Marya Lilien, właśc. prof. dr inż. arch. Maria Lilien-Czarnecka (ur. 27 marca 1900 we Lwowie, zm. 12 stycznia 1998 w Zakopanem) – polska architektka, wieloletnia profesor architektury wnętrz.
Urodziła się w zasymilowanej rodzinie żydowskiej Adolfa Liliena (1863–1911) i Emmy de domo Nierenstein (1867–1934). Jej rodzeństwem byli ekonomista i dyplomata Artur Lilien-Brzozdowiecki i śpiewaczka Klara Janina Bloomfield. Maria ukończyła studia na wydziale architektury Politechniki Lwowskiej, geometrię wykreślną studiując u Kazimierza Bartla. Należała do grona pierwszych kobiet, które obroniły dyplom na tej uczelni. We Lwowie należała do kręgów artystycznych, w których obracali się m.in. Aleksander Krzywobłocki czy Antoni Michalaki. W latach 1932–1935 pracowała w zawodzie we Lwowie i w Warszawie, po czym wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Na zaproszenie Franka Lloyda Wrighta, który zaproponował jej stypendium, dołączyła do jego pracowni w Taliesin, tym samym zostając pierwszą kobietą, która terminowała u tego architekta. Powróciła do Polski pod koniec lat 30. XX w. Jej portret pt. „Pani w niebieskich rękawiczkach” wykonany przez Antoniego Michalaka prezentowano na Biennale w Wenecji, w Pittsburghu i podczas Wystawy Światowej w Nowym Jorku w 1939 roku. Po wojnie obraz wystawiano w Carnegie Museum of Art.
Wybuch II wojny światowej zastał Lilien we Lwowie, skąd udało się jej wydostać przez Rumunię do Stanów na ostatnim statku wypływającym z Neapolu przed ogłoszeniem stanu wojny przez Włochy. Amerykańską wizę otrzymała dzięki rekomendacji Wrighta. Lato 1941 roku spędziła w Taliesin, po czym osiadła w Chicago, gdzie rozpoczęła wykładać na School of the Art Institute of Chicago. Na uczelni wprowadziła program dotyczący architektury wnętrz, którego celem było skupienie się na tej dziedzinie tak, jak na samej architekturze, a nie jako czystym ornamencie. Jej podejście do tematu zostało podchwycone w całym kraju. Wkrótce została dyrektorką wydziału Department of Interior Design, piastując to stanowisko przez ćwierć wieku, do 1967 roku. W następnych latach wykładała w Columbia College w Chicago.
W Stanach promowała polską sztukę. Wraz z Marią Werten przygotowała wystawę drzeworytów ludowych w Art Institute of Chicago (1943), zainicjowała także powstanie wystawy Treasures from Poland, którą zaprezentowano tamże w 1966 roku z okazji Tysiąclecia Państwa Polskiego. Prowadziła salon artystyczny, który odwiedzili m.in. Artur Rubinstein, Witold Lutosławski, Witold Rowicki, Wanda Wiłkomirska, Krzysztof Penderecki, Mira Zimińska-Sygietyńska, Tymon Terlecki czy Aleksander i Wala Jantowie. Przyjaźniła się z Felicją Krance. Należała do zarządu Fundacji Kościuszkowskiej, była członkinią Chicago Architectural Foundation oraz Polskiego Instytutu Naukowego w Ameryce.
W latach 70. XX w. jej uczniowie założyli fundację niosącą jej imię: The Marya Lilien Foundation for the Advancement of Interior Design, która zapewnia stypendia dla najlepszych studentów architektury wnętrz.
Kiedy w 1983 r. z Nowego Jorku pojechałem do Chicago, spotkałem Marię Lilien-Czarnecką, nie mogę do dziś, mimo, że minęło 40 lat zapomnieć tego spotkania, a szczególnie wnętrza w jakim to się odbyło. Całe szczęście, że zrobiłem masę zdjęć z których możemy coś zobaczyć, ale rzeczywistość była jeszcze bardziej niesamowita. Cieszę się również, że oprócz zdjęć, przeprowadziłem z nią rozmowę w której opowiedziała mi o wielu niesamowitych wydarzeniach, która ukazała się – Czesław Czapliński pt.”Dama z niebieskimi rękawiczkami”, który ukazał się 20 września 1984 r. w nowojorskim „Przeglądzie Polskim”, dodatku kulturalnym do „Nowego Dziennika”:
Podczas pobytu w Chicago poszedłem do mieszczącego się w centrum miasta, u zbiegu ulic Ontario i State, bezpretensjonalnego kompleksu niewysokich budynków, nazywanych od nazwiska jego pomysłodawcy, chicagowskiego sędziego Lamberta Tree, Tree Studios.
