi z „Trędowatą”, Teatr Współczesny z Warszawy z Łapickim, Łomnickim, Teatr Kwadrat z Janem Kobuszewskim, zespołów było bardzo dużo.


–Cz.Cz.: Sprowadzał pan również ambitne rzeczy?

–H.M.: Tak. Kabaret „Pod Egidą” z programem „Żeby Polska była Polską”, oraz dwukrotnie w 1991 i 1993 roku, sprowadziłem stu osobowy Zespół Pieśni i Tańca Wojska Polskiego. Ten zespół miał olbrzymie powodzenie, odniósł olbrzymi sukces. Na pierwszym programie, abym nie skłamał, 60% naszej Polonii siedziało z chusteczkami przy oczach. Były tam patriotyczne pieśni, od Piłsudskiego po Monte Cassino.

Na zakończenie mojej pracy w Ameryce, gdzie jestem ponad trzydzieści lat i ponad pięćdziesiąt lat w interesie, chciałbym jeszcze sprowadzić zespół Pieśni i Tańca Śląsk. Oglądałem ten zespół dwukrotnie w Polsce, jest w fantastycznej formie, znakomity balet, chór i orkiestra, jestem zachwycony. Profesor Stanisław Hadyna wrócił do zespołu i zrobił wspaniały program.


–Cz.Cz.: Gdyby miał Pan powiedzieć coś krótko o swojej pracy, na czym ona polega?

–H.M.: Jest niezwykle trudna, gdyż pracuje się z artystami, którzy często są chimeryczni. Jest to niezwykle ciężki zawód, ale starałem się go robić jak najlepiej dla Polonii i Polski, krzewiąc polską kulturę, słowo i piosenkę, które u ludzi oderwanych od Ojczyzny były jedynym kontaktem z językiem ojczystym. Mało kto zdaje sobie sprawę jak ciężką pracą jest objeżdżać miasta. W każdym mieście, trzeba być osobiście, dopilnować. Wszędzie mam przedstawiciela, ale przysłowie mówi, że pańskie oko konia tuczy. Jak sam nie dopilnujesz, to wszystko leży. To nie jest Polska, tu są olbrzymie przestrzenie. Jeśli jeżdżę z Nowego Jorku do Montrealu, Toronto, Chicago, nie mówiąc już o Kalifornii, to są tysiące mil.


–Cz.Cz.: Z kim panu się najlepiej pracowało?

–H.M.: Z Mieczysławą Cwiklińską, pomimo, że to była starsza pani, ale cudowna do współpracy, bardzo dobrze mi się pracowało z Marią Chmurkowską, Martą Mirską, Ireną Santor, z Jerzym Połomskim. Jakby tak wyliczać, to jeszcze kilkanaście osób by doszło.


–Cz.Cz.: Jakie przedsięwzięcie było dla pana najtrudniejsze?

–H.M.: Niewątpliwie sprowadzenie Zespołu Pieśni i Tańca Wojska Polskiego, bo było to ponad sto osób, ciężka praca i kolosalne ryzyko. Szukałem sponsorów, wśród Polonii, niestety nikt nie chciał dać jednego grosza, aby ten zespół tu sprowadzić. Dużo zawdzięczam Polskim Liniom Lotniczym, które przewiozły 6,5 tony kostiumów oraz PEKAO S.A., to są placówki, które zawsze pomagają.


Czesław Czapliński – Wojsko Polskie podbija Amerykę, magazyn nowojorski KARIERA, wrzesień 1993:

„Wczoraj 130 żołnierzy Armii Polskiej wzięło szturmem Paryż. Tymczasem paryżanie, zamiast uciekać lub budować barykady, rzucili się, aby... ich oklaskiwać. Spotkanie miało miejsce w sali Pleyela" — pisał „Paris Jour". Podczas występu w Kanadzie „Ottawa Journall" pisał: „Nieczęsto zdarza się, by o jakimś przedstawieniu można było mówić w samych superlatywach.

Zespół składający się ze 150 członków, zaprezentował program, w którym pokazał 600-letnią tradycję wojskową swego kraju.

Stulecia przesunęły się przez scenę, w miarę jak występowali ułani, husarze. Szczególnie dobitnie zaprezentował się okres napoleoński, w scenie balowej, w trakcie której młodzi oficerowie bawiący się z damami, opuszczają je wezwani do boju.

Określenie, że kostiumy były olśniewające jest na pewno niewystarczające. Całkowicie autentyczny i bajecznie kolorowy kalejdoskop, który zaprezentowano, zapiera dech w piersiach".

Tak i podobnie, pisano wszędzie tam, gdzie koncertował Zespół, a był m.in. w: Chinach, USA, Kanadzie, Korei, wielokrotnie w Związku Radzieckim i wszystkich krajach Europy Wschodniej, a także w Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii i Szwajcarii. Kocerty Zespołu obejrzało ponad 15 milionów widzów. Za swe osiągnięcia artystyczne, Zespół otrzymał wiele nagród i wyróżnień, wśród których najzaszczytniejszym jest Krzyż Komandorski Orderu Polonia Restituta z Gwiazdą.

O Reprezentacyjnym Zespole Artystycznym Wojska Polskiego, bo taka jest pełna nazwa, rozmawiam z jego dyrektorem płk. Józefem Trzcińskim, który w wojsku znalazł się z powodu zainteresowania lotnictwem, a po studiach doktoranckich z kulturoznawstwa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, został w 1991 r. dyrektorem Zespołu:

„Zespół powstał w 1943 r. jako teatr frontowy. W tym roku przypada 50-lecie Zespołu, które zamierzamy obchodzić od sierpnia do grudnia br., i w czasie tych obchodów mieści się drugie tournće naszego Zespołu do USA i Kanady.

Zadanie Zespołu propagowania i kultywowania tradycji narodowych i oręża polskiego, realizujemy w widowiskach muzyczno-historycznych, ukazując 1000-letnie dzieje Polski. Głównym tworzywem widowisk są pieśni — to one przyniosły do naszych czasów sławę rycerską, opowiadają o zwycięstwach, o bohaterach i ich męstwie".

–Cz.Cz.: Co zdecydowało, że postanowił pan ponieść ryzyko zaproszenia dużego zespołu w tournee po USA i Kanadzie — zwracam się do obecnego w czasie naszej rozmowy w Warszawie impresario Henryka Michalskiego?

–H,M.:Oglądam w Polsce bardzo dużo zespołów i chcę do Ameryki dla Polonii sprowadzić wszystko to, co jest najlepsze. Reprezentacyjny Zespół Artystyczny Wojska Polskiego, który dwa lata temu zaprosiłem na tournee promocyjne do USA i Kanady, bardzo się podobał i postanowiłem z płk. Trzcińskim, że pojedzie jeszcze raz. Co ciekawe, Zespół zaczyna swoje 50-lecie działalności artystycznej, a ja 50-lecie swojej działalności impresaryjnej. Lepszego zespołu na moją uroczystość nie widzę, i dlatego tym Zespołem, zaczynam mój rok jubileuszowy. Jestem zachwycony nowym programem jaki Zespół przygotował. Mam nadzieję, że ten program będzie się bardzo podobał naszej publiczności w USA i Kanadzie. To jest program, który każdy mieszkający tam Polak powinien zobaczyć, gdyż jest to kawał historii Polski. Chciałbym dodać, że to nie jest tylko tania rozrywka, niby się śmiejemy z satyry politycznej, opluwamy tego czy tamtego; nasze przedstawienie, nie tylko trzeba zobaczyć, ale przeżyć. Widz w ciągu dwóch godzin przeżywa kilkaset lat historii Polski.


–Cz.Cz.: Jaki był odbiór Zespłu w USA i Kanadzie w czasie poprzedniego toumee?

–H,M.: Znakomity. Nie chcę przesadzać, ale co najmniej 60% ludzi na widowni, siedziało z chusteczkami przy oczach. Każdy jakąś łezkę uronił i miał jakieś wspomnienie. Zawsze lubię stać przy wyjściu i słuchać co publiczność mówi. Miałem pełną satysfakcję, że nie wychodził ani jeden widz, któryby nie był zachwycony programem. Wielu podchodziło do mnie i gratulowało, to jest dla mnie największa zapłata; zawsze dla mnie największa zapłata; zawsze dla mnie na pierwszym miejscu były sprawy artystyczne, a dopiero potem finansowe.