Sędzia Tree, którego żona była malarką, spędził wiele lat w Paryżu i stamtąd przywiózł pomysł zbudowania dla malarzy i rzeźbiarzy pracowni artystycznych, takich, jakie pamiętał z lewobrzeżnej Sekwany – z Montmartre i Montparnasse. W ten sposób powstały Tree Studios. Pracownie nie były zbyt wygodne, ale dawały artystom przede wszystkimt0, co było im potrzebne w pracy – wysokie sufity, szerokie okna i bardzo dużo światła.
W jednej z tych pracowni, które obecnie uznano za zabytek, przerobionej na prywatne mieszkanie, żyje i tworzy Maria Lilien-Czarnecka. Wnętrze mieszkania jest równie niezwykłe jak całe otoczenie, które ktoś kiedyś nazwał „małym Wawelem”. Z balustrady na galerii półpiętra zwieszają się polskie gobeliny i kilimy. Na podłogach – drogie perskie i smyrneńskie dywany. Na ścianach obrazy: wielkie płótna olejne, pastele, akwarele, akwaforty, sztychy i drzeworyty. Na półkach, komodach, sekreterach i w niszach regałów bibliotecznych – rzeźby, basreliefy, miniatury i artystyczne bibeloty. Nad fortepianem, na honorowym miejscu, wisi portret młodej arystokratki o subtelnych rysach. To „Dama z niebieskimi rękawiczkami”. Portret mówi o przeszłości, a jego model jest odbiciem epoki. We wnęce weneckiego okna – nieomal ogród paproci i palm; zresztą kwiaty w tym mieszkaniu są wszędzie. Pobieżnie przez mnie opisane wnętrze wielokrotnie było tematem obszernych artykułów i fotoreportaży w anglojęzycznej prasie z dziedziny projektowania i dekoracji wnętrz.
Gospodyni tej oazy sztuki, kultury i polskości w Ameryce – Maria Lilien, jest osobą znaną w artystycznych środowiskach Chicago. Popularność w świecie zyskała dzięki licznym publikacjom.
„…Już w młodości interesowałam się sztuką – mówi Maria Lilien – ale zawsze chciałam robić coś praktycznego i dlatego wybrałam architekturę. Drugą przyczyną było to, że chciałam robić coś, czego inne kobiety przede mną nie robiły. Dlatego kiedy otworzono w moim rodzinnym mieście Lwowie Wydział Architektury na Politechnice, jako jedna z sześciu kobiet zaczęłam naukę. Podczas studiów najwięcej skorzystałam z wykładów profesora Bartla, który uczył mnie geometrii wykreślnej i perspektywy malarskiej. Jego książka, z której wykładałam przez wiele lat w Ameryce, wcale nie zdezaktualizowała się…”.
Po ukończeniu architektury Maria Lilien przyjechała po raz pierwszy do Ameryki w 1936 roku. Wówczas na Boże Narodzenie podczas wizyty u swojej siostry Clary Lilien-Bloomfield w Milwaukee, znanej śpiewaczki estradowej, panią Marię zaproszono do legendarnej już wówczas siedziby Taliesin architekra Franka Lloyda Wrighta i jego żona tak byli zachwyceni polską architektką, że namawiali ją do pozostania z nimi i kontynuowania studiów. Co było wyróżnieniem dla każdego architekta, a co dopiero dla świeżo upieczonej absolwentki.
„…To były wspaniałe lata. A sam Wright był czarującym człowiekiem – mówi Maria Lilien. – Inspirował otaczających go ludzi. W pracy był wręcz niewyczerpany. Po dużym wysiłku umysłowym odpoczynkiem dla niego była na przykład praca fizyczna w ogrodzie. Według niego, takie zmieny odradzały go. Wright swoimi projektami wyprzedził o wiele lat epokę, w które tworzył, dlatego nie dostawał dużych zleceń państwowych. Bano się, że jego projekty będą zbyt oryginalne. Dlatego przez wiele lat projektował jedynie prywatne domy głównie w Arizonie, Teksasie i Kalifornii. Zrobił ich setki, a każdy jest inny. Niektóre do dziś widnieją na znaczkach pocztowych.