–Cz.Cz.: Jest pan najbardziej doświadczonym impresario w Ameryce, zaczynał pan sam jako artysta w teatrze i na scenie, dyrektorował w Teatrze Małym i przed Wjazdem do USA ze sztuką „Drzewa umierają stojąc" w roli głównej z Mieczysławą Ćwiklińską objechał pan Polskę. Po przyjeździe do USA przez lata sprowadzał pan najlepsze zespoły, za co odznaczony został pan przez prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski — Polonia Restituta. Mimo pańskiego doświadczenia, sprowadzenie do USA i Kanady tak ogromnego zespołu jest na pewno dużym przedsięwzięciem organizatorskim?

–H.M.: Kolosalnym. Publiczność właściwie nie zdaje sobie sprawy, co znaczy przygotować taki występ, nad którym my pracujemy już od roku. Jest to stuosobowy Zespół, któremu trzeba zapewnić przejazdy, hotele, transport dla tysiąca kostiumów... Jednym słowem, duże przedsięwzięcie i duże ryzyko, gdyż gramy w pięknych teatrach, gdzie obsługa jest amerykańska i unie pracownicze ze swoimi przepisami, zdzierają z nas skórę. Ryzyko finansowe jest duże, ale mamy nadzieję, że się powiedzie. Nawet gdybym miał nie daj Boże dopłacić do tego, to też będę się cieszył, że ten Zespół pokażę w USA i Kanadzie.

W czasie tournśe po USA i Kanadzie, Reprezentacyjny Zespół Artystyczny Wojska Polskiego występował będzie: Filadelfia (8 paździemika), Lodi (9 października), Nowy Jork (10 paździemika), Boston (11 października), Schenectady (12 października), New Brunswick (13 paździemika), New Britain (14 paździemika), Montreal (15 paździemika), Hamilton (16 paździemika), Toronto (17 paździemika), Rochester (19 października), Buffalo (20 paździemika), Clevland (21 października), Warren (22 października) i Chicago (23, 24 paździemika).



"…Były to wyjazdy obfitujące w różne doznania, nie tylko natury artystycznej, ponieważ był to natłok różnych wrażeń. Byliśmy znakomicie przyjmowani przez Polonię odciętą od kraju. (...) Henryk Michalski był osobą, która nam umożliwiała te wszystkie kontakty. Był jednym z ostatnich organizatorów, przy pomocy których zjawiałem się przed Polonią amerykańską czy też kanadyjską…" – wspomina Jerzy Połomski.


PORTRAIT with HISTORY Henryk Michalski

"... Henryk Michalski is someone - says Halina Kunicka in the film" Impresario, an unknown profession "- For me personally it is a wonderful, nice and sympathetic memory of our former trips to America, when he always accompanied us, gave us courage, cheerful, joy and faith that we are great. And he was great… "- Halina Kunicka recalls Henryka Michalski.


Henryk Michalski (born 1924, died 16 January 2019, was buried in the new cemetery in Służewo at Wałbrzyska Street in Warsaw) - music impresario.

He was an actor by profession. After World War II, he ran the Wolski Rewii Theater in Warsaw and organized touring performances of stage groups all over Poland. From 1965, he lived in the USA, first in Chicago, where he ran his own impressionistic agency, American Arts, Cinema and Entertainment Enterprises, attracting leading stars of the Polish stage, including Halina Kunicka and Jerzy Połomski, as well as the theater groups of the Teatr im. Stefan Jaracz from Łódź or the Współczesny Theater in Warsaw. From 1978, Henryk Michalski and his family lived in Englewood Cliffs, New Jersey.


"... These were trips rich in various experiences, not only of an artistic nature, because it was a multitude of different impressions. We were well received by the Polish diaspora cut off from the country. (...) Henryk Michalski was the person who made all these contacts possible for us. of the last organizers, with the help of which I appeared before the American or Canadian Polonia ... "- recalls Jerzy Połomski.


He was also a shareholder in Nowy Dziennik in exile.