O samym Wrighcie napisano wiele książek, między innymi biografię. Uważa się go za jednego z najlepszych amerykańskich architektów. Duże projekty udało mu się zrealizować dopiero pod koniec życia. Należy do nich też Muzeum Guggenheima w Nowym jorku, gdzie pierwszy raz w historii architektury zastosował nową koncepcję budowy muzeum, polegającą na amfiladowym połączeniu sal wystawowych, dzięki czemu obrazy nabierają nowych akcentów.
Po śmierci Wrighta zbudowano jeszcze kilka teatrów i domów według jego projektów. Wielokrotnie o nim pisałam. Opracowałam nawet hasła do słowników i encyklopedii oraz całe rodziały do książek o architekturze.
Wright bardzo zmienił moje poglądy na architekturę i w ogóle na świat. Wedłuh niego, projektowanie należy rozpoczynać od wnętrza, czyli najpierw trzeba pomyśleć, do czego dany budynek ma służyć. Często mówił, że dom to nie ściany i dach, ale wnętrze, w którym się żyje…”.
Po dwóch latach pracy u Wrighta Maria Lilien wróciła do Warszawy, gdzie rozpoczęła pracę zawodową jako architekt. Obiecującą karierę przerwała wojna. Rodzinny dom został zbombardowany. Przez pierwsze dni wojny jako sanitariuszka brała udział w obronie Warszawy. Potem, nieomal w ostatniej chwili, udało się jej przedostać w wojskowej ciężarówce do Rumunii – a stamtąd przez Neapol do Nowego Jorku. Na trwającej akurat Nowojorskiej Wystawie Światowej znajdował się jej portret pędzla Antoniego Michalaka: „Dama z niebieskimi rękawiczkami”. Dziś, łącznie z kolekcją cennych miniatur ze zbiorów jej dziatka i XVI-wieczną „Madonną” jest on drugą relikwią, uratowaną z pożogi wojennej.
„…Kiedy w czasie wojny ponownie przyjechałam do Nowego Jorku – mówi Maria Lilien – było bardzo trudno o pracę. Kobiet nie przyjmowano do biur. Zaczęłam więc wykładać i po pewnym czasie stanęłam na czele Wydziału Architektury Art. Institute w Chicago. To, że pracowałam wcześniej u Wrighta, dodało mi prestiżu…”.
Założony przez Marię Lilien w 1941 r. Wydział Architektury w Art. Institute stał się wzorem dla podobnych w innych szkołach artystycznych w Stanach Zjednoczonych, a zaszczepiona przez Wrighta idea projektowania domów: zaczynania od wnętrza – podstawowym założeniem.
Po 26 latach pracy na Wydziale Architektury i dekoracji wnętrz w Art Institute w Chicago (1941-1967) emerytowana profesor Maria Lilien nadal wykłada – obecnie historię architektury. Dużo pisze i podróżuje. Niedawno opracowała obszerne studium dla Historical Society w Chicago na temat polskich kościołów, których w tym mieście i okolicach powstało od 1870 roku około 60. Licząc tylko murowane, gdyż większość wcześniejszych – drewnianych – spaliła się.
Teraz Maria Lilien, dla najbliższych „Maniusia” pracuje nad swoją autobiografią, w której oprócz osobistych wspomnień i opisów przedwojennych kontaktów z Wrightem znajdzie się dużo informacji o nieżyjących już ludziach polskiej nauki, sztuki i kultury. W domu „Maniusi” zwanym „małym Wawelem” w okresie wielu lat bywali: Jan Kiepura i Maria Eggerth, Wanda Wiłkomirska i Maria Kuncewiczowa; tutaj dowcipkował Artur Rubinstein, dyskutowali Tymon Terlecki, dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie Stanisław Lorenc i wielu, wielu innych.
Zawodowe osiągnięcia Marii Lilien sprawiły, że biografia tej nieprzeciętnej Polski znajduje się w wielu prestiżowych publikacjach, m.in. w Who is Who in America i Who is Who in American Women.
Pod koniec życia Lilien powróciła do Polski. Zmarła 12 stycznia 1998 roku w Zakopanem.
PORTRAIT with HISTORY Maria Lilien-Czarnecka
Mary Lilien, actually prof. Dr. Eng. arch. Maria Lilien-Czarnecka (born March 27, 1900 in Lviv, died January 12, 1998 in Zakopane) - Polish architect, long-term professor of interior design.