For his merits in the field of spreading and promoting Polish culture in the USA, he was awarded, among others, the Knight's Cross of the Order of Polonia Restituta and the Golden Badge "Meritorious for Polish Culture".

He appeared in the documentary by Bohdan Kezik entitled Impresario unknown profession.

When he died, he left his family: his wife Barbara, daughters Teresa Michalska and Dorota Michalska-Marchlewska with her husband Janusz, and the only granddaughter, Victoria Marchlewska, as well as his sister Aniela Kwiatkowska and niece Grażyna Rachańska.


We met in the early 1980s in New York City and became friends right away. Through Henryk Michalski, I had contacts with outstanding stars who came to New York at his invitation. I have photographed him many times in places important for theater, music ... Broadway, Carnagie Hall ... I interviewed him for the illustrated magician. CAREER in New York. I really like the statement of Andrzej Azarjew, a Chicago journalist who, unfortunately, died in 2017, and this is what he once wrote about Henryk Michalski: "... Reliable, verbal, punctual, liked and respected. Comprehensively experienced, perfectly familiar with the stage and the stage, but firm in dealing with actors, appreciates the role of the press; a man with a great sense of the audience and the needs of the audience. In a word, an excellent impresario ... ". I would have signed everything that Azarjew wrote.

Czesław Czapliński - Golden jubilee - 50 years of work IMPRESARIO - HENRYK MICHALSKI, New York magazine KARIERA March / April 1997:


Since October 1, 1993, in the city of Cleveland, each year, the "Henryk Michalski Day" is celebrated, given by the mayor, Michel R. White, to commemorate his triumphant tour of the United States of the over 100 Polish Army Song and Dance Ensemble.


Next year, Henryk Michalski will celebrate the golden jubilee - 50 YEARS of artistic and impressionistic work. Nobody can boast of such achievements on the extremely difficult and capricious Polish market,

For his activities in the field of promoting the value of Polish culture in the United States, he was awarded, among others: the "Golden Badge of Merit for Polish Culture", the Knight's Cross of the Order of Polonia Restituta, the Home Army Cross and the Warsaw Uprising Cross.

In addition to easy and pleasant entertainment, he also does not shy away from ambitious projects with Polish theater stars, recently he brought Adam Mickiewicz's national masterpiece "Pan Tadeusz", with a select cast: Anna Dymna, Jan Englert, Krzysztof Kolberger, Beata Ścibak and Mariusz Benoit.


–Czesław Czapliński: When did you come across show business?

–Henryk Michalski: Still during the occupation. I started dancing in ballet, first I spent four years at the Melodia Theater in Warsaw at Rymarski Square. After the Warsaw Uprising, when I returned to Warsaw, in the "Roma" room on Nowogrodzka Street, where today is an operetta, I organized the largest events with the then largest orchestras of Karasiński and Janicz, and I organized a tour of Poland of the orchestra of Jan Cajmer, then the loudest orchestra of Polish Radio that was. We were accompanied by the stars Marta Mirska, Karol Szpalski and Sempoliński. There were sets everywhere. In Lodz, I played in a 3000-seat hall, two beaten sets and 500 people standing. Then Katowice, we played at Torwar, a great success. Those were good times. Later, when I was organizing the five-year period of Dziennik Zachodni in Katowice, the hall was filled to the last seat. The program featured the Polish Radio Orchestra in Katowice, conducted by Jerzy Harald, Maria Koterbska, Sempoliński, Bitnerówna, Gruca ... all the stars sang.


Apart from that, I was an actor by profession, so I also performed in Poland for 20 years.

After the war, I was the only one to have a private Wolski Rewii Theater in Warsaw, giving monthly premieres. I also had the first Polish cabaret "Kukułka" at the Swiss Café at the corner of Marszałkowska and Nowogrodzka Streets, where the Forum Hotel now stands, Chmurkowska, Wiech, Broniewski, Gałczyński and others performed at my place.


–Cz.Cz .: How and when did you find yourself in the United States?

–H.M .: For the first time in 1960, I came to Chicago with my wife to visit my sister.

In 1965 we came here permanently. My wife didn't really want to, because we were doing very well in Poland. I was earning a lot of money. The last 2-3 years before leaving for America, I had the only private theater in Poland, Mieczysław Ćwiklińska played for me in the play "Trees die while standing," for which I received a permit from the Minister of Culture and Art.