She was born into the assimilated Jewish family of Adolf Lilien (1863–1911) and Emma de domo Nierenstein (1867–1934). Her siblings were the economist and diplomat Artur Lilien-Brzozdowiecki and the singer Klara Janina Bloomfield. Maria graduated from the Faculty of Architecture at the Lviv Polytechnic, studying geometry with Kazimierz Bartel. She was one of the first women to defend her diploma at this university. In Lviv, she belonged to artistic circles in which, among others, Aleksander Krzywobłocki and Antoni Michalaki. In the years 1932–1935 she worked in her profession in Lviv and Warsaw, after which she left for the United States. At the invitation of Frank Lloyd Wright, who offered her a scholarship, she joined his studio in Taliesin, thus becoming the first woman to apprentice with this architect. She returned to Poland in the late 1930s. Her portrait entitled Lady in Blue Gloves by Antoni Michalak was presented at the Venice Biennale, Pittsburgh and the 1939 New York World's Fair. After the war, the painting was exhibited at the Carnegie Museum of Art.
The outbreak of World War II found Lilien in Lviv, from where she managed to get out through Romania to the United States on the last ship leaving Naples before the declaration of war by Italy. She received an American visa thanks to Wright's recommendation. She spent the summer of 1941 in Taliesin, then settled in Chicago, where she began teaching at the School of the Art Institute of Chicago. At the university, she introduced an interior design program that aimed to focus on the field as architecture itself, rather than as a mere ornament. Her approach to the subject was picked up across the country. She soon became the director of the Department of Interior Design, a position she held for a quarter of a century, until 1967. In the following years, she taught at Columbia College in Chicago.
In the United States, she promoted Polish art. Together with Maria Werten, she prepared an exhibition of folk woodcuts at the Art Institute of Chicago (1943), she also initiated the Treasures from Poland exhibition, which was presented there in 1966 on the occasion of the Millennium of the Polish State. She ran an art salon, which was visited, among others, by Artur Rubinstein, Witold Lutosławski, Witold Rowicki, Wanda Wiłkomirska, Krzysztof Penderecki, Mira Zimińska-Sygietyńska, Tymon Terlecki and Aleksander and Wala Jant. She was friends with Felicia Krance. She was a member of the board of the Kościuszko Foundation, a member of the Chicago Architectural Foundation and the Polish Institute of Science in America.
In the 1970s, her students founded a foundation bearing her name: The Marya Lilien Foundation for the Advancement of Interior Design, which provides scholarships to the best students of interior design.
When in 1983 I went from New York to Chicago, I met Maria Lilien-Czarnecka, and even though it has been 40 years, I cannot forget this meeting, especially the interior in which it took place. Fortunately, I took a lot of photos from which we can see something, but the reality was even more amazing. I am also glad that, in addition to the photos, I had a conversation with her in which she told me about many amazing events, which appeared - Czesław Czapliński entitled "Lady with blue gloves", which appeared on September 20, 1984 in the New York "Przegląd Polski" , a cultural supplement to "Nowy Dziennik": While in Chicago, I went to the downtown, at the intersection of Ontario and State Streets, an unpretentious complex of low-rise buildings named after its originator, Chicago judge Lambert Tree, Tree Studios.
Judge Tree, whose wife was a painter, spent many years in Paris and from there brought the idea of building art studios for painters and sculptors, such as he remembered from the left bank of the Seine - from Montmartre and Montparnasse. This is how Tree Studios was born. The studios were not very comfortable, but they provided the artists with what they needed in their work - high ceilings, wide windows and lots of light.
Maria Lilien-Czarnecka lives and works in one of these studios, which has now been recognized as a historic monument and has been converted into a private apartment. The interior of the apartment is as extraordinary as the whole surroundings, which someone once called "little Wawel". Polish tapestries and kilims hang from the balustrade on the mezzanine gallery. On the floors - expensive Persian and Smyrna carpets. On the walls there are paintings: large oil canvases, pastels, watercolors, etchings, engravings and woodcuts. On shelves, chests of drawers, secretaries and in the niches of library shelves - sculptures, bas-reliefs, miniatures and artistic knick-knacks. Above the piano, in a place of honor, hangs a portrait of a young aristocrat with subtle features. It's "The Lady with the Blue Gloves." The portrait speaks of the past, and its model is a reflection of the era. In the recess of the Venetian window – almost a garden of ferns and palm trees; besides, flowers in this apartment are everywhere. The interior, briefly described by me, has been the subject of extensive articles and photo reports in the English-language press in the field of interior design and decoration many times.