–Cz.Cz .: How did you start here?

–H.M .: When I was leaving, I told the Ministry of Culture and Art that I would be bringing Polish bands to the United States. So I decided, having excellent contacts with actors in Poland, to start this impresario activity.


–Cz.Cz .: What was the first party you downloaded?

–H.M .: You will laugh, it was a "Wesoły Autobus" by the Łódź Polish Radio Broadcasting Station, a Łowicz band with Kazimierczak. When I brought them to Chicago, we played for the first time on Saturday and on Sunday, four times, the hall with two thousand seats was packed to the brim. Next was "Afternoon tea at the microphone", Jaracza Theater from Łódź with "Trędowata", Contemporary Theater from Warsaw with Łapicki, Łomnicki, Kwadrat Theater with Jan Kobuszewski, there were a lot of bands.

–Cz.Cz .: Did you also bring ambitious things?

–H.M .: Yes. The "Pod Egidą" cabaret with the program "Let Poland was Poland", and twice in 1991 and 1993, I brought in a 100-person Song and Dance Ensemble of the Polish Army. This band was very successful and very successful. In the first program, let me not lie, 60% of our Polish community sat with handkerchiefs to their eyes. There were patriotic songs, from Piłsudski to Monte Cassino.

At the end of my work in America, where I have been for over thirty years and over fifty years in business, I would like to bring you the Śląsk Song and Dance Ensemble. I have watched this ensemble twice in Poland, it is in fantastic shape, excellent ballet, choir and orchestra, I am delighted. Professor Stanisław Hadyna returned to the team and made a great program.


–Cz.Cz .: If you were to say something briefly about your work, what is it about?

–H.M .: It is extremely difficult because you work with artists who are often chimerical. It is an extremely difficult profession, but I tried to do it in the best possible way for the Polish diaspora and Poland, promoting Polish culture, word and song, which for people detached from their homeland were the only contact with their mother tongue. Hardly anyone realizes how hard it is to travel around the city. In every city, you have to be in person, take care. I have a representative everywhere, but the proverb says that your horse's eye makes a horse fat. If you don't see to it yourself, it's all lying. This is not Poland, there are huge spaces here. If I go from New York to Montreal, Toronto, Chicago, let alone California, that's thousands of miles.


–Cz.Cz .: Who did you best work with?

–H.M .: With Mieczysława Cwiklińska, despite the fact that she was an old lady, but wonderful to work with, I worked very well with Maria Chmurkowska, Marta Mirska, Irena Santor, and Jerzy Połomski. If you counted that, there would be a dozen more people.


–Cz.Cz .: What was the most difficult undertaking for you?

–H.M .: Undoubtedly, bringing the Song and Dance Ensemble of the Polish Army, because it was over a hundred people, hard work and enormous risk. I was looking for sponsors, among the Polish community, but unfortunately no one wanted to give a penny to bring this band here. I owe a lot to Polish Airlines, which transported 6.5 tons of costumes, and to PEKAO S.A., these are institutions that always help.


Czesław Czapliński - The Polish Army conquers America, New York magazine CAREER, September 1993:

“Yesterday 130 soldiers of the Polish Army stormed Paris. Meanwhile, Parisians, instead of fleeing or building barricades, rushed to ... applaud them. The meeting took place in the Pleyel room ", wrote" Paris Jour ". During a performance in Canada, "Ottawa Journall" wrote: "It is not often that you can talk about a performance in superlatives.

A team of 150 members presented a program in which they showed the 600-year-old military tradition of their country.

Centuries passed through the scene as the lancers, the hussars, performed. The Napoleonic period was particularly vivid, in the ballroom scene, during which young officers playing with the ladies, leave them called to fight.

It is certainly not enough to say that the costumes were dazzling. The completely authentic and fabulously colorful kaleidoscope presented is breathtaking. "

Yes and similar, it was written wherever the band gave concerts, and there was in: China, USA, Canada, Korea, repeatedly in the Soviet Union and all countries of Eastern Europe, as well as in Great Britain, France, Belgium and Switzerland. The Team's Kocerty was watched by over 15 million viewers. For its artistic achievements, the ensemble has received many awards and distinctions, the most honorable of which is the Commander's Cross of the Order of Polonia Restituta with a Star.

About the Representative Artistic Ensemble of the Polish Army, because that is the full name, I am talking to its director, Col. Józef Trzciński, who found himself in the army because of his interest in aviation, and after doctoral studies in cultural studies at the University of Adam Mickiewicz in Poznań, became the director of the Team in 1991:

“The team was founded in 1943 as a front theater. This year is the 50th anniversary of the group, which we intend to celebrate from August to December this year, and during these celebrations our second tour to the USA and Canada will take place.

The task of the Team for the Promotion and Cultivation of National Traditions and Polish Armed Forces is carried out in musical and historical performances, showing the 1000-year history of Poland. The main material of the shows are songs - they have brought knightly fame to our times, they tell about victories, heroes and their bravery. "


–Cz.Cz .: What made you decide to take the risk of inviting a large band to tour the USA and Canada - I turn to the impresario Henryk Michalski, who was present during our conversation in Warsaw?

–H, M.: I watch a lot of bands in Poland and I want to bring everything that is best to America for the Polish diaspora. The Representative Artistic Group of the Polish Army, which I invited for a promotional tour to the USA and Canada two years ago, was very popular and I decided with Col. Trzciński that he will go again. Interestingly, the group is starting its 50th anniversary of artistic activity, and I am starting its 50th anniversary of artistic activity.


I do not see a better team for my ceremony, and that is why I am starting my jubilee year with this Team. I am delighted with the new program the team has prepared. I hope this show will be enjoyed by our audiences in the US and Canada. This is a program that every Pole living there should see, because it is a piece of Polish history. I would like to add that this is not only cheap entertainment, as if we are laughing at political satire, we are spitting on this or that; our show must not only be seen, but experienced. In two hours, the viewer experiences several hundred years of Polish history.


–Cz.Cz .: How was the reception of the band in the USA and Canada during the previous toumee?

–H, M .: Wonderful. I don't want to exaggerate, but at least 60% of the audience was sitting with handkerchiefs to their eyes. Each shed a tear and had a memory. I always like to stand by the exit and listen to what the audience says. I was fully satisfied that not a single viewer came out who was not delighted with the program. Many came up to me and congratulated me, this is the greatest reward for me; always the biggest payoff for me; for me, artistic matters were always in the first place, and then financial matters.


–Cz.Cz.: You are the most experienced impresario in America, you started as an artist in the theater and on stage, you directed at the Mały Theater and before entering the USA with the play "Trees Die Standing" in the lead role with Mieczysława Ćwiklińska toured Poland After coming to the USA, for many years you imported the best teams, for which you were decorated by the President of the Republic of Poland with the Knight's Cross of the Order of Polonia Restituta. Despite your experience, bringing such a huge team to the USA and Canada is surely a big organizational undertaking?

–H.M .: Colossal. The audience doesn't really realize what it means to prepare a show that we've been working on for a year. It is a team of a hundred people, which must be provided with journeys, hotels, transport for a thousand costumes ... In a word, a big undertaking and a big risk, because we play in beautiful theaters, where the service is American and labor unions with their regulations are skinning us. The financial risk is high, but we hope you will succeed. Even if I had to, God forbid, pay extra for it, I would also be glad to show this band in the USA and Canada.

During the tour around the USA and Canada, the Polish Army Representative Art Group will perform: Philadelphia (October 8), Lodi (October 9), New York (October 10), Boston (October 11), Schenectady (October 12), New Brunswick (October 13), New Britain (October 14), Montreal (October 15), Hamilton (October 16), Toronto (October 17), Rochester (October 19), Buffalo (October 20), Clevland (October 21), Warren (October 22) October) and Chicago (October 23, 24).


"... These were trips rich in various experiences, not only of an artistic nature, because it was a multitude of different impressions. We were well received by the Polish diaspora cut off from the country. (...) Henryk Michalski was the person who made all these contacts possible for us. of the last organizers, with the help of which I appeared before the American or Canadian Polonia ... "- recalls Jerzy Połomski.













Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page