The hostess of this oasis of art, culture and Polishness in America, Maria Lilien, is a well-known person in Chicago's artistic circles. It gained popularity in the world thanks to numerous publications.
“…Even in my youth I was interested in art – says Maria Lilien – but I always wanted to do something practical and that's why I chose architecture. The second reason was that I wanted to do something other women before me hadn't done. Therefore, when the Faculty of Architecture at the Technical University was opened in my hometown of Lviv, I was one of six women to start studying. During my studies, I benefited the most from the lectures of Professor Bartel, who taught me descriptive geometry and painting perspective. His book, which I lectured on for many years in America, has not become outdated at all…”.
After graduating in architecture, Maria Lilien came to America for the first time in 1936. Then, for Christmas, during a visit to her sister Clara Lilien-Bloomfield in Milwaukee, a well-known stage singer, Mrs. Maria was invited to the then legendary Taliesin residence of architect Frank Lloyd Wright and his wife were so delighted with the Polish architect that they persuaded her to stay with them and continuing studies. Which was a distinction for every architect, let alone a fresh graduate.
“…Those were great years. And Wright himself was a charming man – says Maria Lilien. “He inspired those around him. He was inexhaustible at work. After a lot of mental effort, for example, physical work in the garden was a rest for him. According to him, such changes discouraged him. Wright's designs were many years ahead of the era in which he created, which is why he did not receive large state commissions. It was feared that his designs would be too original. Therefore, for many years he designed only private houses mainly in Arizona, Texas and California. He's made hundreds of them, and each one is different. Some of them still appear on postage stamps today.
Many books have been written about Wright himself, including a biography. He is considered one of the best American architects. He managed to implement large projects only at the end of his life. One of them is the Guggenheim Museum in New York, where for the first time in the history of architecture he used a new concept of building a museum, consisting in an enfilade connection of exhibition halls, thanks to which the paintings acquire new accents.
After Wright's death, several more theaters and houses were built to his designs. I have written about him many times. I even developed entries for dictionaries and encyclopedias and entire chapters for books on architecture.
Wright changed my views on architecture and the world in general. According to him, designing should start from the inside, i.e. first you need to think about what the building is to be used for. He often said that a house is not walls and a roof, but the interior in which you live…”.
After two years of working for Wright, Maria Lilien returned to Warsaw, where she began her professional career as an architect. A promising career was interrupted by the war. The family home was bombed. During the first days of the war, she took part in the defense of Warsaw as a nurse. Then, almost at the last moment, she managed to get to Romania in an army truck - and from there via Naples to New York. At the ongoing New York World's Fair there was a portrait of her by Antoni Michalak: "Lady with Blue Gloves". Today, together with a collection of valuable miniatures from her grandfather's collection and the 16th-century "Madonna", it is the second relic saved from the ravages of war.
“…When I came to New York again during the war,” says Maria Lilien, “it was very difficult to find a job. Women were not admitted to offices. So I started lecturing and after a while I headed the Architecture Department of the Art Institute in Chicago. The fact that I had worked for Wright before gave me prestige…”.
Founded by Maria Lilien in 1941, the Department of Architecture at the Art Institute became a model for similar schools in the United States, and the idea of home design, instilled by Wright: starting from the inside, became the basic assumption.
After 26 years at the Department of Architecture and Interior Design at the Art Institute in Chicago (1941-1967), Professor Emeritus Maria Lilien continues to teach – now the history of architecture. He writes and travels a lot. Recently, she prepared an extensive study for the Historical Society in Chicago on Polish churches, about 60 of which have been built in this city and the surrounding area since 1870. Counting only the brick ones, because most of the earlier ones - wooden ones - burned down.
Now Maria Lilien, known as "Maniusia" for her loved ones, is working on her autobiography, which, apart from personal memories and descriptions of pre-war contacts with Wright, will contain a lot of information about the late people of Polish science, art and culture. In the "Maniusia" house, called "the little Wawel" for many years, the following people visited: Jan Kiepura and Maria Eggerth, Wanda Wiłkomirska and Maria Kuncewiczowa; Artur Rubinstein joked here, Tymon Terlecki, Stanisław Lorenc, director of the National Museum in Warsaw, and many, many others discussed.
Maria Lilien's professional achievements have resulted in the biography of this extraordinary Poland being included in many prestigious publications, including in Who is Who in America and Who is Who in American Women.
At the end of her life, Lilien returned to Poland. She died on January 12, 1998 in Zakopane.
Commentaires